Sojusz antykobiecy
2011-08-06 16:37:25
Partia Grzegorza Napieralskiego, która najbardziej lobbowała na rzecz parytetów na listach wyborczych, postanowiła zmienić zdanie. I choć kobiet nie brakuje na listach SLD, to już na tzw. miejscach biorących - jedynkach - jest ich jak na lekarstwo.

Uwagę zwraca fakt, iż na 41 listach SLD w wyborach do Sejmu pierwsze miejsca dostały zaledwie 4 , czyli niecałe 10 proc. Jak to ma się do wcześniejszych zapewnień liderów, w których obiecywali, że kobiety będą filarem list wyborczych? Tyle warte są obietnice Grzegorza Napieralskiego - postanowił postawić na przegranego Leszka Millera, który to swego czasu zgniótł lewicę i stał się symbolem jej klęski , po której Polacy zapragnęli rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Ale przypomnijmy, co sam Napieralski pisał o parytetach, gdyż z perspektywy czasu brzmi to dość interesująco. „ No kto się boi kobiet? Dżentelmeni? Wykształceni, mądrzy, wartościowi mężczyźni? Czy niepewni rozedrgani, zakompleksieni chłopcy, udający mężczyzn? Słuchając dyskusji o parytetach, czyli europejskim standardzie, wstydziłem się za poważnych (?) polityków głoszących w polskim sejmie dziewiętnastowieczne tezy. Ja stawiam tezę współczesną: Platforma Obywatelska jest partią nie tylko niedotrzymującą słowa (...). Przecież bez kobiet nie ma demokracji! Parytet 50/50 to ideał, do którego powinniśmy dążyć. Tak jest w krajach skandynawskich. Do tego zmierza Belgia i Holandia. Z drugiej strony jest Argentyna, gdzie udział kobiet w życiu publicznym jeszcze niedawno wynosił 5 proc. Którą drogą chcemy iść? Okaże się komu bliżej do Europy, otwarcia, równouprawnienia, a komu do konserwatyzmu i średniowiecza”. Tak pisał lider SLD na swoim blogu 16 lutego 2010 roku.

Widać słowa jedno a czyny drugie. Kolesiowe układy są więcej warte niż wcześniej składane obietnice i kompetencje kobiet takich jak Wanda Nowicka czy Dorota Gardias, którą wygryzł gdyński spadochroniarz Leszek Miller.

Po takiej kompromitacji Grzegorzowi Napieralskiemu puściły nerwy. W radiowej trójce zadał prawdziwie filozoficzne pytanie - „A ile kobiet jest we władzach Gazety Wyborczej, czy wydającej ją spółki Agora?”.

Abstrahując już od tego niestosownego pytania, można zapytać lidera SLD co ma piernik do wiatraka? Jest to jednak typowa dla tego środowiska taktyka, którą stosuje się od lat. Ta zmyłka przypomina mi skecz Kabaretu TEY, gdzie na stwierdzenie pewnego robotnika, że jedno koło jest zepsute, jego szef stwierdził:

- Nie mówi się, że jedno koło jest zepsute, tylko, że trzy są dobre.
- A co to za różnica? - zapytał zdziwiony pracownik.
- Żadna - odpowiedział z dumą szef - ale jaka różnica! Trzy opony dobre!

Zapytajmy więc dziś publicznie Grzegorza Napieralskiego: No kto się boi kobiet? I dlaczego jest to lewica, która równe szanse powinna mieć na swoich sztandarach, a nie w pustych, jak się okazało, przekazach, z których w praktyce nie wychodzi nic. Na jedynkach PiS i PO kobiet będzie zapewne więcej i niech to dla do myślenia wszystkim i bez wyjątku.

Feminoteka

poprzedninastępny komentarze