Spytaj policjanta
2009-04-04 21:46:16
Czas kładąc tamę defetyzmowi i narzekactwu powiedzieć – dzięki pracy naszej kochanej policji czuję się coraz bardziej bezpieczny. O tym z jakim zaangażowaniem stróże porządku podchodzą do swojej nie bójmy się tego określenia – misji, świadczy ich zachowanie podczas protestów antywojennych. Zwłaszcza dziś, gdy wiadomo, że pracownikom cywilnym policji zabrania się w ramach oszczędności używać czajników elektrycznych i nakazuje pisać dokumenty czcionką 10, aby zaoszczędzić papier, możemy być spokojni, że pieniądze z podatków są wydawane oszczędnie, ale właściwie.

Która droga słuszna
Według prawa i porządku?
Kto prowadzi mnie do szczęścia
I zaszczytnych obowiązków?

(Dezerter)

Weźmy na przykład ostatni protest przeciwko spotkaniu NATO w Krakowie. Pomimo, że niedofinansowana, policja od Radomia do Krakowa eskortowała autokar z demonstrantami z Warszawy. Najpierw nieoznakowane, a później już oznakowane radiowozy jechały tuż przed autobusem, wskazując jedynie słuszną drogę, a funkcjonariusze machając lizakami nakazywali innym kierowcom robić przejazd. Poczułem się naprawdę zaszczycony. Nam skromnym przedstawicielom społeczeństwa zafundowano mimo kryzysu iście oficjalną eskortę. Jej członkowie pytali się nawet co się stało, gdy dla rozprostowania nóg zatrzymywaliśmy się na stacji benzynowej.

Spytaj policjanta, on ci prawdę powie
Spytaj policjanta, on ci wskaże drogę


Policja zadbała też o nasze bezpieczeństwo na miejscu. Z przyczyn technicznych zatrzymała dokumenty samochodu, który podczas demonstracji miał wieźć nagłośnienie. Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby tylko z pozoru w pełni sprawny pojazd, wyjechał na ulice miasta.
Nad naszym bezpieczeństwem czuwało też wielu funkcjonariuszy w cywilu, najwyraźniej aby nie peszyć widokiem mundurów. Dla niektórych było to podwójnie pożyteczne. Jeden z nich chodząc za nami mógł na przykład przećwiczyć obsługę domofonu w jednym z budynków. Ponieważ grupa zatrzymała się na dłużej stał pod drzwiami i najwyraźniej kontemplował wygląd urządzenia elektronicznego. Kto wie może prowadził nawet konwersację z jednym z mieszkańców? Inni funkcjonariusze w cywilu mieli natomiast tuż po samej demonstracji okazję dogłębnego przestudiowania oferty jednego z banków przy trasie pochodu, wywieszonej w witrynie.

Na drugi dzień po demonstracji odbyły się akcje przeciwko łamaniu praw pracowniczych. Po ich zakończeniu wsiedliśmy spokojnie do autobusu. Jeden z krakowskich działaczy zaproponował, aby wysiadać po kilka osób, na różnych przystankach i rozchodzić się w różnych kierunkach. Pomyślałem, początkowo, że są to objawy zbędnego asekuranctwa. Wkrótce jednak okazało się, że za autobusem, którym jechaliśmy podążały dwa radiowozy, a wszystko to aby spisać uczestników akcji która nie wiązała się nawet z żadnym wykroczeniem ani zakłóceniem porządku.

Kiedy więc będziesz czytelniku wkurzał się, że funkcjonariusz nie chce przyjąć od ciebie zgłoszenia o przestępstwie, którego byłeś świadkiem, ewentualnie pokazuje w której części ciała ma to czym zawracasz mu właśnie tą część ciała, nie denerwuj się. Policja ma na głowie ważniejsze sprawy. Może trzeba właśnie pomóc wyeksmitować staruszkę lub obstawić prewencją pokojową demonstrację. Tajniacy mogą być zajęci rozmowami z domofonem lub sprawdzaniem kredytów bankowych, a funkcjonariusze śledzeniem Piotra Ciszewskiego tudzież innych równie groźnych osób.

poprzedninastępny komentarze