Borejza: Nasza robotnicza tradycja
[2006-09-16 16:08:21]
Krzysztof Pilawski w "Trybunie" z 6.05.2006 roku napisał, że "lewicy przydałaby się dyskusja o tożsamości – tradycjach historycznych i ideowych, do których należy się odwoływać". Nie tylko dołączam się do tego głosu, uważam, że należy go wzmocnić. Dyskusja o historycznej tożsamości i jej odbudowa nie jest potrzebna - ona jest konieczna. Polityka historyczna nie jest abstrakcją, a tym bardziej nie są abstrakcją jej efekty. Historię można projektować, można zmieniać jej zawartość, usuwać z niej niewygodne elementy lub wprowadzać konieczne. Przykład? Polska kawaleria nigdy nie szarżowała na czołgi, karuzela obok murów walczącego getta była, ale unieruchomiona. Takich przykładów jest wiele. Łączy je jedno, kiedy już trafią do społecznej świadomości lub co gorsza podręczników historii, stają się społeczną prawdą. A nic tak nie kształtuje grupowej tożsamości, poczucia więzi i wspólnoty tak jak historia. Prawica buduje muzea. Będzie zmieniać szkolne programy. Co krok odwołuje się do ideowych korzeni – nawet gdy nie ma z nimi nic wspólnego. PiS do Piłsudskiego, LPR i MW do Dmowskiego. A my? My nie odwołujemy się do naszych tradycji. Nie wiem co o tym decyduje. Może źle pojęta nowoczesność. Faktem jest, że lewicowa tradycja zanika w społecznej świadomości. A bez niej trudno o zrozumienie dla lewicy. Jeżeli nie chcemy, by z polskiej tradycji i świadomości na zawsze zniknęły uniwersytety robotnicze i ludowe, spółdzielnie, "Solidarność" stała się ruchem walczącym o wolny rynek, a samorząd robotniczy utopią rodem z krainy bajek, musimy zacząć odkurzać tradycje ruchu robotniczego i ludowego. Jeżeli tego nie zrobimy już niedługo nikt nie dowie się o pracy Stanisława Wojciechowskiego w Społem, o "Gazolinie" Ignacego Mościckiego, a walka o niepodległość, tak przed 1918, jak i po 1939 roku, stanie się domeną prawicy. Już w chwili obecnej próżno w szkolnych podręcznikach szukać tradycji przedwojennej lewicy, trudno też doszukać się informacji o robotniczym charakterze "Solidarności". Pewnikiem i elementem społecznej świadomości staje się powoli przekonanie, że Polacy byli od zawsze i ze swej natury prawicowi, Polak-katolik jest najbardziej naturalnym określeniem naszej nacji, a lewica nigdy nic do historii naszego kraju nie wniosła. Jest to tym bardziej niebezpieczne, że pozbawia lewicowe partie i organizacje zakorzenienia w narodowej tradycji. A bez niego trudno o zaufanie. Jednak to wszystko nie jest proste. Z pewnością nie chodzi tutaj jedynie o program negatywny. To nie jest jedynie kwestia przeciwstawienia się prawicowej polityce historycznej, niemniej ważna, a nawet ważniejsza jest własna oferta. I w tym wypadku nie mówię o konstruowaniu historii. Mówię o dbaniu o autentyczną tradycję ruchu robotniczego. Bogatą i ciekawą. Prawica wchodzi do szkół. Lewica nie ma jednak takiej możliwości, a nawet jakby miała nie powinna z niej korzystać. Najlepszą metodą wydaje się wprowadzanie do publicznego dyskursu elementów naszej tradycji oraz sięganie przez lewicowe partie polityczne i organizacje społeczne do dorobku poprzedników. Przypominajmy po prostu to czym możemy się chwalić. Nie pozwólmy zapomnieć o spółdzielniach, o robotniczych uniwersytetach, o Żoliborzu. Nie pozwólmy rysować rzeczywistości w czarno-białych, wypaczonych barwach. Zaniedbanie pamięci zemści się, właściwie już się mści. Jednak do tego trzeba i chęci, i środków. Sądzę, że dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie instytutu badawczego, może think tanku, który zajmowałby się lewicową historią, ale także myślą polityczną i co ważne gospodarką. Takiego trustu mózgów wyraźnie lewicy i polskiej polityce brakuje. Tak jak brakuje artykułów, publikacji i badań dotyczących robotniczych tradycji. Lewicowa polityka historyczna napotyka na jedną jeszcze problematyczną sprawę. Na pytanie co tak naprawdę jest w Polsce lewicową tradycją? PPS? "Solidarność"? KOR? "Poziomki"? Nowa Huta? Lisków? Społem? Może PRL? Odpowiem w najprostszy możliwy sposób. Wszystko to są tradycje, których należy bronić i z których można czerpać. Wszystkie one mogą lewicę wzbogacić i inspirować. Trzeba tylko mieć odwagę do nich sięgnąć i odwołać się do nich. Rozumiem rozdarcie polityków, którzy byli w PZPR - dla nich spora część tej tradycji jest stracona. Odwoływanie się do niektórych jej elementów mogłoby być niesmaczne. Jednak podział historyczny odchodzi powoli do lamusa, a nie widzę żadnego powodu dla którego jakakolwiek z tych tradycji miałaby być stracona dla mnie i moich kolegów. Polityka bez tradycji i bez ideowych korzeni jest niepełna. A korzenie lewicy zanikają - zostają zapomniane. Nie ma sensu odkrywać rzeczy już dawno odkrytych. Nie ma też sensu budować od zera dorobku, skoro jest on już tak bardzo bogaty. Aby z niego skorzystać potrzeba jedynie wiedzy, chęci i odwagi. Artykuł ukazał się w dzienniku "Trybuna". |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?