Rozkraczeńcy
2011-01-20 18:17:45
Wbrew pozorom rozkraczeniec to nie jest odmiana kaczeńca. Dawno dawno temu była tu już o rozkraczeńcach mowa. Mowa-trawa. Wielu było takich, co mówiło. Głównie, że przesadzam. Zbieram więc dowody, by nie być gołosłowną. I archiwizuję je w Instytucie Pamięci Niewieściej. Większość jest tajnych. Wiele odczeka w ciemnościach swoje lat 50, jeśli nie kolejnych 50 tysięcy lat patriarchatu.

Drodzy Rozkraczeńcy, jeśli naruszyłam Wasze dane osobowe, bo rozpoznaliście się po spodniach - tym lepiej. Nie lękajcie się. Lustracji nie przewiduję. Nawet nie trzeba odcinać się od przeszłości żadnym oświadczeniem. Wystarczy zauważyć, że przestrzeń - ta najbardziej dosłowna - nie jest jedynie dla mężczyzn. Wystarczy zrobić miejsce dla kobiet.
















Męskogenderowa cielesność jest zjawiskowa. Czasami próbuję ją uprawiać. Na przykład chodzenie. Chadzam za mężczyznami naśladując ich sposób poruszania się. Rytm kroków, stawianie stóp, kołysanie bioder, machanie rękoma, sposób trzymania głowy, zazwyczaj wyprostowany jak struna kręgosłup. Siedzę im na ogonie i ćwiczę. Mojemu ciału ćwiczenia te wydają się mocno nienaturalne. Jakbym odprawiała pantomimę lub teatr przesady. Wyglądam pociesznie, pewnie groteskowo. Gdy tymczasem krok moich prototypów nie zwraca niczyjej uwagi.



poprzedninastępny komentarze