Chce się żyć
2014-10-30 08:18:59
To taka moja nowa, świecka tradycja. Dzień, dwa przed 1 listopada, odwiedzam warszawskie Powązki, czyli emanację polskości z której z roku na rok czuję się coraz bardziej wyalienowany. Wieczorny spacer dobrze mi robi.

Byłem na grobie Tuwima, Brzechwy, Sendlerowej u Maklakiewicza. Na grobie tego ostatniego zatrzymałem się troszkę dłużej. Zdzisiek żył równo pół wieku. Młody był jeszcze z niego koleś, ileż to litrów jeszcze mógł obalić z Himilsbachem? Ileż ról mogli stworzyć? Wieczorem wypiję na pewno jego zdrowie.

Na koniec poszedłem do kwatery powstańczej. To był szok. Kręciłem się wokół tych grobów i świecących ciepłem lampek i czytałem ze zgrozą- piętnaście lat, szesnaście lat, siedemnaście lat itd. Coś we mnie chyba pękło, ale nie chciałem ryczeć, wkurzyłem się po prostu. Na politykę, na Polskę. Bo u nas jak wiadomo lepszy martwy bohater, niż żywy obywatel. Znicze zawsze się tu będą sprzedawać tak samo dobrze, jak chleb. I na tym właśnie polega polityka. Politycy, zwani przez elity, mężami stanu, obmyślają swoje plany, mamiąc młodych ludzi, dzieci po prostu, aby przysłużyły im jako mięso armatnie. Wszystko przez ich wybujałe i chore ambicje.

A przecież można było inaczej. Taki Miron Białoszewski, który nie wyszedł z piwnicy, a potem stworzył wielkie działa i teatr. To zostało. Bez patosu i wielkich patriotycznych uniesień. Ile mogło być takich, jak on?

Mój spacer był cudowny, mimo nie najlepszej, jesiennej pogody. Piękne, kolorowe liście szeleściły pod butami, setki par trzymało się na ręce, słońce lekko przewijało się zza chmur, chce się żyć! Mimo tego całego syfu, w tym pojebanym kraju.



poprzedninastępny komentarze