2013-02-28 17:13:16
"Będę kandydował na szefa Platformy, niezależnie od decyzji co do sposobu wyboru nowego przewodniczącego - Donald Tusk" - taki wpis umieścił Paweł Graś na Twitterze w trakcie posiedzenia zarządu krajowego PO.
Miała być abdykacja, wyszła ponowna chęć objęcia steru szefa partii. Nowego Konklawe na zielonej wyspie indolencji nie będzie. Pan premier pokazał klasę, co wzbudziło moją głęboką sympatię.
Deklaracje składane przez pana premiera są delikatnie mówiąc gówno warte. Do dziś pamiętam, publicznie składaną przez premiera Tuska obietnicę, z której wynikało, iż minister Aleksander Grad, jeśli nie wywiąże się z obietnicy znalezienia inwestora, który będzie produkował statki w stoczniach, zostanie zdymisjonowany. Do annałów polskiej dyplomacji przejdą zapewne bajki o tajemniczym inwestorze z Kataru, poprzez którego stoczniowy nabawili się czkawki. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...
Partia pana premiera ewidentnie się sypie. Ten dziwaczny twór, który istnieje tylko i wyłącznie z chęci sprawowania władzy, już od dawna chwiał się na nogach. Nie da się bowiem utrzymać w ryzach partii, gdzie pod jednym szyldem występuje zwolennik zabijania dzieci nienarodzonych jak i ich gorący obrońca. Gdzie znajdują się obrońcy tradycyjnych wartości- jakkolwiek idiotycznie to znaczy- jak i zwolennicy jałowych związków. Ten bezideowy balon w końcu musiał pęknąć.
Ale to zapewne jeszcze nie koniec, tego BBWR-u bis. Donald Tusk jest politykiem z najwyższej półki, nikt z obecnych nie dorasta mu bowiem do pięt. Zdają sobie z tego sprawę zapewne ci mityczni konserwatyści, którzy jeszcze tam nie wyginęli. Wiedzą jak kończą ci, których nadgorliwość kończy się politycznym autem. Casus Marka Jurka, Jana Rokity i wielu innych tylko to potwierdza. Premier dał wyraźny sygnał, że trzyma partię mocno i nie zamierza abdykować. Patrząc jednak na ilość odstrzelonych głów w PO, to prezes Jarosław Kaczyński ma ciągle czystą kartę.
Pan premier, jest jak Lenin, wiecznie żywy. Świadczy to również nie najlepiej o samych wyborcach PO, zwanych lemingami, którzy przed strachem prezesa, Jarosława Polskę zbaw Kaczyńskiego, są nawet w stanie gryźć tę mityczną zieloną trawę, tak hojnie porośniętą na zielonej wyspie. Między bajki więc włożyć należy zapewniania, że premier nie będzie sprawował swojego urzędu na trzecią kadencję. Chytry facet z Trójmiasta pokazał wszystkim, jak się robi politykę. Obawiam się, że dożyję tej trzeciej kadencji a z głośników usłyszę Jeszcze będzie przepięknie. Lemingów, Tuskobus i wszelkiej maści Tuskowierców olewam ciepłym moczem. Jacy wyborcy, taki premier. Dziś zrobiłem kolejny krok ku emigracji.
Miała być abdykacja, wyszła ponowna chęć objęcia steru szefa partii. Nowego Konklawe na zielonej wyspie indolencji nie będzie. Pan premier pokazał klasę, co wzbudziło moją głęboką sympatię.
Deklaracje składane przez pana premiera są delikatnie mówiąc gówno warte. Do dziś pamiętam, publicznie składaną przez premiera Tuska obietnicę, z której wynikało, iż minister Aleksander Grad, jeśli nie wywiąże się z obietnicy znalezienia inwestora, który będzie produkował statki w stoczniach, zostanie zdymisjonowany. Do annałów polskiej dyplomacji przejdą zapewne bajki o tajemniczym inwestorze z Kataru, poprzez którego stoczniowy nabawili się czkawki. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...
Partia pana premiera ewidentnie się sypie. Ten dziwaczny twór, który istnieje tylko i wyłącznie z chęci sprawowania władzy, już od dawna chwiał się na nogach. Nie da się bowiem utrzymać w ryzach partii, gdzie pod jednym szyldem występuje zwolennik zabijania dzieci nienarodzonych jak i ich gorący obrońca. Gdzie znajdują się obrońcy tradycyjnych wartości- jakkolwiek idiotycznie to znaczy- jak i zwolennicy jałowych związków. Ten bezideowy balon w końcu musiał pęknąć.
Ale to zapewne jeszcze nie koniec, tego BBWR-u bis. Donald Tusk jest politykiem z najwyższej półki, nikt z obecnych nie dorasta mu bowiem do pięt. Zdają sobie z tego sprawę zapewne ci mityczni konserwatyści, którzy jeszcze tam nie wyginęli. Wiedzą jak kończą ci, których nadgorliwość kończy się politycznym autem. Casus Marka Jurka, Jana Rokity i wielu innych tylko to potwierdza. Premier dał wyraźny sygnał, że trzyma partię mocno i nie zamierza abdykować. Patrząc jednak na ilość odstrzelonych głów w PO, to prezes Jarosław Kaczyński ma ciągle czystą kartę.
Pan premier, jest jak Lenin, wiecznie żywy. Świadczy to również nie najlepiej o samych wyborcach PO, zwanych lemingami, którzy przed strachem prezesa, Jarosława Polskę zbaw Kaczyńskiego, są nawet w stanie gryźć tę mityczną zieloną trawę, tak hojnie porośniętą na zielonej wyspie. Między bajki więc włożyć należy zapewniania, że premier nie będzie sprawował swojego urzędu na trzecią kadencję. Chytry facet z Trójmiasta pokazał wszystkim, jak się robi politykę. Obawiam się, że dożyję tej trzeciej kadencji a z głośników usłyszę Jeszcze będzie przepięknie. Lemingów, Tuskobus i wszelkiej maści Tuskowierców olewam ciepłym moczem. Jacy wyborcy, taki premier. Dziś zrobiłem kolejny krok ku emigracji.