2010-08-09 08:58:19
Scena wyglądała mniej więcej tak:
Do niemieckiego chłopa stojącego z tobołami na ulicy podchodzi reporter radiowy reprezentujący jedynie słuszna linię polityczną.
- Więc przyszli nocą i was wypędzili.
- A panie, gdzie tam nocą, w dzień.
- Jacy ci Polacy bezczelni już w dzień przychodzą wypędzać porządnych Niemców!
- Panie, jacy tam Polacy - żandarm i powiedział, że mamy jechać do Gdańska z bagażami.
Na to reporter
- przepraszam, ale mamy jakieś problemy techniczne, musimy przerwać relację.
Scena przypomniała mi się, gdy obejrzałem materiał Dziennika Telewizyjnego o drugiej rocznicy gruzińskiej napaści na Osetię Południową.
Według dziennikarza DT "dwa lata temu, gdy na granicy Gruzji i zbuntowanej gruzińskiej republiki (sic!) (czy np. w 1919 roku Wielkopolska była zbuntowanym terytorium Niemiec?) padły strzały jeszcze nie wiadomo było, że dojdzie do wojny". Zapewne rodzimi propagandyści uważają, że 7 sierpnia 2008 roku Gruzini urządzili w Osetii pokaz sztucznych ogni, a kilkaset cywilnych ofiar to efekt tragicznego wypadku.
Dowiedzieliśmy się też, że Rosjanie zniszczyli miasto Gori, co opatrzono zdjęciami... zbombardowanej stolicy Pd. Osetii Cchinwali. Wszystko uzupełniono następnie jednym krążącym w mediach zdjęciem pokazującym gruzińskiego cywila (?) rozpaczającego nad ciałem zabitego członka rodziny (?). Zastanawia więc czy by skala cywilnych strat w Gruzji była tak wielka, skoro we wszystkich mediach od dwóch lat pokazuje się to samo zdjęcie (pomijając już, że część ekspertów w ogóle uznaje je za pozowane).
Najśmieszniejsze w całym materiale było jednak stwierdzenie, że "niepodległość Gruzji uratował Lech Kaczyński". Nic to, że negocjacji podjął się, ważniejszy jednak na arenie międzynarodowej, prezydent Francji, a protest wobec rosyjskich działań wyraziły Stany Zjednoczone. Lech Kaczyński uratował Gruzję (której Rosja wcale nie chciała do końca zniszczyć) i basta!
W tym samym wydaniu DT można także było obejrzeć prześmieszny materiał o tym jakie szykany spotykają ze strony Warszawiaków "obrońców krzyża".
Zastanawia mnie jedno, czy w TVP wciąż obowiązują instrukcje dotyczące propagandy pochodzące z czasów rzecznika rządu Jerzego Urbana?
Byłoby to dopełnieniem surrealistycznego obrazu polskich mediów. Wzorowana na reżimowej propaganda dziś służy nie rządowi, ale... części opozycji (rząd ma inną, bardziej subtelną, choć równie fałszywą).
Dziwi mnie tylko dlaczego dziennikarze TVP sami fałszując historię zaledwie sprzed dwóch lat tak oburzają się na określenie "polskie obozy koncentracyjne" czy sugestie, że Polska ponosi część odpowiedzialności za II Wojnę Światową, a 17 września wojska radzieckie wyzwoliły Zachodnią Białoruś i Ukrainę.