2016-03-28 11:05:50
Ks. Jacek Stryczek nie przestaje szokować. W świątecznej atmosferze stwierdził, iż Chrystus nie kazał się dzielić. I dodaje, że jego zdaniem, to mit. Twierdzi, że ludzie, którym nie podoba się zbytnie rozwarstwienie płac to nie katolicy a katomarksiści. Nijak ma się to do rzeczywistości.
Przykładów świadczących o tym, iż Chrystus pokochał biednych i wykluczonych jest aż nadto dużo. Ks. Jacek Stryczek widocznie nie odrobił lekcji swoim seminarium. Mamy przykład młodzieńca, który chciał podążać za Jezusem, jednak, co zastrzegł Chrystus, najpierw musi oddać swój majątek. A zalecenie by jeśli ktoś ma dwa płaszcze jeden oddał biednym nie jest nakazem dzielenia się posiadanym mieniem? Weźmy przykład cudownego rozmnożenia chleba i ryb. Czy wówczas Jezus zjadł to sam, czy podzielił się ze wszystkimi? Święty Piotr z kolei uważał, iż źródłem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Papież Franciszek podkreśla, że chcę Kościoła dla ubogich. W Ewangelii wg. Św. Mateusza mamy czytelny zapis- „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”.
Zastanawiam się, jak ks. Jacek odnosi się do Społecznej Nauki Kościoła, które idzie w kontrze do tego, co głosi kapłan. Wszak głosi on m.in. iż ktoś, kto nie może znaleźć pracy, musi się przekwalifikować, że nie ma nic niemoralnego w tym, że prezesi banków zarabiają gigantyczne pieniądze. Św. Jan Paweł II w encyklice Laborem exercens, pisał: Rzeczą najważniejszą wydaje się to, ażeby człowiek pracujący poza swym ojczystym krajem, czy to jako stały emigrant, czy też w charakterze pracownika sezonowego, nie był w zakresie uprawnień związanych z pracą upośledzany w stosunku do innych ludzi pracy w danym społeczeństwie. Emigracja za pracą nie może w żaden sposób stawać się okazją do wyzysku finansowego lub społecznego. O stosunku do pracownika – imigranta muszą decydować te same kryteria, co w stosunku do każdego innego pracownika w tym społeczeństwie. Wartość pracy musi być mierzona tą samą miarą, a nie względem na odmienną narodowość, religię czy rasę. Tym bardziej nie może być wyzyskiwana sytuacja przymusowa, w której znajduje się emigrant. Wszystkie te okoliczności muszą stanowczo ustąpić – oczywiście przy uwzględnieniu szczegółowych kwalifikacji – wobec podstawowej wartości pracy, która związana jest z godnością ludzkiej osoby. Trzeba przypomnieć tu raz jeszcze podstawową zasadę: hierarchia wartości, głęboki sens samej pracy domaga się, by kapitał służył pracy, a nie praca kapitałowi.”
Jan Paweł II był pod tym względem pionierem. Doskonale bowiem zdawał sobie sprawę z wyzysku: Zwolennicy kapitalizmu (…) zapominają o rzeczach dobrych, zrealizowanych przez komunizm: walce z bezrobociem, trosce o ubogich…”- mówił Jan Paweł II. Odnoszę podobne wrażenie. Krytyka kapitalizmu nie była jednorazowa- „ U źródeł licznych poważnych problemów społecznych i ludzkich, jakie trawią obecnie Europę i świat, znajdują się także zdegenerowane przejawy kapitalizmu. Naturalnie dzisiejszy kapitalizm nie jest kapitalizmem z czasów Leona XIII [tj. końca XIX w.]. On się zmienił, a w dużej części jest to zasługą myśli socjalistycznej. Kapitalizm jest dzisiaj inny, wprowadził społeczne amortyzatory, dzięki działalności związków zawodowych wprowadził politykę socjalną, jest kontrolowany przez państwo i przez związki. W niektórych państwach na świecie pozostał jednak w stanie dzikim, niemal taki, jak w ubiegłym stuleciu”. „Są »ziarna prawdy« nawet w programie socjalistycznym”, „ziarna te nie powinny zostać zniszczone, nie powinny się zagubić…”
O roli pracy w życiu społecznym, Jan Paweł II nauczał bardzo często- „ „Z sytuacją bezrobocia jest związane takie podejście do pracy, w którym człowiek staje się narzędziem produkcji, zatracając w konsekwencji swą osobową godność. W praktyce zjawisko to przybiera formę wyzysku. Często przejawia się on w takich sposobach zatrudniania, które nie tylko nie gwarantują pracownikowi żadnych praw, ale zniewalają go poczuciem tymczasowości i lękiem przed utratą pracy do tego stopnia, że jest pozbawiony wszelkiej wolności w podejmowaniu decyzji. Wielokrotnie ów wyzysk przejawia się w takim ustalaniu czasu pracy, iż pozbawia się pracownika prawa do odpoczynku i troski o duchowe życie rodziny. Często też wiąże się z niesprawiedliwym wynagrodzeniem, zaniedbaniami w dziedzinie ubezpieczeń i opieki zdrowotnej. Wielokrotnie w przypadku kobiet jest zaprzeczeniem prawa do szacunku dla osobowej godności”. Kłaniają się umowy śmieciowe. Wyzysk to jednak nie wyimaginowane słowo, ale realny problem, na który uczulał Karol Wojtyła.
Polscy przedsiębiorcy, którzy łamią prawo nie wypłacając na czas wynagrodzeń, powinni z kolei zapamiętać słowa papieża Polaka skierowane właśnie do nich- „ Nie dajcie się zwieść wizji natychmiastowego zysku kosztem innych. Strzeżcie się wszelkich pokus wyzysku!”.
Ks. Jacek Stryczek zamienił naukę społeczną Kościoła na nauki Leszka Balcerowicza. Ku własnej zgubie i wbrew nauczaniu Chrystusa.
Przykładów świadczących o tym, iż Chrystus pokochał biednych i wykluczonych jest aż nadto dużo. Ks. Jacek Stryczek widocznie nie odrobił lekcji swoim seminarium. Mamy przykład młodzieńca, który chciał podążać za Jezusem, jednak, co zastrzegł Chrystus, najpierw musi oddać swój majątek. A zalecenie by jeśli ktoś ma dwa płaszcze jeden oddał biednym nie jest nakazem dzielenia się posiadanym mieniem? Weźmy przykład cudownego rozmnożenia chleba i ryb. Czy wówczas Jezus zjadł to sam, czy podzielił się ze wszystkimi? Święty Piotr z kolei uważał, iż źródłem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Papież Franciszek podkreśla, że chcę Kościoła dla ubogich. W Ewangelii wg. Św. Mateusza mamy czytelny zapis- „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”.
Zastanawiam się, jak ks. Jacek odnosi się do Społecznej Nauki Kościoła, które idzie w kontrze do tego, co głosi kapłan. Wszak głosi on m.in. iż ktoś, kto nie może znaleźć pracy, musi się przekwalifikować, że nie ma nic niemoralnego w tym, że prezesi banków zarabiają gigantyczne pieniądze. Św. Jan Paweł II w encyklice Laborem exercens, pisał: Rzeczą najważniejszą wydaje się to, ażeby człowiek pracujący poza swym ojczystym krajem, czy to jako stały emigrant, czy też w charakterze pracownika sezonowego, nie był w zakresie uprawnień związanych z pracą upośledzany w stosunku do innych ludzi pracy w danym społeczeństwie. Emigracja za pracą nie może w żaden sposób stawać się okazją do wyzysku finansowego lub społecznego. O stosunku do pracownika – imigranta muszą decydować te same kryteria, co w stosunku do każdego innego pracownika w tym społeczeństwie. Wartość pracy musi być mierzona tą samą miarą, a nie względem na odmienną narodowość, religię czy rasę. Tym bardziej nie może być wyzyskiwana sytuacja przymusowa, w której znajduje się emigrant. Wszystkie te okoliczności muszą stanowczo ustąpić – oczywiście przy uwzględnieniu szczegółowych kwalifikacji – wobec podstawowej wartości pracy, która związana jest z godnością ludzkiej osoby. Trzeba przypomnieć tu raz jeszcze podstawową zasadę: hierarchia wartości, głęboki sens samej pracy domaga się, by kapitał służył pracy, a nie praca kapitałowi.”
Jan Paweł II był pod tym względem pionierem. Doskonale bowiem zdawał sobie sprawę z wyzysku: Zwolennicy kapitalizmu (…) zapominają o rzeczach dobrych, zrealizowanych przez komunizm: walce z bezrobociem, trosce o ubogich…”- mówił Jan Paweł II. Odnoszę podobne wrażenie. Krytyka kapitalizmu nie była jednorazowa- „ U źródeł licznych poważnych problemów społecznych i ludzkich, jakie trawią obecnie Europę i świat, znajdują się także zdegenerowane przejawy kapitalizmu. Naturalnie dzisiejszy kapitalizm nie jest kapitalizmem z czasów Leona XIII [tj. końca XIX w.]. On się zmienił, a w dużej części jest to zasługą myśli socjalistycznej. Kapitalizm jest dzisiaj inny, wprowadził społeczne amortyzatory, dzięki działalności związków zawodowych wprowadził politykę socjalną, jest kontrolowany przez państwo i przez związki. W niektórych państwach na świecie pozostał jednak w stanie dzikim, niemal taki, jak w ubiegłym stuleciu”. „Są »ziarna prawdy« nawet w programie socjalistycznym”, „ziarna te nie powinny zostać zniszczone, nie powinny się zagubić…”
O roli pracy w życiu społecznym, Jan Paweł II nauczał bardzo często- „ „Z sytuacją bezrobocia jest związane takie podejście do pracy, w którym człowiek staje się narzędziem produkcji, zatracając w konsekwencji swą osobową godność. W praktyce zjawisko to przybiera formę wyzysku. Często przejawia się on w takich sposobach zatrudniania, które nie tylko nie gwarantują pracownikowi żadnych praw, ale zniewalają go poczuciem tymczasowości i lękiem przed utratą pracy do tego stopnia, że jest pozbawiony wszelkiej wolności w podejmowaniu decyzji. Wielokrotnie ów wyzysk przejawia się w takim ustalaniu czasu pracy, iż pozbawia się pracownika prawa do odpoczynku i troski o duchowe życie rodziny. Często też wiąże się z niesprawiedliwym wynagrodzeniem, zaniedbaniami w dziedzinie ubezpieczeń i opieki zdrowotnej. Wielokrotnie w przypadku kobiet jest zaprzeczeniem prawa do szacunku dla osobowej godności”. Kłaniają się umowy śmieciowe. Wyzysk to jednak nie wyimaginowane słowo, ale realny problem, na który uczulał Karol Wojtyła.
Polscy przedsiębiorcy, którzy łamią prawo nie wypłacając na czas wynagrodzeń, powinni z kolei zapamiętać słowa papieża Polaka skierowane właśnie do nich- „ Nie dajcie się zwieść wizji natychmiastowego zysku kosztem innych. Strzeżcie się wszelkich pokus wyzysku!”.
Ks. Jacek Stryczek zamienił naukę społeczną Kościoła na nauki Leszka Balcerowicza. Ku własnej zgubie i wbrew nauczaniu Chrystusa.