Doradca od filipińskiej choroby
2013-01-06 19:25:32
Czyli tragifarsa w jednym akcie

Miejsce: Luksusowa rezydencja Jana Gulczyka, jednego z najbogatszych Polaków.

Gulczyk lekko zmarnowany po całonocnych rozmowach biznesowych spoczywa w złotym fotelu. Wchodzi kamerdyner.

- Panie, przyszedł pański doradca.

- Ciekawe czego chce, pewnie znowu zawracać cztery litery podwyżką. Wprowadzić!

Do pokoju wchodzi kłaniając się od progu w pas Aleksander Kwas, doradca Jana Gulczyka

- Po jaką cholerę zawracasz cztery litery kulturalnym ludziom, nie widzisz, że jestem zmęczony! Wita go poddenerwowany Gulczyk.

- Bo ja, tego... no... ja chciałem uniżenie prosić o podwyżkę... Duka Kwas.

- Wstydziłbyś się! Ja tu wciąż myślę, o przyszłości Polski, ustawy wymyślam, parlamentarzystom i ministrom do zatwierdzenia wysyłam, a ty tylko jak jakieś roszczeniowe bydło o pieniądzach. Wpada we wściekłość Gulczyk.

- No, bo koledzy, Ryszard Grubisz i Andrzej Rożenek się śmieją, że nie zarabiam godnie.

- Kwas, wyście poszaleli! Oni sami by chcieli zarabiać tyle co wy. Grubisz nie dalej jak wczoraj był i skarżył się, że on też chce na doradcę, bo raty za złotego Jaguara niespłacone i ogrodników do rezydencji musi sprowadzić. Zazdroszczą jak nic. Odpowiada Gulczyk.

- A jeśli bym się wykazał?

- No dobrze, ale co wy potraficie?

- Na przykład widzę, że jaśnie pan zdradza objawy filipińskiej choroby. Znam się na chorobach tropikalnych. Sam kilka razy takie miałem, na przykład złapałem jak byłem na Ukrainie. Mógłbym doradzić jakieś środki zapobiegawcze, leczenie i tak dalej.

- Wiecie co, to jest pomysł! Ostatnio ciąglę odchorowuję te negocjacje biznesowe, a czeka mnie omawianie z Donkiem pakietu antykryzysowego, ustalanie wyników najbliższych wyborów i jeszcze kilka podobnych spraw. Stwierdza Gulczyk.

- Pieniędzy to wam jednak więcej nie dam, jeszcze wydacie i będziecie później sami leczyć filipińskie choroby. Mam jednak pewien pomysł! Dodaje.

- Zamieniam się w słuch jaśnie panie. Uniżenie stwierdza Kwas.

- Pogadałbym, żeby ta wasza Jolka miała załatwiony drugi sezon kursu jedzenia bezy w jakimś TVN24 czy innym Polsacie. W końcu wy Kwas lewicowi jesteście, równość kobiet chyba popieracie? Jowialnie mówi Gulczyk

- hahahaha, świetny dowcip z tą lewicą. Jaśnie pan to jak zwykle ma poczucie humoru. Odpowiada kłaniając się ponownie Kwas.

- A co do kursu jedzenia bezy - świetny pomysł! Dodaje.

- No dobrze, to idź teraz do mojego osobistego lekarza i opowiedz o tych sposobach na filipińską chorobę. A, jeszcze jak będziesz wychodził powiedz mojemu asystentowi, żeby zadzwonił do Bronka.

- Bronka?

- Tak Bronka. Robię dziś wieczorem przyjęcie dla 100 najbogatszych i jest potrzebny, żeby rozbawił nas przemówieniem. Niech weźmie też pióro i notes!

- Pióro, notes? Pyta zaciekawiony Kwas.

- Tak, ma być na wesoło więc napisze jeszcze dyktando, a później pokażemy jego wynik na ekranie.

poprzedninastępny komentarze