
2011-01-06 16:26:09
Wymyślali również tajemnicze ludy ludzi z dwoma głowami i tym podobne. Opowiadali przy tym niestworzone historie o ich zwyczajach.
Żyjemy podobno w erze informacji, ale niewiele się zmieniło, może poza tym że często celowo opowiada się totalne bzdury o krajach, o których przeciętny obywatel niewiele wie.
"Dzieła" dawnych kronikarzy przypomniały mi się gdy oglądałem kilka dni temu "Fakty" (raczej Fikcje) TVN i wiadomość o wydanym przez Watykan raporcie o prześladowaniu chrześcijan oraz funkcjonariuszy tego państwa na świecie.
Prześladowania chrześcijan rzeczywiście mają miejsce. Tym co spowodowało że wprost opadła mi szczęka był jednak podany przykład.
Otóż państwem masowo prześladującym chrześcijan jest? Nie, nie Arabia Saudyjska, nie Pakistan, ani Indie. Krwawe represje mają miejsce w... Boliwii.
Na dowód owego zbrodniczego procederu wypowiedział się były misjonarz. Stwierdził on, że tamtejsza władza "chce zastąpić krzyż czerwoną gwiazdą". Nie wiedziałem o niczym takim, więc z zaciekawieniem słuchałem dalej. Według pana misjonarza prezydent Boliwii chce wprowadzić "ustrój totalitarny". Nie powiedział on jedynie w wyniku jakiego to zamachu stanu została ustanowiona w Boliwii obecna władza. Uznawane przez wspólnotę międzynarodową wybory to najwyraźniej przykrywka dla dyktatury, skoro tak twierdzi misjonarz z kraju nad Wisłą.
Pozostaje pytanie. Czy aby takiego oburzenia misjonarza nie wywołuje fakt, że głęboko wierzący boliwijscy Indianie wolą własną wizję chrześcijaństwa od rojeń człowieka z zagranicy który przyjechał ich pouczać. Może teologia wyzwolenia ze swoją egalitarną ideologią przemawia do Boliwijczyków lepiej niż Polak, twierdzący, że pozjadał wszystkie rozumy.
Jeśli misjonarz podobnie wypowiadał się na miejscu to faktycznie musiał wyjechać. Trudno bowiem nauczać ludzi, którzy uważają cię za idiotę lub błazna.
W Polsce ten sam błazen i idiota może natomiast za pośrednictwem "poważnej" telewizji szerzyć swoje rewelacje o Boliwii, tym bardziej że znajduje się ona na liście krajów nieprawomyślnych czyli takich, które nie chcą być koloniami USA.