2008-05-16 23:34:22
Proponuję im jednak pójść dalej
Procedura legalizacji strajku powinna w nowym prawie wyglądać następująco
- Delegacja pracowników udaje się do pana pracodawcy, obowiązkowo przyjmując, wedle zasad wprowadzonych jeszcze za czasów carskich w Rosji "wygląd lichy i durnowaty, ażeby swym wyglądem nie peszyć przyjmującego".
- Delegacja składa na ręce pana pracodawcy list, obowiązkowo zaczynający się od "Jaśnie Wielmożny Panie Pracodawco, my prości pracownicy prosimy o..."
W liście oczywiście zakazane byłyby żądania, bo mogłyby one wpłynąć niekorzystnie na samopoczucie dyrekcji zakładu. Można byłoby używać jedynie próśb i wyrażać chęć.
Tutaj standard zaczął już wyznaczać OPZZ, który jak możemy dowiedzieć się z transparentu wiszącego na siedzibie centralnej biurokracji związkowej w Warszawie "Chce Europy socjalnej".
Jeśli pan pracodawca nie przychyli się do tych próśb następuje eskalacja konfliktu
- Reprezentatywne związki zawodowe (bo tylko takie byłyby legalne) Mogą wywiesić gazetkę ścienną z podaniem tekstu listu
- Następnie mogą przejść do rozdania ulotek z treścią prośby, po uprzednim zaakceptowaniu ich treści przez dyrekcję (ponownie chodzi o ochronę dobrego imienia i samopoczucia właściciela zakładu)
Kolejne możliwe działania byłyby dzięki kompromisowi wychodzącemu naprzeciw odpowiedzialnym związkom zawodowym
- Związki mogą zwołać wiec, na którym może paść kilka żądań, a nawet bardziej radykalnych stwierdzeń, aby szefowie organizacji zakładowej mogli potwierdzić, że walczą o prawa pracowników.
Wiec oczywiście odbywałby się poza zakładem i poza godzinami pracy)
- Kolejnym legalnym radykalnym środkiem byłoby oflagowanie zakładu, chętnie dziś stosowane przez większe związki zawodowe i już dziś niekiedy będące wyrazem ich najbardziej radykalnych działań.
W ostateczności można by zezwolić na skrajną formę protestu - pracę z założonymi biało-czerwonymi opaskami z napisem protest.
Taka procedura legalnego protestu pozwalałaby się wykazać odpowiedzialnym związkowcom, a i cieszyła pracodawców. Od biedy na sam strajk można by zezwolić w zakładzie przynoszącym akurat straty, aby przeczekać okres złej koniunktury czy nadmiaru wyrobów na rynku.
Na koniec na poważnie
Zabieganie o legalność strajku jest zwykle niepotrzebnym zawracaniem sobie głowy. Jeśli protest podejmie garstka pracowników, to nawet ze wszystkimi pozwoleniami ich działanie będzie zignorowane. Jeśli strajk będzie powszechny, ganianie za papierkiem stanie się zbędne, bo pracodawcy będą musieli siąść do negocjacji.