Hahaha Falanga, czyli pierwszomajowe podsumowania cz.1
2009-05-12 21:16:21
Adolf Falangowski obudził się wyraźnie podekscytowany – dzisiaj 1 maja, pokażemy czerwonym, że miastem rządzi nasza narodowo patriotyczna organizacja.
Pozytywnie nastrajało go odniesione w nocy zwycięstwo nad lewackim plakatem, który zaciekle się bronił, ale w końcu został wzbogacony narodową symboliką, czyli logo przedstawiającym dłoń ściskającą członka.
Dodatkowo rozwieszono jeszcze kilka plakatów, które najwyraźniej cieszyły się dużym zainteresowaniem warszawiaków. Pewnie brali je sobie do domu na pamiątkę, pomyślał Falangowski widząc rano, że część z nich została zdarta.
Teraz wystarczyło ustawić się w gustownych czarnych mundurkach pod pornograficznym logo ruchu narodowego i czekać na czerwonych. Młodzież wykazała się zdolnościami mobilizacyjnymi – pomyślał ponownie Falangowski – po apelach na forach internetowych, plakatach i stronach WWW, stawiło się aż 15 przedstawicieli zdrowej części narodu.

Stali naprzeciw tłumu czerwonych maszerujących w pochodzie. Dzielnie wykrzykiwali po hiszpańsku swoje hasła, aby pokazać tej hołocie, że prawdziwy Polak zna języki obce. Falangowski darł się co sił w płucach zza podwójnego kordonu policji pokazując swoje bojowe nastawienie. Nieco zmoczył się, gdy w jego kierunku poleciała petarda, ale w czarnym mundurku prawie nie było tego widać.

Podbudowani sukcesem młodzi narodowcy ruszyli rozerwać się na pikniku kółka miłośników PRLu i rozgonić tą bandę. Niestety emeryci okazali się oporni na propagandę. Adolf nakazał więc kolegom osłaniać tyły i niczym dzielni włoscy faszyści na froncie wschodnim, którymi zawsze tak się fascynował, wycofał się na z góry upatrzone pozycje, czyli jak najdalej od starcia.
Po tak oszałamiających sukcesach ruchu narodowego wystarczyło jeszcze wrzucić odpowiednie relacje na strony internetowe obrońców białej rasy ku uciesze czytelników.

Podsumowując – gratuluję narodowcom akcji pierwszomajowej. Takich propagatorów myśli skrajnie prawicowej powinno się pokazywać w celu poprawy samopoczucia społeczeństwa. Istnieje jedynie obawa że przy kolejnym ataku na pochód ktoś może umrzeć – ze śmiechu.

poprzedninastępny komentarze