Polska 2010 - pod progiem egzystencji
2010-12-30 22:46:59

Europejski Rok Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem zakończył się dla polskiego państwa nie tylko bez sukcesów na tym polu, ale wręcz kompromitująco. Szczególnie wstydliwą rzeczą wydaje się decyzja rządu o niepodniesieniu progów uprawniających do świadczeń z pomocy społecznej. Kompromitujące z kilku względów. Przede wszystkim dlatego, że nie podnoszony od 2006 roku próg, nie uwzględnia związanego z inflacją wzrostu cen i w efekcie jest ustalony na wysokości niższej niż obliczany systematycznie przez naukowców z IPiSS poziom minimum egzystencji,. Mówiąc w skrócie oznacza to, że – jak już parę miesięcy słusznie oburzał się dr hab. Ryszard Szarfenberg - ‘’Doczekaliśmy więc sytuacji, gdy nawet skrajna bieda obywateli nie uprawnia ich do korzystania z pomocy pieniężnej państwa!’’. Ten głos badacza wykluczenia społecznego pojawił się przy okazji uchwały Komisji Trójstronnej, w której pojawiła się propozycja podwyższenia progu z 477 do 546 zł dla osoby samotnie gospodarującej i z 351 do 415 na osobę w rodzinie. Ryszard Szarfenberg, już na podstawie tego dokumentu, miał wątpliwość czy zmiany wejdą w życie, bowiem z uzasadnieniu uchwały, nie wynikało jakie zostaną na to przeznaczone dodatkowe środki. Obawy te okazały się niestety uzasadnione, gdyż, jak się okazało rząd wykpił się od uchwały TK( której zresztą był jedną ze stron), podobnie jak w przypadku płacy minimalnej, której wysokość ustalono na poziomie 1386 zł, podczas gdy komisja po długotrwałych negocjacjach przyjęła wcześniej kwotę 1408 złotych.

Poniżej minimum

Pomijając już fakt, że mozolnie budowany od 1994 roku trójstronny dialog społeczny bywa ‘’deptany’’ ( wedle słów J. Śniadka). uderza to, że jest to robione ilekroć przedmiotem negocjacji staje się sytuacja najuboższych grup. W przypadku płacy minimalnej, sprawa jest dość problematyczna, w sytuacji w której – jak z goryczą zauważył prof. Bugaj - pracodawcy mogą przechodzić na elastyczne formy zatrudnienia, w których płaca minimalna i tak nie obowiązuję ( a w Polsce według sondażu przeprowadzonego w zeszłym roku przez Fundację Dublińską częstość korzystania z pozakodeksowych form zatrudnienia jest na tle unijnym szczególnie wysoka). O tyle, w przypadku progów pomocy społecznej rzecz ma się inaczej. Czy będziemy to tłumaczyć arogancją władzy oszczędzającej na najuboższych czy też tragicznym stanem budżetu państwa, tak czy inaczej jest to działanie kompromitujące dla państwa polskiego i niepokojące. W okresie powojennym, nawet w doktrynie państwa minimalnego mieściła się pomoc tym najbardziej wykluczonym, którzy znaleźli się w skrajnej nędzy. Państwo które nie chce lub nie może temu sprostać traci poniekąd legitymację.


Tłumaczenie zostawienia progów na starym poziomie względami ekonomicznymi, tylko z pozoru się broni. Nie bez kozery, Irena Dryll swój felieton w ‘’Nowym Życiu Gospodarczym’’(listopad 2010) omawiający tę sprawę, zatytułowała ‘’Próg ekonomicznego rozsądku’’, pokazując na sugestywnym przykładzie hospitalizacji dzieci z łódzkich enklaw biedy, że myślenie, w którym oszczędzamy na walce ze skrajnym wykluczeniem okazuje się nie tylko niemoralne, ale w konsekwencji także ekonomicznie nieefektywne. Rząd chcąc racjonalizować wydatki, popada w jeszcze większą nieracjonalność. I niesprawiedliwość. Rzeczywiście podniesienie progów oznaczałoby niemały koszt dla budżetu, ale jest to skutek nie tyle jakieś niesamowitej hojności polskiego socjale, ale tego, że duża jest rzesza ludzi( według GUS w 2009 roku było to 5,7%, czyli około 2 mln!), którzy swym poziomem życia mieszczą się blisko granicy minimum egzystencji, w związku z czym nawet nieznaczna zmiana w wielkości, niskich przecież, progów rodzi spory koszt. Już samo to powinno prowadzić do poważnego przemyślenia podstaw systemu, który spycha tylu ludzi w rejony nędzy.

Błąd ‘’selektywnego’’ myślenia

Wydaje się jednak, że restrykcyjne podejście obecnej władzy do progów uprawniających do świadczeń socjalnych nie wynika wyłącznie z wysiłków dopięcia budżetu, ale jest efektem ubocznym obecnej w kręgach władzy filozofii społecznej, zgodnie z którą system świadczeń powinien być selektywny, trafiać tylko do osób w skrajnych sytuacjach. W strategicznym raporcie doradców premiera RP ‘’Polska 2030’’ w rozdziale na temat spójności społecznej, eksponuje się badania A. Kurowskiej z Instytutu Polityki Społecznej, z których wynika, że świadczenia trafiają tylko w części do najuboższych, ale w dużej części do grup także z wyższych warstw. Wniosek jaki wysnuwają autorzy to potrzeba uczynienia systemu jeszcze bardziej selektywnym i opartym na dochodach. Tegoroczna sprawa progów pokazuje jednak, że zbyt restrykcyjnie ustalane progi dostępu mogą przynosić efekt odwrotny od zamierzonego. Część potrzebujących zostaje bowiem bez pomocy.

Oczywiście świadczenia pieniężne – o czym warto do znudzenia przypominać - to tylko jeden z aspektów pomocy społecznej, wobec osób ubogich. Zapewne nie wystarczający, ale niewątpliwie konieczny – zwłaszcza w sytuacji osób żyjących w skrajnej biedzie. Ważne są też inne działania, jak pomoc rzeczowa i usługowa, w tym dostęp do uniwersalnych instytucji społecznych jak i tych nakierowanych na pracę z wykluczonymi, np. zajmujących się pracą socjalną. Jakie na tym polu miniony rok przyniósł osiągnięcia, spoglądając na stronę MPiPS, na razie nie bardzo wiadomo.

Polska jest częścią Unii Europejskiej. Jednak to co jest choćby symboliczną inicjatywą unijną jak ogłoszenie Europejskiego Roku Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem, Polska niestety zlekceważyła. Nie myśląc o wykluczonych sami jako społeczeństwo się wykluczamy – z europejskiego projektu cywilizacyjnego, w którym ubóstwo nie jest tylko sprawą prywatną ubogich, ale społecznym problemem, który powinniśmy solidarnie rozwiązywać.

poprzedninastępny komentarze