P. Szumlewicz: Wirtualne obietnice

[2006-01-06 16:54:23]

Nie ulega wątpliwości, że internet w coraz większym stopniu wpływa na całokształt życia społecznego. Zmienia on charakter stosunków międzyludzkich, wpisując je w odmienny kontekst i nadając im nową dynamikę. Kontakty w sieci rządzą się inną logiką od interakcji w „normalnym” świecie i ich wzrastająca popularność modyfikuje podejście do rzeczywistości milionów ludzi.

Wielu publicystów, naukowców i działaczy społecznych entuzjastycznie ocenia możliwości kryjące się w usieciowieniu relacji międzyludzkich. W ich ujęciu globalna sieć jest drogą do rozkwitu nowych, bogatszych form ekspresji i szansą na samorealizację dla każdego, w tym dla tych środowisk, które dotychczas nie mogły odnaleźć publicznego uznania. Sieć znosiłaby więc obecne ograniczenia i upłynniała istniejące poza siecią formy dominacji.

Jednym z najbardziej znanych teoretyków w ten sposób pojmujących wpływ internetu jest autor Miłości w Sieci, Aaron Ben-Ze’ev. W jego ujęciu internet zasadniczo przeobraził nawet najbardziej intymne ludzkie doznania i tym samym doprowadził do radykalnej zmiany psychiki współczesnego człowieka. Tę diagnozę potwierdza wielu wizjonerów epoki postindustrialnej, którzy piszą o „nowym człowieku” czy „wirtualnej świadomości”.

Z tej perspektywy sieć wyzwala olbrzymi potencjał ludzkiej wolności i zdolności samokreacji. Na różnego rodzaju internetowych czatach ludzie mogą dowolnie kształtować swoją tożsamość, puszczając wodze wyobraźni i przełamując tabu krępujące ich w szarej rzeczywistości życia codziennego. Wszelkie dotychczasowe formy dominacji w internecie zostałyby upłynnione, gdyż jednostka mogłaby zgodnie ze swoją wolą odwiedzać bądź opuszczać dziesiątki czatów, forów i grup dyskusyjnych. Jak pisze Ben-Ze’ev „Karol Marks powiedział, że ludzie >>tworzą własną historię, ale nie tak, jak by sobie tego życzyli<<. W cyberprzestrzeni mogą ją kształtować dokładnie tak, jak chcą.” (str. 18)

Jako tanie i łatwo dostępne medium internet miałby w tym ujęciu również wpływ niezwykle egalitaryzujący. Jak pisze autor: „Cyberprzestrzeń jest naprawdę egalitarnym medium – każdy może do niej wejść i każdy jest traktowany jednakowo, niezależnie od wyglądu zewnętrznego, płci, koloru skóry, wieku, stopnia sprawności fizycznej, statusu społecznego, wysokość dochodów i wyznania.” (str. 32) Wszelkie formy nierówności i wykluczenia są więc powoli przezwyciężane na rzecz płynnej, elastycznej sieci komunikacji, która jest wystarczająco pojemna, aby każdy znalazł w niej dla siebie miejsce.

Niestety, realny wpływ sieci na życie społeczne wydaje się znacznie bardziej niejednoznaczny. Przede wszystkim w większości krajów świata dostęp do internetu ma niewielki procent ogółu i nawet w krajach rozwiniętych jest on ograniczony (w Polsce ok. 30% ludzi korzysta z sieci, z czego znaczna część nieregularnie). Ponadto, co w tym kontekście być może jeszcze istotniejsze, wszelkie badania dotyczące możliwości korzystania z sieci na świecie pokazują, że społeczeństwo cyfrowe odzwierciedla, a często nawet intensyfikuje wszystkie stosunki władzy charakterystyczne dla społeczeństw przedinformatycznych. Okazuje się bowiem, że dostęp do internetu jest w znacznej mierze określony przez opozycje: bogaci/biedni, mieszkańcy miast/mieszkańcy wsi, wykształceni/niewykształceni, biali/inne rasy, mężczyźni/kobiety. Okazuje się, że z sieci korzystają przede wszystkim wykształceni, zamożni, biali mężczyźni z dużych miast. Innymi słowy, zróżnicowanie w dostępie do internetu odzwierciedla stosunki dominacji obecne w rzeczywistości poza siecią.

Ale nawet jeżeli uwagi autora ograniczałyby się do „wspólnoty internetowej”, jego optymistyczny obraz powinien budzić poważne wątpliwości. Rozwój internetu następował w warunkach bardzo nierównego dostępu do niego i przez początkowe lata był on tworzony prawie wyłącznie przez wąskie elity krajów bogatych. Dzisiaj co prawda sieć obejmuje swoim zasięgiem znacznie większe grono ludzi, ale tak pod względem formy, jak i treści nadal w przeważającej mierze jest ona opanowana przez klasę średnią krajów rozwiniętych.
Autor wydaje się sugerować, że w internecie zanikają stosunki władzy i stereotypy obecne w pozasieciowej rzeczywistości. Tymczasem nawet pobieżna analiza czatów czy internetowych forów dyskusyjnych pokazuje, że formy piętnowania i stereotypizacji są w internecie często jeszcze bardziej intensywne niż w „realnym” świecie. Rzekomy zanik różnic w sieci między płciami czy też między przedstawicielami poszczególnych klas niekiedy polega po prostu na tym, że chcąc zdobyć uznanie i poklask dany użytkownik przypisuje sobie atrybuty zgodne z wzorcami społecznego prestiżu, panującymi w rzeczywistości off-line. Wiele badań dotyczących różnych forów i grup dyskusyjnych w internecie pokazuje, że są w nich odtwarzane stosunki władzy na tych samych zasadach, jakie istnieją poza siecią. Przede wszystkim aktywnie uczestniczy w nich tylko niewielka część uczestników danej grupy. Ponadto mają one swoich jasno określonych liderów, jak też outsiderów. Część natomiast jest wykluczana z tych samych przyczyn, które rządzą się „zwykłą” rzeczywistością.

Jako że w sieci jeszcze większą rolę niż w świecie poza nią odgrywa język, to oczywiście od samego początku uprzywilejowaną pozycję zajmują w niej ci, którzy w najwyższym stopniu opanowali zdolności komunikacji słownej. Język natomiast rzecz jasna nie stanowi kompetencji opanowanej przez wszystkich w tym samym stopniu i bynajmniej nie jest neutralny. Zawsze odzwierciedlają się w nim stosunki dominacji obecne w posługującej się nim wspólnocie. Język jest przecież elementem realnych stosunków społecznych i wyrażają się w nim obecne w tych stosunkach formy władzy. Z jednej strony więc uprzywilejowuje on tych, którzy umieją się nim lepiej posługiwać (czyli ludzi wykształconych), z drugiej zaś tych, którzy w samym języku mają przyznaną dominującą rolę (np. mężczyźni). O ile zatem w internecie komunikacja językowa pełni istotniejszą funkcję niż w świecie poza nim, o tyle też większą rolę odgrywają w nim relacje dominacji i różnice, które w owej komunikacji są obecne. Dla autora jednak język stanowi neutralne medium przekazu i nie kryje w sobie żadnych form panowania.

Przykładowo, z jego perspektywy, kobieta, która nada sobie na czacie upokarzającego nicka, podejmuje autonomiczną decyzję i może w ten sposób zrealizować swoje ukryte fantazje. Fakt, że przyjmuje pozycję osoby podporządkowanej, odtwarzając stosunki patriarchalnej dominacji, nie jest przedmiotem zainteresowania autora. Jak pisze Be-Ze’ev: „W cyberprzestrzeni różnice płciowe ograniczają się do sfery umysłu, gdzie granice między nimi są o wiele elastyczniejsze.” (str. 33) A przecież w społeczeństwie patriarchalnym różnice „w sferze umysłu” są właśnie odzwierciedleniem męskiej dominacji i nie jest możliwe ich przezwyciężenie bez całościowej przemiany stosunków społecznych.

Autor co prawda przytacza dane, zgodnie z którymi prawie połowa uczestników czatów zmienia swój wiek, a blisko 40 proc. kolor skóry, ale nie wyciąga z tych badań żadnych wniosków. Zmiana wieku lub kolory skóry stanowi dla niego jedynie przejaw wyzwolenia użytkowników sieci i nie zastanawia się, dlaczego wiek czy kolor skóry są tak często modyfikowane. Przedstawia on przypadki, w których kobiety na czacie znacznie odmładzają się, ale jego zdaniem jest to świadectwo wzrostu ich wolności, a nie potwierdzenie wzorca „młodej, atrakcyjnej kobiety”, który narzucany jest w rzeczywistości kobietom. Innymi słowy, rzekomo swobodnie przyjmowane identyfikacje w sieci często świadczą o tym, że nawet w świecie wirtualnym ludzie boją się ujawnić swoją prawdziwą tożsamość.

Niezdolność dostrzeżenia stosunków władzy w internecie przez autora wynika z założenia, które stoi u podstaw całej książki. Ben Ze’ev sprowadza mianowicie wszelkie formy aktywności w sieci do przemian psychiki użytkowników i do stopnia ich autonomii względem zewnętrznych nacisków. Wieszcząc nadejście nowej epoki, w której rzekomo dojdzie do wyzwolenia ludzkich uczuć i emocji, w gruncie rzeczy odtwarza on podejście do świata klasycznego, dziewiętnastowiecznego indywidualizmu. Nie ma w jego książce miejsca na analizę władzy symbolicznej ani nawet próby pokazania, jak istniejąca realnie dominacja jest uwewnętrzniana przez dyskryminowane grupy i reprodukowana w sieci. Dlatego też dla autora tak ważna jest daleko posunięta prywatność w sieci (skądinąd tak naprawdę też ograniczona), która, jego zdaniem, pozwala na dowolną autokreację osobowości. Fakt, że zazwyczaj formy tej autokreacji są niezwykle homogeniczne i zestandaryzowane nie budzi już jego zainteresowania. Innymi słowy przestrzeń wirtualna nie stanowi dla niego obszaru reprodukcji istniejącej władzy, a jest obszarem całkowicie niezależnym od pozasieciowych wymiarów życia.

Tę fikcję podtrzymuje również wielu liberalnych obrońców mniejszości seksualnych czy narodowych, dla których możliwość aktywnej działalności w internecie stanowi przejaw rzeczywistej emancypacji grup dyskryminowanych. Tymczasem fakt, że ta działalność tak szybko rozwija się, częstokroć stanowi substytut działalności w świecie realnym, a zachowanie prywatności nie służy wcale emancypacji, tylko stanowi smutne potwierdzenie realnej represji. W homofobicznym społeczeństwie gej dla własnego bezpieczeństwa woli pozostać incognito. Oczywiście, należy się cieszyć, że istnieją czaty i fora dla grup dyskryminowanych, warto jednak pamiętać, że ich działalność w sieci nie świadczy wcale o ich wyzwoleniu, a niekiedy wręcz jest potwierdzeniem ich niższej pozycji w społeczeństwie.

Aby internet mógł stać się obszarem powszechnej emancypacji i wzbogacenia więzi społecznych, zmianie musiałby ulec całokształt stosunków społecznych. Sieć nie stanowi bowiem autonomicznego obszaru interakcji społecznych, a jest jedynie przedłużeniem i często intensyfikacją zasad rządzących rzeczywistością off-line. Aby stała się obszarem twórczego działania i powszechnej emancypacji, muszą najpierw zostać zniesione formy władzy obecne poza nią.

Aaron Ben-Ze’ev, Miłość w Sieci. Internet i emocje, przeł. A. Zdziemborska, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2005, str. 336.

Piotr Szumlewicz


Recenzja ukazała się w "Aneksie" - dodatku do "Trybuny"

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku