2010-10-19 14:54:29
Po śmierci pracownika biura PiS w Łodzi i zranieniu innego należy w pierwszej kolejności złożyć kondolencje i wyrazy współczucia bliskim. Niestety, ta śmierć nie przejdzie bez echa o co zadbał już Jarosław Kaczyński.
Spirala nienawiści, która nasiliła się po katastrofie smoleńskiej znalazła swoje apogeum w Łodzi. Prezes PiS nie przebierał w środkach atakując rząd oraz nowo wybranego prezydenta.
Zaczęło się od katastrofy, która wg. Kaczyńskiego to zamach- mimo, że prokuratura niczego takiego nie potwierdziła- za tym stwierdzeniem poszły sprzyjające mu media z "Gazetą Polską" i "Naszym Dziennikiem" na czele, które ostatnio popełniły już nic innego tylko świństwo, twierdząc, że funkcjonariusz BOR Jacek Surówka, który zginął w katastrofie smoleńskiej, miał dzwonić do żony po rozbiciu się samolotu. Takie bzdury- bez żadnej odpowiedzialności za słowa- piszą dziś gazety, które stanowią bastion PiS. Sama zona funkcjonariusza BOR, zaprzeczyła tym doniesieniom. powiedziała m.in że "to bardzo bolesna nieprawda". Mówiła, że mąż do niej nie dzwonił, a ostatnim kontaktem z nim był sms, który mąż wysłał jej z pokładu samolotu, jeszcze przed startem.
Swoje z pewnością zrobiło zamieszanie na Krakowskim Przedmieściu, gdzie przez kilka tygodni obserwowaliśmy fanatycznych samozwańczych "obrońców krzyża", którzy prawdziwych obrońców krzyża- czyli księży- nazywali "ubekami" i "Żydami". Od tych słów Jarosław Kaczyński się publicznie nie odciął.
Po porażce wyborczej- w której jak wiadomo był na proszkach- ciężko wrócić mu do normalności. Na start stwierdził, że Bronisławowi Komorowskiemu ręki nie poda- bardzo to chrześcijańskie prawda?- dodając: "chcę państwu przypomnieć, że to zaprzysiężenie było wynikiem śmierci mojego brata, mojej bratowej, moich przyjaciół, wielu innych ludzi". A czy to zaprzysiężenie nie było wynikiem wolnych i demokratycznych wyborów, w których Jarosław Kaczyński brał udział?
Także teraz Jarosław Kaczyński nie potrafi uspokoić emocji. "Od dziś odpowiedzialność za bezpieczeństwo wszystkich biur PiS ponosi rząd"- stwierdził były premier. A wcześniej ochroną biur poselskich zajmował się kto? Nie wiem czy w ogóle to należy do prerogatyw rządu? Podgrzewanie atmosfery- a co za tym idzie chęć zdobycia społecznego poparcia- przychodzi Kaczyńskiemu bardzo łatwo. Nie potrafił dziś obniżyć i tak napiętej atmosfery. "Każde słowo, które będzie kontynuacją tej kampanii, wszystko jedno kto je wypowie, czy to będzie polityk czy dziennikarz, to będzie po prostu wzywanie do morderstw". Czyli nie wolno już krytykować PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego, gdyż. wg niego powodować to może kolejne "zamachy". Jednak nikt chyba nie potrafi bardziej atakować swoich politycznych przeciwników niż ona sam.
Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do zemsty, gdyż atmosfera w Polsce jest już maksymalnie podgrzana.
Spirala nienawiści, która nasiliła się po katastrofie smoleńskiej znalazła swoje apogeum w Łodzi. Prezes PiS nie przebierał w środkach atakując rząd oraz nowo wybranego prezydenta.
Zaczęło się od katastrofy, która wg. Kaczyńskiego to zamach- mimo, że prokuratura niczego takiego nie potwierdziła- za tym stwierdzeniem poszły sprzyjające mu media z "Gazetą Polską" i "Naszym Dziennikiem" na czele, które ostatnio popełniły już nic innego tylko świństwo, twierdząc, że funkcjonariusz BOR Jacek Surówka, który zginął w katastrofie smoleńskiej, miał dzwonić do żony po rozbiciu się samolotu. Takie bzdury- bez żadnej odpowiedzialności za słowa- piszą dziś gazety, które stanowią bastion PiS. Sama zona funkcjonariusza BOR, zaprzeczyła tym doniesieniom. powiedziała m.in że "to bardzo bolesna nieprawda". Mówiła, że mąż do niej nie dzwonił, a ostatnim kontaktem z nim był sms, który mąż wysłał jej z pokładu samolotu, jeszcze przed startem.
Swoje z pewnością zrobiło zamieszanie na Krakowskim Przedmieściu, gdzie przez kilka tygodni obserwowaliśmy fanatycznych samozwańczych "obrońców krzyża", którzy prawdziwych obrońców krzyża- czyli księży- nazywali "ubekami" i "Żydami". Od tych słów Jarosław Kaczyński się publicznie nie odciął.
Po porażce wyborczej- w której jak wiadomo był na proszkach- ciężko wrócić mu do normalności. Na start stwierdził, że Bronisławowi Komorowskiemu ręki nie poda- bardzo to chrześcijańskie prawda?- dodając: "chcę państwu przypomnieć, że to zaprzysiężenie było wynikiem śmierci mojego brata, mojej bratowej, moich przyjaciół, wielu innych ludzi". A czy to zaprzysiężenie nie było wynikiem wolnych i demokratycznych wyborów, w których Jarosław Kaczyński brał udział?
Także teraz Jarosław Kaczyński nie potrafi uspokoić emocji. "Od dziś odpowiedzialność za bezpieczeństwo wszystkich biur PiS ponosi rząd"- stwierdził były premier. A wcześniej ochroną biur poselskich zajmował się kto? Nie wiem czy w ogóle to należy do prerogatyw rządu? Podgrzewanie atmosfery- a co za tym idzie chęć zdobycia społecznego poparcia- przychodzi Kaczyńskiemu bardzo łatwo. Nie potrafił dziś obniżyć i tak napiętej atmosfery. "Każde słowo, które będzie kontynuacją tej kampanii, wszystko jedno kto je wypowie, czy to będzie polityk czy dziennikarz, to będzie po prostu wzywanie do morderstw". Czyli nie wolno już krytykować PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego, gdyż. wg niego powodować to może kolejne "zamachy". Jednak nikt chyba nie potrafi bardziej atakować swoich politycznych przeciwników niż ona sam.
Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do zemsty, gdyż atmosfera w Polsce jest już maksymalnie podgrzana.