2012-02-29 23:20:44
Na okładce ostatniego numeru "Ale Historia!" - dodatku historycznego "Gazety Wyborczej", którego jest Pan redaktorem prowadzącym - widnieje plakat hitlerowskiej propagandy na temat Katynia. Zobaczywszy okładkę w kiosku byłam pewna, ze artykuł, który ona ilustruje, dotyczyć będzie ikonografii nazistowskich Niemiec, antysemityzmu w przekazie antyradzieckim, motywu "żydokomuny" w prasie niemieckiej po 1933 roku lub - szerzej - Europie przedwojennej, a więc także polskiej myśli nacjonalistycznej. Lub czegoś równie ważnego, co plakat ów może egzemplifikować.
Tymczasem okazało się, ze potraktował Pan ten plakat jako ilustracyjny. Niejako "neutralny". Oto dwóch radzieckich zbirów z Armii Czerwonej zabija polskiego oficera. Czyż nie tak właśnie było? - pomyśli czytelniczka lub czytelnik.
Czy nie zastanowiło Pana, że draby te podłe, co ręce mają po łokcie we krwi oraz radochę szelmowską z ludzkiej krzywdy, mają też twarze ciemniejsze, nosy większe i zakrzywione, oczy wybałuszone? Czy ta dzikość, nieucywilizowanie i egzotyka, które sobą przedstawiają, nie wydały się Panu dziwnie znajome? Jeśli nie, to znaczy, że nie widział Pan antysemickich karykatur przedwojennych.
Plakat ten jest właśnie przede wszystkim antysemicki. Wykorzystuje kliszę, na której od początku opierała się antysemicka propaganda NSDAP, zgodnie z którą komuniści to Żydzi, którzy skonstruowali sprytną ideologię do porwania mas, by zyskać władzę nad światem. Postaci radzieckich katów z plakatu są żywcem wyjęte z antysemickich obrazków, których pełno w niemieckiej - ale i polskiej - prawicowej publicystyce przedwojennej.
Rachunek obliczony przez hitlerowców był dosyć prosty: komuniści to zbrodniarze unurzani w polskiej krwi + komuniści to Żydzi = Żydzi to zbrodniarze unurzani w polskiej krwi. Sprawa katyńska to nie pierwszy raz, gdy hitlerowska propaganda świadomie grała na polskich stereotypach pogromowych.
Żadna informacja w numerze nie wyjaśnia, skąd wziął się ten plakat na okładce, ani co w istocie przedstawia. Lakoniczna, malutka notka, jakoby był to "niemiecki plakat" delikatnie mówiąc pozostawia wiele do życzenia.
Zapewne niechcący i bez złych intencji, powielił Pan jednak motyw 'żydokomuny'. Motyw, którym kultura polska jest przesiąknięta na tyle mocno, ze nawet ekspertom i ekspertkom (wierzę, takie osoby zasiadają w Pana redakcji) umyka z pola widzenia jako temat, a staje się czymś oczywistym. Śmiem też wątpić, by czytelnicy i czytelniczki patrzyli na ten plakat przez pryzmat refleksji nad antysemityzmem.
Mam zatem gorącą prośbę o wydrukowanie w kolejnym numerze "Ale Historia!" rzetelnej informacji, co ten plakat naprawdę przedstawia.