Wkurw
2013-02-27 10:42:25
Jest taki kraj, w środku Europy, który ma ambicje dogonienia zachodu, który szczyci się wzrostem poziomu życia, wreszcie kraj, którego elity do lat perfidnie wciskają rodakom kit o micie zielonej wyspy. Symbolem owej hańby o której mowa, są dzieciaki. Wciąż głodne i niedożywione.

Co dziesiąte dziecko 
w Polsce je ciepły posiłek tylko w szkole. Najbardziej niedożywione są dzieci między 6. a 12. rokiem życia. To może oznaczać, że w całym kraju głoduje aż 800 tys. dzieci – wynika z raportu „Głód i niedożywienie dzieci w Polsce” opracowanego przez Dom Badawczy Maison. Badanie zleciła Polska Fundacja Pomocy Dzieciom „Maciuś”. Aż 8,5 proc. badanych dzieci nie je nic przed wyjściem do szkoły i nie przynosi drugiego śniadania. Prawie 
5 proc. uczniów z powodu niedożywienia nie jest w stanie skupić się na lekcji, a prawie 2 proc. dzieci jest nadmiernie wychudzonych.

To tylko suche dane, które oczywiście szokują, ale z których nie wyciąga się wniosków. Bo takie same dane były przed rokiem, przed dwoma laty itd. I co? I nic. Nadal gonimy zachód, mamy szczyty w Brukseli, dzięki którym dostajemy od dojnej krowy kasę, którą na pewno zmarnotrawimy, a która służy przede wszystkim przykryciu realnych problemów. Polski Kościół, które ma ogromny wpływ na rzeczywistość oraz możliwości wpływania nie tylko na ludzi, ale przede wszystkim na rządzących, nie drze japy z powodu niedożywionych i głodnych dzieci, bo po co? Co innego in vitro, związki partnerskie, czy obrona własnego stanu posiadania. Tu stan oburzenia spod koloratki wylewa się czarnym strumieniem i robi wrażenie na klękających ministrantach kolejnych rządów. Czekałem, aż wyjdzie jakiś purpurat i zapieje z oburzenia. Po raz kolejny się nie doczekałem.

Widok bitego psa, wygłodzonego kota, który straszy przechadzając się koło śmietnika to nic w porównaniu do widoku biednego i głodnego dziecka. I ta świadomość, że najprawdopodobniej jego dzieci również pogrążą się w biedzie boli najbardziej. Bo wiadomo, bieda jest często dziedziczna. Badania pokazują, że pod względem ubóstwa jesteśmy na 24. miejscu w UE, a pod względem niedożywienia dzieci za Polską jest tylko Rumunia i Bułgaria. Czyli, pod względem biedy zajmujemy trzecie miejsce od końca, a pod względem niedożywienia dzieci, również załapaliśmy się na pudle. W tym tempie rzeczywiście dogonić możemy zachód. Im mniej gęb do wykarmienia, tym mniejszy problem. A co gdyby, za namową politycznych patriotów, nowa polska emigracja, który olała ciepłym moczem dobrobyt najjaśniejszej Rzeczypospolitej, wróciła? Aż boje się pomyśleć, o ile zwiększyłby się odsetek głodnych dzieciaków i ich strych, zasilających pokaźną liczbę polskiej armii bezrobotnych. Bądźcie patriotami i nie wracajcie!

Patrząc na żółte paski oraz nagłówki gazet, można odnieść wrażenie, że w Polsce nie ma problemu z biedą, wykluczeniem społecznym i głodem polskich dzieci. Że to jakaś abstrakcja! Ignorancja elit,pod tym względem, jest zatrważająca. Ja wiem, wszystko jest ważne, związki partnerskie, Fundusz Kościelny, przepychanki Tuska z Gowinem, mama Madzi, brzoza czy chociażby konklawe, ale są chyba jakieś priorytety! To już nie jest palący problem! To powinien być temat numer jeden wszędzie, w Parlamencie, na posiedzeniu Rady Ministrów, na plebaniach. Wszędzie gdzie się tylko da! Jednak realnym rozwiązaniem tego problemu nikt nie chce się zająć. A przecież to nie Holocaust! Narodowa debata o biedzie jest dla elit niewygodna, zmazałaby ona tak konsekwentnie budowany od lat mit, jakoby to Polska rośnie w siłę i ma się dobrze. Na Radzie Gabinetowej pan premier z prezydentem wymienili się uściskiem dłoni oraz przyjaznym, partyjnym spojrzeniem. Świat zza różowych okularów jawi im się słodko. Debaty na temat polskiej biedy w Sejmie nie ma i nie będzie. Nie podnosić problemu, to problem zniknie. To dewiza rządzących, którą od lat obserwuję, winna wpisana być do Konstytucji.


poprzedninastępny komentarze