Historia politycznego kurestwa
2013-02-14 21:12:42
Janusz Palikot, z niewyjaśnionych dla mnie przyczyn, uchodzić chce od jakiego czasu za jedynego sprawiedliwego polskiej polityki. Mimo, że klaun, prowokator, cham i niebezpieczny arywista. Jednak idee które głosi, nijak się mają do rzeczywistości. Gdy bowiem zestawimy słowne deklaracje z konkretnymi czynami wyjdzie nam kakofonia dźwięków, która charakteryzuje byłego obrońcę krzyża.

Śmieszy mnie teraz, jak to rzekomo kopany przez media i uciśniony przez system Janusz Palikot przedstawi swój obraz. Jeszcze chwila i okaże się, że zostanie wyniesiony na ołtarze świeckiego przymierza. Nie mam jednak wątpliwości, że w tym bagienku czuje się on jak ryba w wodzie.

Janusz Palikot często podnosi kwestię w stylu „Dość obłudy!”. Mówi to osoba, która jako pierwsza- długo przed Antonim Macierewiczem- zareagowała na artykuł niepokornego Cezarego Gmyza. Mało kto już chyba pamięta, ale to właśnie poseł z Biłgoraja, grzmiał najgłośniej o dymisji Donalda Tuska. Ba! Janusz Palikot mówił wówczas o potrzebie powołania międzynarodowej komisji śledczej i stwierdził, że utracił zaufanie do ustaleń komisji Jerzego Millera, która zapewniała o braku dowodów na wybuch w Smoleńsku! Czyżby uwierzył wówczas w zamach w Smoleńsku? Myślałem wówczas, że zgłosi on swój akces do Komisji Antoniego Macierewicza. Po raz kolejny udowodnił, jak bardzo chce zaistnieć przy każdej okazji. W myśl zasady: nieważne czy o mnie napiszą dobrze czy źle, ważne że będzie o mnie głośno. Tę dewizę, Ruch Palikota ma chyba na sztandarach.

Owe nieszczęsne premie dla Prezydium Sejmu. Przyznaję rację klubowi, iż ten, mieć powinien autonomiczność w desygnowaniu na to stanowisku swojej zaufanej osoby. Ale czy tu rzeczywiście chodziło o standardy? Wątpię. Janusz Palikot, jako poseł PO, był bowiem świadkiem przyznawania premii dużo wyższych dla Prezydium Sejmu. Nie słyszałem, aby w jakikolwiek sposób wówczas protestował. A nie był szeregowym posłem partii Donalda Tuska. Był nawet wiceszefem klubu. Czy premia, dużo większa dla Bronisława Komorowskiego, niż dla Ewy Kopacz, jest w jakiś szczególny sposób inna, mniej drażniąca podatnika? Powszechnie wiadomo o przyjaźni prezydenta z liderem ruchu swojego imienia. Podwójne standardy?

Dzień 16 grudnia. Zachęta. Okrągła, 90-ta rocznica zamordowania przez narodowo-katolicką prawicę, pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza. W ferworze wzniosłych haseł, Janusz Palikot publicznie deklaruje, iż wyrzeknie się mowy nienawiści, do której się przyznał. Tu taka mała dygresja- gdy Palikot po chamsku atakował Kaczyńskich, był dla części tzw. elit przedstawicielem tradycji gombrowiczowskiej. Gdy zaczął atakować w ten sam sposób Wandę Nowicką, przestał być przedstawicielem tej tradycji, a stał się chamem. Cienka okazuje się linia między chamstwem a nowoczesną i postępową inteligencją. Ale ok, to było zanim Janusz Palikot wyrzekł się mowy nienawiści. Co było po tej deklaracji? Ano okazało się po raz kolejny, że słowa nijak mają się do czynów, bowiem na swoim blogu opublikował przerobioną okładkę „Polityki”, gdzie przedstawił braci Kaczyńskich jako wampirów. Było to nie tyle prostackie, co po prostu żałosne. Ale bardzo typowe dla Janusza Palikota. Jak więc to się miało do wyrzeczenia się mowy nienawiści? Rozumiem awersję do braci Kaczyńskich, też za nimi nie przepadam, ale kreowanie się na osobę o wysokich standardach moralnych, brzmi w ustach Janusza Palikota groteskowo.

Pamięta ktoś słynny Septalog, czyli siedem przykazań przeciwko mowie nienawiści? „ Nie wyśmiewaj emocji Szanuj wzruszenie, słabość, stawaj po stronie tego, który sobie gorzej radzi, nie wypominaj chwil słabości, nie przypominaj porażek, nie dołuj przegranego, nie omijaj potrzebującego, nie zapominaj o czyichś uczuciach”. To akurat siódme, ostanie przykazanie. Jak to się ma do okładki, którą zaprezentował Janusz Palikot? Stygmatyzacja- o której również mowa w septalogu- nijak ma się również do Wandy Nowickiej, która ewidentnie została negatywnie naznaczona. Mowa nienawiści w ustach Janusza Palikota to mrzonka i tylko ktoś bardzo naiwny uwierzy w szczerość tych intencji.

Wysokie standardy w polityce kadrowej, również miały być dewizą Janusza Palikota. I co się okazało na samym początku? Ano wziął on w swoje szeregi posła SLD, Sławomira Kopycińskiego, który opuścił klub Sojuszu i zasilił Ruch Palikota. Co jest bowiem na rzeczy? Ano to, iż pan poseł w wywiadzie dla telewizji NTV Kielce z 30 września przekonywał, że Palikot to wysłannik premiera Donalda Tuska i w sposób nieuprawniony chce zagarnąć elektorat SLD. - To jest piąta kolumna wysłana do SLD - stwierdził. Przekonywał, ze Palikot nigdy nie miał nic wspólnego z poglądami lewicowymi, w tym dotyczącymi stosunków państwo-Kościół. - Nagle się uaktywnił, i próbuje oszukać elektorat, zwracając na siebie uwagę. Nie sztuką jest wieszać się na krzyżu, nie sztuką jest krzyczeć, sztuką jest coś robić. A Palikot nie zrobił nic - stwierdził Kopyciński. I dodał: - Wielokrotnie widzieliśmy jego występy z wibratorem, arbuzem, świńskim ryjem i tak dalej. Rozumiem, że to się może komuś podobać, ale praca w Sejmie polega na czym innym. Tam jest potrzebna merytoryka, konkretne projekty ustaw.

A potem pytał: - Gdzie był Palikot, kiedy próbowałem – co się ostatecznie udało - zlikwidować Komisję Majątkową, gdzie był Palikot, kiedy składałem projekt ustawy o likwidacji Funduszu Kościelnego, gdy on schował się pod dywanem, a teraz na tych hasłach próbuje zwieść elektorat.

Czy po tych słowach, jakikolwiek polityk może być uznany na wiarygodnego? Jeśli zachowanie Wandy Nowickiej było dla Janusza Palikota „politycznym kurestwem”, to jak nazwać zachowanie posła Kopycińskiego ?

Swego czasu, Janusz Palikot deklarował, że chce "wprowadzić dwu kadencyjność bycia posłem jako limit górny". O ile dobrze liczę, przewodniczący swojej partii jest posłem trzecią kadencję. I zapowiada się, że będzie chciał zasiadać w czwartej. No chyba, że się nie skurwi. W co wątpię. Czyżby jego kurestwo nie było z tego świata?


poprzedninastępny komentarze