2010-06-22 09:12:45
Kornel Morawiecki wystąpił w roli olimpijczyka z jakiegoś egzotycznego kraju, powiedzmy takiego kenijskiego narciarza. Dla niego ważne było samo zakwalifikowanie się, ponieważ poza znawcami historii najnowszej i tak niemal nikt nie wie kim jest Kornel Morawiecki. O poglądach też trudno cokolwiek powiedzieć, bo w kampanii starał się specjalnie ich nie zdradzać.
Bogusław Zietek stwierdził że jest zadowolony z kampanii, co biorąc pod uwagę osiągnięcie poparcia 0,18% czyni go chyba najbardziej pozytywnie nastawionym do życia kandydatem. Nie głosowali na niego nawet wszyscy członkowie związku który go poparł z rodzinami, a on się cieszy.
Marek Jurek nie przekonał zbyt wielu wyborców do konieczności bicia dzieci i tworzenia państwa wyznaniowego. Wynik na poziomie około 1% pokazuje, że „prawdziwi Polacy”, są gatunkiem na wymarciu.
Andrzej Lepper Zwiedzał polskie bazary, zapewne szukając alternatywnego źródła zarobkowania, bo głosów specjalnie mu to nie przyniosło. Z trybuna ludowego zrobiła się dosyć umiarkowana lokalna atrakcja, coś w rodzaju krowy z dwoma głowami czy kobiety z brodą. Smutne.
Andrzej Olechowski przekonał się, że Paweł Piskorski może i pomnaża majątek po kasynach czy grając na giełdzie, ale jego poparcie głosów raczej nie daje. Kapitalizm aferalny musi być jednak subtelniejszy. Ludzie wybrali swój dobrobyt, a nie Andrzeja Olechowskiego chcącego uzyskać pensję prezydenta.
Waldemar Pawlak wicepremier który nie uzyskał nawet 2% poparcia. Każdy przyzwoity samuraj wiedziałby co zrobić na jego miejscu. Poza tym to nieprawda, że Waldemar Pawlak wydaje się sztuczny i drętwy. W kampanii pokazał, że jest sztuczny i drętwy.
Janusz Komik-Mikke tym razem nie mianuje się królem, ale w jego przypadku jakikolwiek wynik, który nie jest kompromitacją należy uznać za sukces. Około 2,5% głosujących chciało aby nie było lepiej ale przynajmniej śmiesznie. Jako prezydenta moglibyśmy go wozić po świecie pokazując jako ciekawostkę. Atrakcja zdecydowanie ciekawsza niż smętny Lepper.
Grzegorz Napieralski modelki i żona „polska Carla Bruni, zapewniły mu przyzwoity wynik. Opakowanie się liczy, pomimo że puste. Odradza się też niczym potwór Frankensteina, albo zombie, pseudolewica spod szyldu SLD. Czy rzuci się na wyborców przy okazji następnych wyborów?
Tym sposobem dochodzimy do wielkiej dwójki
Jarosław Kaczyński stwierdził, że różni się od swojego głównego konkurenta, po czym starał się do niego upodobnić. Poza tym wiemy ze spotów wyborczych, że zasadził ponad 600 lat temu słynny dąb Bartek, wiec chyba kłamie co do swojego wieku. Wie również, że drzewka sadzi się zielonym do góry co pokazuje że ma kompetencje których możemy wymagać od rodzimego polityka. Wycofał się z projektu IV RP czyli największego mitu III RP.
Bronisław Komorowski otoczony zawodzącymi „autorytetami" oczekiwał na zwycięstwo w pierwszej turze. Jak dobrze pójdzie poczeka sobie jeszcze do następnych kampanii wyborczych. Dzięki spotom wyborczym uzyskaliśmy jakże cenną informację, że jest z Polski. Wiemy też, że wcale nie chce prywatyzować służby zdrowia tylko ją komercjalizować. Ponieważ pojawiły się zarzuty, że kandydat morduje zwierzaki jako myśliwy proponuję tłumaczenie – on ich nie zabija tylko zmienia im stan ożywienia.
Teraz po pierwszym akcie czeka nas jeszcze drugi. Być może będzie jeszcze bardziej tragikomiczny.