Warszawa: "Lewica" razem

[2006-09-03 19:44:01]

Mamy więc "lewicową" koalicję pod wezwaniem Henryki Bochniarz, reprezentantki pracodawców oraz Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich.

Oczywiście takie porozumienie nie jest w stanie przedstawić żadnych lewicowych postulatów. Będzie w związku z tym straszyło nas "faszyzmem" rządzących zapominając jak to "demokratycznie" traktowano na przykład demonstrujących za czasów rządów polityków SLD i SdPl oraz jak "demokratycznie" poparto wówczas agresję na Irak.

Będzie również powoływało się na pamięć Kuronia, licząc, że gdyby żył nadal, naiwnie, pomimo zapewne szczerych intencji, wspierałby klikę wywodzącą się z Unii Wolności.

Naprawdę warto poprzeć taką koalicję. Doprawdy tworzą ją bardzo wiarygodni i ideowi politycy.

Piotr Ciszewski

Kaczyński: O dobrą lewicę

Przy okazji powołania sojuszu postkomunistyczno-socjal- liberalnego swoją wizją rozwoju lewicy podzielił się prawicowy wódz i strateg Jarosław Kaczyński. Spółki SLD, SdPl, UP i PD nie popiera, bo wywodzi się z PRL-u, ale inna, "prawdziwa" lewica, jego zdaniem jest niezbędna, bo jesteśmy "normalną demokracją". Zastanawiać się zatem można, czy jego demokratycznym uczuciom nie byłaby przypadkiem bliższa Polska Partia Pracy? A może partner z rządowej koalicji, "prospołeczna" Samoobrona?

Myślę, że warto go o to zapytać. Człowiek o tak wielkim zmyśle politycznym mógłby pomóc zdezorientowanemu elektoratowi centrolewicowemu zdecydować, kogo właściwie powinien poprzeć.

Marek Tobolewski

Po podpisaniu porozumienia wyborczego, panowie Borowski oraz Olejniczak pozowali wpólnie fotoreporterom do zdjęć. Były uściski, obietnice, ochy i achy, tylko całusów jak za starych dobrych czasów niestety zabrakło. Zachowanie lidera Socjaldemokracji Polskiej ma się nijak do tego sprzed dwóch lat, kiedy to z pianą na ustach dziko atakował kierownictwo SLD, oraz mamił setki tysięcy ludzi wizją budowy "nowej lewicy", będącej alternatywą dla Sojuszu.

Dwa lata musieliśmy czekać na to, ażeby szef SdPL niczym syn marnotrawny powrócił do łask liderów SLD i przyznał się do błędu, jakim miało być powstanie Socjaldemokracji Polskiej, a w szerszym kontekstcie dzielenie "lewicy" (czyt. SLD). Podpisując umowę koalicyjną z Olejniczakami, Napieralskimi oraz Kaliszami, pokazał że dla własnej kariery (nominacja na wspólnego kandydata centrolewicy na urząd prezydenta Warszawy) jest w stanie pokazać cztery litery członkom swojej partii, który przybyli do niej z nadzieją budowy rzeczywistej alternatywy dla SLD. Wszyscy ci, którzy do tej pory nie opuścili szeregów "borówek" powinni zrobić to właśnie teraz. Bratając się z SLD, Borowski ostatecznie zaniechał budowy "nowej lewicy". Z perspektywy czasu i dawnego członkostwa w SdPL nasuwa mi się jedno pytanie, czy Borowski rzeczywiscie kiedykolwiek chciał swój plan zrealizować?

Osobiście nie wiążę z Centrolewem żadnych nadziei, ponieważ dla nowych koalicjantów ważniejsze niż walka w obronie wyzyskiwanych pracowników lub wyrzucanych na bruk lokatorów będzie pokazywanie się na paradach równości czy też na demonstracjach w obronie praw właścicieli gejowskich klubów. Jak głosił Marks, historia przeżyta jako tragedia (przedowojenny Centrolew do którego obecni liderzy się odwołują), powraca jako farsa (Centrolew A.D.2006). Mam nadzieję, że po zmiażdżeniu tego dziwnego kwartetu przez katolicko-narodową oraz neoliberalną prawicę, jego miejsce zajmie lewica antykapitalistyczna, która nie będzie bała się wymówić słowa "socjalizm", a w razie potrzeby stanie w jego obronie. Szczerze liczę również na to, że ta nowa formacja nie będzie jednak miała twarzy Ziętka.

Marcin Dobrzyński

Politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Unii Pracy i Socjaldemokracji Polskiej oraz neoliberalnej Partii Demokratycznej-demokraci.pl podpisali dziś w Warszawie "Porozumienie Lewicy i Demokratów »Wspólna Polska«". Przewiduje ono wystawienie wspólnych list w wyborach samorządowych.

Lider SLD Wojciech Olejniczak powiedział, że koalicja ma być alternatywą dla coraz bardziej kompromitującej się koalicji PiS, Samoobrony i LPR. Jego zdaniem, taką alternatywą nie może być Platforma Obywatelska, którą określił mianem "PiS bis". - PiS i PO pokłóciły się nie o Polskę, lecz o władzę i prędzej czy później właśnie dla władzy się zjednoczą. Olejniczak powiedział również, że polska polityka nie musi być wyborem między dżumą a cholerą, między prawicą populistyczną a liberalną.

Gdyby żył Jacek Kuroń, byłby tu dzisiaj razem z nami - powiedział szef Partii Demokratycznej-demokraci.pl Janusz Onyszkiewicz przed podpisaniem porozumienia.

Wspólnym kandydatem koalicji na prezydenta Warszawy ma być lider SdPl Marek Borowski. Jak powiedział, przed wyborami samorządowymi tworzone są dwa typy porozumień: pierwsze, które udało się centrolewicy, czyli ustalenie wspólnych list i drugie, to co robi prawica, czyli zmiany w ordynacji samorządowej prowadzące do blokowania list.

Sygnatariusze porozumienia podkreślali, że jest ono otwarte dla innych ugrupowań politycznych, organizacji i ruchów obywatelskich, które podzielają nasze cele i troskę o kształt samorządu w Polsce.

Pierwsze komentarze na temat powołania nowego porozumienia są dość ogólnikowe. Prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz uważa, że nie zmieni ono zasadniczo polskiej sceny politycznej, choć ma znaczenie symboliczne, bo oznacza wyrzeczenie się "etosu" przez PD, wywodzącą się z dawnej opozycji. Z kolei Janina Paradowska z "Polityki" twierdzi, że historyczne podziały na post- i antykomunistów są już pozbawione znaczenia, a nowy alians ma racjonalne podstawy.

Obecna koalicja samorządowa może w przyszłości przekształcić się w partię polityczną, która wystartuje wyborach parlamentarnych - dodała dziennikarka.

Tymczasem premier Jarosław Kaczyński nie obawia się nowej koalicji, ale też ma do niej poważne zastrzeżenia. My uważamy, że w Polsce powinna istnieć lewica, bo to jest rzecz oczywista w normalnym systemie politycznym państwa demokratycznego. Chcielibyśmy, żeby kiedyś w Polsce powstała lewica nie wywodząca się z PRL, bo jest też dobra tradycja polskiej lewicy. Na to oczekujemy - powiedział podczas konferencji prasowej na lotnisku w podkrakowskich Balicach.

Piotr Ciszewski
Marek Tobolewski