2011-05-14 12:36:24
Histeria związana z beatyfikacją papieża Polaka powoli dobiega końca. Jednak katolickie zabobony- w tym przypadku relikwie- są ciągle żywe. Tym razem po ampułce z krwią wierzące owieczki mają jeszcze jeden przedmiot do wznoszenia gorących modlitw- to ząb błogosławionego Jana Pawła II.
To, że encykliki przegrały z kremówkami wiemy doskonale. Także wyimaginowane pokolenie JPII nie wytrzymało próby czasu. Papieski cud, zaledwie jeden, a i to mocno naciągany. Swoją droga jak na tak „wielkiego” papieża to dość blado wypada jego „świętość” z jednym tylko cudem.
Skoro więc katolicy nic głębszego nie wyciągnęli z pontyfikatu swojego ukochanego papieża wybrali stary ludowy obrzęd czyli relikwie. Aby więc skutecznie zaktywizować wiernych należało wymyślić coś w lekkim stylu , aby interes kręcił się nadal. A, że to się opłaca wiemy na podstawie naszej przeszłości. W "Krzyżakach" Zbyszko z Bogdańca otrzymał ofertę od handlarza relikwiami: "Kupcie, panie, ode mnie dwie albo trzy krople potu św. Jerzego, które wylał, ze smokiem walcząc". Ciemny lud to kupuje, wierząc naiwnie, iż modlitwa do potu, włosa czy paznokcia zapewni komuś szczęście, powodzenie w życiu bądź szanse na wielką miłość.
Jednak z drugiej strony ów papieski ząb może okazać się świetnym pomysłem. Skoro w Polsce wszyscy pamiętają „ po maturze chodziliśmy na kremówki” to ten sam ząb , który tak smakował ukochane papieskie kremówki może okazać się towarem wręcz eksportowym. Już widzę te tłumy rozmodlonych moherów, które proszą świętego zęba o zakup dobrej protezy, o to , aby stracić zęby jak najpóźniej a najlepiej wcale. Zyskać na tym może także reklama, która przedstawiać teraz będzie na opakowaniach kremówek „święty ząbek”, który zajadał się smacznymi kremówkami w „promocyjnej” oczywiście cenie.
Przede wszystkim jednak największy interes zrobi ta parafia lub te sanktuarium, które ów ząbek dostanie od Kardynała Stanisława Dziwisza, który posiada „święty” ząb. Kto zostanie do tego nominowany na razie nie wiadomo. Wiadomo jednak, że to chyba jedna z ostatnich prób wpisania papieża w polski pejzaż. Jednak jego rodacy szybko o nim zapominają o jego naukach nie wspominając. I żaden ząb, ucho czy siwy włos tu już raczej nie pomoże. Napompowanie mitu papieskiego nie przetrwa próby czasu, skończy się na zabobonach.
To, że encykliki przegrały z kremówkami wiemy doskonale. Także wyimaginowane pokolenie JPII nie wytrzymało próby czasu. Papieski cud, zaledwie jeden, a i to mocno naciągany. Swoją droga jak na tak „wielkiego” papieża to dość blado wypada jego „świętość” z jednym tylko cudem.
Skoro więc katolicy nic głębszego nie wyciągnęli z pontyfikatu swojego ukochanego papieża wybrali stary ludowy obrzęd czyli relikwie. Aby więc skutecznie zaktywizować wiernych należało wymyślić coś w lekkim stylu , aby interes kręcił się nadal. A, że to się opłaca wiemy na podstawie naszej przeszłości. W "Krzyżakach" Zbyszko z Bogdańca otrzymał ofertę od handlarza relikwiami: "Kupcie, panie, ode mnie dwie albo trzy krople potu św. Jerzego, które wylał, ze smokiem walcząc". Ciemny lud to kupuje, wierząc naiwnie, iż modlitwa do potu, włosa czy paznokcia zapewni komuś szczęście, powodzenie w życiu bądź szanse na wielką miłość.
Jednak z drugiej strony ów papieski ząb może okazać się świetnym pomysłem. Skoro w Polsce wszyscy pamiętają „ po maturze chodziliśmy na kremówki” to ten sam ząb , który tak smakował ukochane papieskie kremówki może okazać się towarem wręcz eksportowym. Już widzę te tłumy rozmodlonych moherów, które proszą świętego zęba o zakup dobrej protezy, o to , aby stracić zęby jak najpóźniej a najlepiej wcale. Zyskać na tym może także reklama, która przedstawiać teraz będzie na opakowaniach kremówek „święty ząbek”, który zajadał się smacznymi kremówkami w „promocyjnej” oczywiście cenie.
Przede wszystkim jednak największy interes zrobi ta parafia lub te sanktuarium, które ów ząbek dostanie od Kardynała Stanisława Dziwisza, który posiada „święty” ząb. Kto zostanie do tego nominowany na razie nie wiadomo. Wiadomo jednak, że to chyba jedna z ostatnich prób wpisania papieża w polski pejzaż. Jednak jego rodacy szybko o nim zapominają o jego naukach nie wspominając. I żaden ząb, ucho czy siwy włos tu już raczej nie pomoże. Napompowanie mitu papieskiego nie przetrwa próby czasu, skończy się na zabobonach.