2008-09-15 23:03:32
Swego czasu pisałem już na blogu o nowym odpowiedzialnym strajku w wydaniu polskich związkowców. Okazało się że do podawanych przeze mnie pomysłów doszły nowe.
Otóż w firmie w której pracuję jeden ze związków zawodowych zamiast bawić się w takie głupoty jak wybranie społecznego inspektora pracy, postanowił zamanifestować swoje istnienie dając prezesowi... obraz przedstawiający Matkę Boską.
Tym samym pokazał, że odpowiedzialni związkowcy mają jeszcze kilka sposobów wywierania nacisków na pracodawcę, o których dotąd nie wiedziałem.
Po pierwsze oznaką protestu może być nie wręczenie pracodawcy świętego obrazka, tudzież innego prezentu. Jeśli ten wstępny sygnał zostanie zignorowany można przejść do dalszych form działania.
Kolejnym działaniem może być danie przez związkowców na mszę w intencji zakładu (to akurat sytuacja która miała miejsce w pracy u znajomego). W bardziej radykalnej formie protest może mieć na przykład również postać zamówienia modlitwy za zmianę postępowania dyrekcji.
W absolutnie skrajnych przypadkach odpowiedzialni związkowcy w swojej desperacji mogą się jeszcze posunąć nawet do tego, że nie poproszą dyrekcji o sfinansowanie związkowego wyjazdu na pielgrzymkę, piknik czy na grzyby (czyt. do podmiejskiego sklepu monopolowego).
Dobrze wiedzieć, że "przedstawiciele ludzi pracy" mają w swoim repertuarze tyle cywilizowanych form protestu i reprezentowania załogi.
Na koniec na poważnie - Nie dziwią mnie związkowe prezenty dla dyrektorów i wyciąganie kasy na imprezy nie mające nic wspólnego z walką o prawa pracownicze. Czy wyobrażasz sobie czytelniku aby normalna była sytuacja, gdy sędziemu pensję płacą kluby piłkarskie? Nie - nazywa się to korupcją. Natomiast gdy zarobki związkowych biurokratów zależą od dyrekcji zakładu uważa się to za przykład współpracy zarządu z załogą.