2010-07-12 12:24:35
Różnorodni internetowi "rewolucjoniści" też zrobili swoje aby doprowadzić mnie do wściekłości - ale po kolei.
W drugiej turze mieliśmy do wyboru dwa puste pudełka, wygrało więc to ładniej wyglądające.
Przy okazji histeryczny dziadunio Władysław B. oświadczył nam, że jeśli komuś się puste pudełka nie podobają i nie wybierał, to niech przez następne lata nie narzeka (że pudełko które wygrało jest puste - chciałoby się dodać).
Po raz kolejny sprawdza się w Polsce cytat ze znakomitej komedii "CK dezerterzy" - "Tak to jest że najbardziej w oczy rzuca się idiota".
Należałoby dodać "i zostaje autorytetem".
Różnorodni "rewolucjoniści" także bawili się w międzyczasie świetnie. Dowiedziałem się, że wyznacznikiem pozycji na lewicy ma być stosunek do PPP. Otóż można wiec uważać Bogusława Ziętka jedynego "kandydata ludzi pracy", za wodza polskiej lewicy, który wyznacza kierunek i odnosi same sukcesy, nawet gdy osiąga tak zastraszające poparcie jak w ostatnich wyborach prezydenckich. Druga frakcja tłumaczy natomiast iż Ziętek to wręcz wcielenie Szatana, na każdym kroku łamie prawo, a co drugi news na lewica.pl powinien stanowić jego krytykę.
Wszyscy, którzy niedostatecznie chwalą/mieszają z błotem "jedynego kandydata ludzi pracy" są oczywiście przekupieni przez jego przeciwników/zwolenników.
Obu stronom konfliktu dedykuję kultową scenę z filmu "Żywot Briana".
Wybaczcie, ale ja w tym konflikcie nie zamierzam brać udziału. Uważam, że takie "drobnostki", na które nie starcza wam już czasu drodzy bojownicy (anty)Ziętkowcy, jak prawa lokatorów, sprzeciw wobec militaryzmu, czy walka o samorządność pracowniczą, są ważniejsze od waszych wojen.
Nie będę wojenek i konfliktów analizował. To zadanie dla psychologa i to raczej dziecięcego. Jestem z wykształcenia politologiem, wiec nie umiem wytłumaczyć wielu zachowań polskich polityków, zarówno tych głównego nurtu, jak i niektórych "antysystemowców".