2013-01-02 20:39:55
Po pierwsze za gorszy transport publiczny będziemy w różnych miastach płacili nawet o kilkadziesiąt procent więcej. Wzrosnąć mają podatki gruntowe, opłaty za wodę, a docelowo również ceny podstawowych produktów. Nic nowego, kolejny rok przejściowego zaciskania pasa pod rządami neoliberałów, którzy sami się przecież wyżywią, a koszty przerzucą na bezwolną tłuszczę zwaną społeczeństwem.
Wiadomość staje się ciekawa dopiero w połączeniu z kolejną. Sojusz "Lewicy" Demokratycznej planuje nową kampanię... Walki z drożyzną? Obrony transportu publicznego? Walki z prywatyzacją usług komunalnych? Nie! Takie drobnostki nie zaprzątają uwagi partii Leszka Millera. Owa wiekopomna lewicowa kampania ma na celu ustanowienie... roku Edwarda Gierka.
To kolejny przykład społecznej wrażliwości ugrupowania z lewicą w nazwie, po zeszłorocznej zażartej walce o to aby w warszawskim metrze stacje były zapowiadane kobiecym głosem.
Wierzę, że walka o ustanowienie roku Edwarda Gierka jest tym czego na lewicy potrzeba. To idea, która ma szansę porwać bezrobotnych, pracowników zatrudnionych na umowach czasowych, i wiele innych wykluczonych grup. Ich przedstawiciele najadają się wspominaniem Jana Pawła II, biało-czerwonymi szalikami pozostałymi po EURO 2012, czy pamięcią o "zamachu smoleńskim", więc czemu by również nie poprawić ich losu pamięcią o Edwardzie Gierku.
Muszę jednak przyznać, że całe zamieszaniem miało jeszcze jeden, dodatkowy element satyryczny.
W Dzienniku Telewizyjnym TVP ubawiło mnie oskarżenie Gierka o to, że... wybudował sobie za państwowe pieniądze willę. Zabawne zwłaszcza gdy porówna się to z obecnymi majątkowymi "dokonaniami" pierwszego lepszego powiatowego radnego.
SLD może więc nie chodzi o to aby powieść lud na barykady, lecz by go rozbawić.