System pomocy społecznej w Polsce i na świecie nie jest neutralny. Od lat działa w sposób, który wspiera tylko tych, którzy wpisują się w tradycyjny...
Ekwador, kraj o niezwykłym bogactwie przyrodniczym, ale równie dramatycznej historii politycznej – od krwawych zamachów stanu w XX wieku, przez...
Xawier Woliński: Prawicowa rewolucja kulturalna
Michał Peno: Gorzki posmak kultury - wszyscy jesteśmy włóczęgami
Adam Jaśkow: Skąd znowu ten Brecht
Piotr Sadzik: Odebranie prawicy monopolu na śmiech to kwestia życia i śmierci
Filip Ilkowski: Cały świat, sikorki i rewolucja pracownicza
Jarosław Klebaniuk: Jak pies
Przemysław Prekiel: Wielki budowniczy Radomia
Piotr Ikonowicz: Stawiają słuszną diagnozę, ale nie wyciągają z niej wniosków
Tym razem chodzi o złożony w Sejmie przez katolickich fundamentalistów projekt ustawy "Stop aborcji", który w drastyczny sposób ogranicza prawa kobiet do decydowania o macierzyństwie. Sejm przekazał w piątek projekt ustawy do dalszych prac i jednocześnie odrzucił w pierwszym czytaniu alternatywny, postępowy projekt "Ratujmy kobiety", przewidujący liberalizację obecnych przepisów, będących jednymi z najbardziej restrykcyjnych w Europie i na świecie. W niektórych miastach Polski odbyły się protesty i demonstracje.
Do protestu przyłączyły się tysiące kobiet, w tym znane osoby ze świata kultury. Aktorka Krystyna Janda także zamieściła zdjęcie w czerni na swoim profilu facebookowym a jednocześnie zaproponowała polskim kobietom rozszerzenie protestu o kolejną formę. Chodzi o "strajk kobiet" na wzór tego, który w 1975 roku przeprowadziły kobiety na Islandii. Dzień ten przeszedł do historii jako "długi piątek". Islandki wzięły wolne w pracy, co pokazało jak ważną rolę odgrywają one w społeczeństwie, choć nie szanuje się ich woli. Co ważne, zastrajkowały wtedy także gospodynie domowe, które są najliczniejszą na świecie armią siły roboczej wykonującą swoje obowiązki bez wynagrodzenia. Do protestów "długiego piątku" przyłączyło się aż 90% wszystkich kobiet w kraju.
Taką właśnie formę protestu proponuje polskim kobietom Krystyna Janda, wyrażając jednocześnie obawy, że w Polsce solidarność kobiet jest zbyt słabo rozwinięta i w naszym kraju taki protest może się nie powieść.
Na zdjęciu Krystyna Janda w protestacyjnej czerni (Facebook)
