2010-09-07 11:28:43
Przypominam, że pan Fleischer stwierdził miedzy innymi: Wszystkie kamienice na Nadodrzu trzeba sprzedać. Ustalić ich własność albo aktem państwowym wywłaszczyć.
Mówił również o dotychczasowych mieszkańcach Nadodrza: Dowcip polega na tym, że to co tutaj mieszka zaczyna dominować w całej dzielnicy zrównując ich wszystkich z dresiarzami oraz dodając: W związku z tym trzeba ich usunąć z tych dzielnic. Nie ma innego wyjścia, jak tylko przez wysokie ceny mieszkań.
Zaraz potem stwierdza jeszcze: ...trzeba po prostu brutalnie oczyścić dzielnicę z ludzi, których w niej nie chcemy. Nie mam nic przeciwko nim, to są tacy sami ludzie, jak ja, ale oni się nie nadają do kultywowania takich miejsc jak Nadodrze
W związku z tłumaczeniami, że to tylko wezwanie do dyskusji przychodzi mi na myśl wyjaśnienia że np. "naukowcy" zwolennicy segregacji rasowej w RPA czy na południu USA też chcieli swego czasu jedynie "sprowokować media" i wywołać debatę", a zostali opacznie zrozumiani. Nie wspominając już o ojcach eugeniki i społecznych darwinistach z XIX w. (np. Cesare Lombroso)dowodzących np. że osoby biedne mają częściej inna budowę fizjonomiczną, cechującą przestępców. Z dorobku owych "naukowców" najwyraźniej czerpie swoją "prowokację" wrocławski profesor.
W celu wywołania dyskusji ja stwierdzę natomiast, że to co otrzymało z nieznanych przyczyn tytuły naukowe zaczyna dominować na wielu uniwersytetach. Oczywiście nie mam na myśli pana Rzeźnika, ja tylko tak prowokuję.
Mówiąc poważnie. Dobrze że pogląd pana Fleishera został odpowiednio napiętnowany, a tłumaczenie o "prowokacji" jest wprost żałosnym wycofywaniem się pod wpływem krytyki. Ciekawe czy naukowiec podobnie ochoczo prowokowałby np. w sprawie stosunku do mniejszości narodowych czy czystek etnicznych (podobnych do brutalnej "rewitalizacji" polegającej na wyrzucaniu wieloletnich mieszkańców).
Wszyscy naukowcy utrzymujący się z państwowych posad i promujący lumpenliberalne rozwiązania powinni obowiązkowo przez kilka miesięcy spróbować przeżyć za równowartość najniższej emerytury, przeciętnej renty czy zasiłku dla bezrobotnego. Ciekawe czy równie ochoczo porównywaliby wtedy biednych z dresiarzami i w ramach "debaty" nazywali "tym".