Przyszli emeryci mogą tracić, ale powszechne towarzystwa emerytalne zarabiają zawsze
W polskiej reformie emerytalnej wprowadzonej w 1999 r., jeden jest punkt stały i niezmienny: choćby się paliło i waliło, powszechne towarzystwa emerytalne, czyli prywatne firmy zarządzające OFE, muszą zarabiać coraz więcej. I zarabiają! Zagraniczni właściciele powszechnych towarzystw emerytalnych mogą być zadowoleni – do Polski zawitał kryzys, spada produkcja, rośnie bezrobocie, ale na tym szarym gospodarczym morzu widnieje zielona wyspa towarzystw emerytalnych. W ubiegłym roku zwiększyły one zysk netto aż o 15,6 proc., uzyskując na czysto 700 mln zł dzięki obowiązkowym składkom przyszłych emerytów.
Będą więc wysokie dywidendy dla zagranicznych grup kapitałowych do których należą firmy zarządzające polskimi funduszami emerytalnymi. A rok ubiegły nie był bynajmniej jakiś nadzwyczajnie dobry dla PTE. Podobne zyski osiągają one regularnie rok w rok. Od początku działalności powszechne towarzystwa emerytalne ściągnęły sobie z naszych składek prawie 20 mld zł! To olbrzymie pieniądze. Wystarczy przypomnieć, że gdy premier Donald Tusk obiecywał radykalne cięcia w administracji mające nastąpić w 2011 r (których oczywiście nie było), to miały one przynieść najwyżej 1 mld zł łącznych oszczędności.
Te 20 mld zł. mogło znacząco wpłynąć na podwyżki przyszłych emerytur. Zostały zaś wchłonięte przez PTE – i kolejne miliardy będą tam trafiać przez następne lata, bo ekipa PO mimo całej retoryki ministra finansów, nie dopuści by uszczuplono zyski towarzystw emerytalnych żywiących się naszymi składkami emerytalnymi.
Ta usankcjonowana prawem grabież przyszłych świadczeń odbywa się bez żadnego wysiłku Polacy muszą należeć do OFE, towarzystwa emerytalne dostają więc pieniądze ściągane przymusowo, z mocy ustawy; pobierane od przyszłych emerytów w postaci opłat ustalanych urzędowo. Nie trzeba główkować ani harować jak w normalnej działalności gospodarczej. Miesięczne zarobki prezesów towarzystw sięgają 120 tys zł miesięcznie. Dokładne sumy uzyskiwane przez członków kierownictw PTE to tajemnica, ludzie z towarzystw emerytalnych odmawiają podawania takich informacji – choć ich dochody nie są przez nich wypracowane, lecz uzyskiwane z naszych składek.
Jak nas wysysają PTE
Z pieniędzy przekazywanych do OFE, za granicą powstają fortuny, a w Polsce świetnie żyje duże grono lobbystów.
Na całym świecie nie ma drugiego, równie intratnego biznesu, jak kierowanie powszechnymi towarzystwami emerytalnymi w Polsce. W 2012 r zwiększyły one zysk netto aż o 15,6 proc., uzyskując na czysto 700 mln zł dzięki obowiązkowym składkom przyszłych emerytów. Od początku działalności powszechne towarzystwa emerytalne ściągnęły sobie z naszych składek prawie 20 mld zł!
Nawet dla Chin czy Indii takie 15 proc., uzyskiwane bez najmniejszego wysiłku i ryzyka, to nierealne marzenie, bo tempo wzrostu produktu krajowego brutto, choć należy do najwyższych na świecie, nie przekracza tam 8 proc. A ile przy tym mieszkańcy tych krajów muszą się namordować! Twórcy polskiej reformy emerytalnej mogą więc być dumni: stworzyli samonapędzający się mechanizm dający olbrzymie dochody jego zagranicznym zarządcom, absolutnie bezpieczny i całkowicie odporny na wszelkie zawirowania ekonomiczne.
Powszechne towarzystwa emerytalne niejednokrotnie marnowały już pieniądze przyszłych emerytów – ale same zarabiały zawsze. W 2008 r. menadżerowie PTE, nie wykazując żadnej dbałości o powierzone im składki emerytalne, doprowadzili do tego, że z naszych kont emerytalnych zniknęło 24 mld zł. Same towarzystwa zwiększyły zaś swe zyski – w 2007 r zarobiły netto 696 mln zł, a w 2008 już 749 mln zł! W 2011 r. z otwartych funduszy emerytalnych zniknęło 11,5 mld zł – PTE zarobiły zaś 619 mln zł. W pierwszym kwartale tego roku straty OFE przekroczyły 2,5 mld zł. Towarzystwa emerytalne na pewno zarobią jednak znacznie więcej niż w 2012 r.
Prof. Leon Podkaminer z wiedeńskiego Instytutu Porównań Gospodarczych trafnie podsumował więc istotę naszej reformy emerytalnej, mówiąc: - Grupa pracujących płaci przymusowy haracz: składki przechwytywane przez powszechne (a w istocie prywatne) towarzystwa emerytalne. Towarzystwa każą sobie słono płacić za swe usługi, polegające na marnotrawieniu tych pieniędzy w spekulacjach giełdowych oraz na nabywaniu obligacji skarbu państwa.
Zaprzeczając rozumowi
Te gigantyczne, niczym nie usprawiedliwione zyski PTE dobrze wyjaśniają, dlaczego ludzie z towarzystw emerytalnych zorganizowali sobie liczną grupę obrońców, często z tytułami naukowymi, oddanych złej sprawie, której bronią agresywnie, nie licząc się z prawdą i rzetelnością. Cóż, pecunia non olet.
Dwaj ekonomiści - dr. Mirosław Gronicki i mgr. Janusz Jankowiak – na zamówienie konfederacji pracodawców Lewiatan przeprowadzili badanie na temat znaczenia OFE dla gospodarki polskiej. Trzeba trafu, że powszechne towarzystwa ekonomiczne akurat współfinansują konfederację Lewiatan. Lewiatan tak bardzo zaangażował się w obronę interesów powszechnych towarzystw emerytalnych, że gdy w 2009 r PTE gorąco protestowały przeciw projektowi obniżenia ich maksymalnej prowizji z 7 do 3,5 proc., złożył nawet wniosek do Trybunału Konstytucyjnego (oczywiście bezzasadny) o uznanie, że zmniejszenie prowizji jest sprzeczne z konstytucją.
W tej sytuacji specjalnie nie dziwi, iż badania wykazały, że istnienie OFE powoduje szybsze tempo wzrostu gospodarczego. Jak mówią panowie Gronicki i Jankowiak, bez OFE w 2012 r nasz produkt krajowy brutto byłby o 7 proc. niższy. To wielce nowatorska i oryginalna teza, bo wszystkie badania wykazują coś dokładnie odwrotnego – że OFE zwiększają deficyt i dług publiczny, przyczyniając się w ten sposób do załamania polskiego wzrostu gospodarczego i uszczuplenia środków na przyszłe emerytury. „Budujemy OFE ze wzrostu długu, a to, nie dając żadnych korzyści systemowi emerytalnemu, zagraża śmiertelnie finansom publicznym i wzrostowi gospodarczemu” – uważa dr. Bogusław Grabowski.
Takie same konkluzje zawiera stanowisko naukowców z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, wskazujące, iż odprowadzanie części składek z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych do OFE spowodowało konieczność pokrywania z emisji obligacji Skarbu Państwa ubytku w środkach FUS. „Pokrywanie ubytku składek stwarza dodatkowe obciążenie dla polskich finansów publicznych, co przekłada się na rosnący dług publiczny” – stwierdzają autorzy stanowiska.
Nic więc dziwnego, że panowie Jankowiak i Gronicki zostali poproszeni przez innych ekonomistów, by wyjaśnili, jak osiągnęli wyniki, które, zdaniem dr. Bogusława Grabowskiego „troszkę zaprzeczają rozumowi”. Zdecydowanie odmówili – tłumacząc, jak relacjonował dr. Grabowski, że "ujawnienie tego modelu zaszkodziłoby ich interesom komercyjnym". Mają rację! Przecież gdyby, dajmy na to, publicznie okazało się, że te wyliczenia są zwykła lipą, to poirytowani ludzie z towarzystw emerytalnych mogliby przykręcić kurek z kasą i skończyłyby się intratne zamówienia. Pytanie, czy w tym przypadku mamy do czynienia z rzetelnymi badaniami naukowymi, czy ze zwyczajnym płatnym lobbingiem?
Wspólnymi siłami
Lewiatan to nie jedyna instytucja zasilana PTE pieniędzmi z naszych składek emerytalnych. Stworzony przez Leszka Balcerowicza, z pewnością najbardziej znaczącego obrońcę OFE, instytut Forum Obywatelskiego Rozwoju uzyskiwał wsparcie od grupy Generali, do której należy towarzystwo emerytalne kierujące OFE o tej samej nazwie. A także od ING BŚK, właściciela towarzystwa emerytalnego zarządzającego OFE ING, oraz od Banku Zachodniego WBK (później Santander), udziałowca towarzystwa emerytalnego AVIVA (zarządca OFE AVIVA).
W Instytucie Badań Strukturalnych, określającym się jako „niezależny” (nie ujawnia swych sponsorów) działa prof. Marek Góra, jeden ze współtwórców reformy emerytalnej z 1999 r., który wraz z dr. Agnieszką Chłoń-Domińczak, byłą wiceminister pracy, zajmującą się wdrażaniem tej reformy, oraz z szefem instytutu dr. Markiem Bukowskim stworzył raport „Zmiany w systemie emerytalnym a dług i deficyt publiczny”, odnoszący się bardzo krytycznie do propozycji uszczuplenia dochodów OFE. Dr. Bukowski razem z wspomnianym już Januszem Jankowiakiem, opublikował zaś artykuł, stwierdzający, że opinie o wyższości emerytur z ZUS nad emeryturami z OFE to „zawstydzające, oparte na fałszywych przesłankach i pełne hipokryzji brednie, mącące ludziom w głowach i dopuszczające się wprawiającej w konsternację manipulacji”. Ze względu na stylistykę, dość typową dla obrońców interesów towarzystw emerytalnych, wydaje się pewne, że Instytut Badań Strukturalnych jest mocno sponsorowany przez PTE.
Sam prof. Góra, gdy reforma emerytalna zaczęła już działać, został członkiem rady nadzorczej powszechnego towarzystwa emerytalnego ING. Taka zmiana miejsc nie jest czymś szczególnym - Ewa Lewicka kiedyś była członkiem prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, potem wiceministrem pracy i pełnomocnikiem rządu Jerzego Buzka ds. reformy zabezpieczenia społecznego, a wreszcie przesiadła się na fotel szefa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.
Obrońcą OFE jest też prof. Jerzy Hausner, który uznał, że zmniejszanie składki kierowanej do OFE, to wariacka próba ratowania budżetu państwa, próby likwidacji OFE uzależniają zaś materialnie obywateli od państwa i otwierają drogę do rządów autorytarnych. Prof. Hausner do czasu powołania w skład Rady Polityki Pieniężnej był członkiem rady nadzorczej ING Banku Śląskiego, do którego należy OFE ING.
Pijawki mają się dobrze
Bardziej oficjalne, łatwiej zauważalne powiązania to tylko wierzchołek góry lodowej. Oprócz tego powstają ekspertyzy i opracowania, zamawiane są rozmaite analizy, podpisuje się zlecenia, przyznaje granty i staże, zaprasza na study-toury, wspiera małżonków, dzieci czy innych członków rodzin „niezależnych ekspertów”. Dzięki pieniądzom odciąganym z naszych składek emerytalnych sprawnie funkcjonuje cała lobbystyczna struktura, działająca na rzecz interesów ludzi z powszechnych towarzystw emerytalnych.
Tak było zresztą zawsze. Reforma emerytalna, jedna z „czterech wielkich reform społecznych” które za sprawą premiera Jerzego Buzka doprowadziły Polskę do załamania ekonomicznego i finansowego, od początku miała służyć interesom przyszłych inwestorów z Zachodu.
Pokazuje to książka amerykańskiego ekonomisty prof. Mitchella Orensteina pt. „Prywatyzacja emerytur. Transnarodowa kampania na rzecz reformy zabezpieczenia społecznego”. Autor pisze, że Bank Światowy skierował do Polski swego przedstawiciela (Michała Rutkowskiego), który decyzją polskich władz został powołany na stanowisko szefa Biura Pełnomocnika Rządu ds. Reformy Zabezpieczenia Społecznego. Prace koncepcyjne nad reformą, prowadzone przez krajowych specjalistów, współfinansował Bank Światowy oraz amerykańska agencja pomocowa USAID.
Menadżerowie Banku Światowego zdawali sobie sprawę, że reforma, której najważniejszym, acz trudnym do przedwczesnego ujawnienia celem było zmniejszenie przyszłych emerytur, może wywołać protesty. Dlatego kosztem 1,4 mln dol. sfinansowano kampanię promującą założenia reformy. Organizowano seminaria, konferencje, wyjazdy do Chile i Argentyny oraz innych krajów, gdzie budowano system emerytalny podobny do naszego, dla dziennikarzy, przedstawicieli rządu i parlamentarzystów, wytypowanych przez biuro pełnomocnika rządu ds. zabezpieczenia społecznego. Chodziło o zbudowanie grup nacisku na rzecz reformy emerytur.
Były to czasy rządów koalicji AWS-UW. Jak pisze Orenstein, „Uzyskanie poparcia ze strony Unii Wolności było mniej problematyczne, ponieważ liczni jej działacze zostali ekspertami afiliowanymi przy, finansowanym przez Bank Światowy, zespole biura pełnomocnika”. Trudniej było z AWS, ale i ich udało się przekonać dzięki poparciu minister Teresy Kamińskiej doradzającej wszechstronnie premierowi Jerzemu Buzkowi, a zwłaszcza Ewy Lewickiej, która po objęciu stanowiska pełnomocnika rządu ds. reformy emerytalnej, według słów Orensteina, „w pełni i entuzjastycznie poparła program reformy i zintensyfikowała prace na rzecz jej wdrożenia”.
Orenstein konkluduje, że historia wdrażania polskiej reformy emerytalnej z 1999 r. pokazuje, jak wielki wpływ na państwa demokratyczne potrafią wywierać takie instytucje jak Bank Światowy czy USAID.
Wybitny znawca problematyki finansowej, prof. Andrzej Wernik z Akademii Finansów, twierdzi, że reforma z 1999 r. została wprowadzona po to, by obniżyć emerytury, tyle że nie było odważnego, który by to powiedział, więc tę prawdę „opakowano” reformą kapitałową i reklamami pokazującymi bogatych emerytów. Profesor ocenił, iż kapitałowa idea reformy emerytalnej okazała się całkowicie chybiona i najlepiej byłoby zamknąć OFE. Pytanie więc, jak długo jeszcze nasze trzeszczące finanse publiczne będą wytrzymywać istnienie OFE i rabunkową działalność powszechnych towarzystw emerytalnych?
Andrzej Dryszel
Artykuł ukazał się w "Dzienniku Trybuna".