2013-10-17 20:58:31
Czy wyznawcy jednego Boga wyznają naprawdę jednego Boga,
czy tylko oddają cześć swoim własnym, lokalnym o nim wyobrażeniom ?
Zygmunt BAUMAN
Zygmunt Bauman, światowej sławy myśliciel i pewnie największy współczesny humanista polski (zapewne – najbardziej znany w świecie z racji swych poglądów i talentów pisarskich) nie ma szczęścia do Wrocławia, miasta nad Odrą, grodu pretendującego do tytułu polskiej Olimpii (skrzyżowanie kultur, tradycji, tożsamości – nie bez kozery historyk Norman Davis nazywa go „mikrokosmosem” w Europie Środkowej) i przyszłej Europejskiej Stolicy Kultury (w 2016 roku – wspólnie z San Sebastian). Po raz wtóry – pierwszy raz w czerwcu br. – jego obecności w mieście nad Odrą towarzyszy skandal: otóż w ramach VI Festiwalu Teatralnego DIALOG (11-18.10.2013) jako podsumowanie imprezy poświęconej dialogowi jako formie komunikowania się cywilizowanych ludzi zaplanowano panel dyskusyjny z udziałem Profesora oraz Magdaleny Środy i Jacka Żakowskiego.
Organizatorzy w programie zapowiadającym wydarzenia festiwalowe napisali m.in. : „…. Kończąca festiwalowe dyskusje i rozważania nad naturą współczesnych relacji społecznych debata O brunatnej Polsce to próba zrobienia kroku wstecz; próba spojrzenia z dystansu na dzisiejszą Polskę w celu zrozumienia, dlaczego coraz częściej stajemy się bezsilnymi i bezwolnymi świadkami powolnego niszczenia opartych na równości i zgodzie relacji społecznych. Marsze Narodowego Odrodzenia Polski we Wrocławiu, ataki na cudzoziemców w Białymstoku, zrywane wykłady lewicowych intelektualistów na terenie całej Polski, bezpardonowe ataki na profesora Zygmunta Baumana z jednej strony i codzienne, mniej widowiskowe, mniej eksponowane, ale zdecydowanie bardziej dokuczliwe na poziomie jednostkowym zmagania pojedynczych obywateli z utrudniającą i rujnującą ich życie agresją na tle płciowym, tożsamościowym, narodowościowym czy wyznaniowym stały się dzisiaj polską plagą. Dlaczego do tego doszło? Czy grozi nam zalew brunatnej fali? Dlaczego młodzi Polacy zamiast tworzyć obywatelską małą ojczyznę coraz chętniej angażują się w projekt budowania wielkiej” Polski ? Co wobec rosnącego zagrożenia radykalizacją debaty publicznej robią władze samorządowe, organa państwowe, intelektualiści czy kościół ?”.
Ponieważ – ponowne jak w czerwcu podczas pamiętnego wykładu Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim – zakłócenie owego panelu zapowiedzieli poprzez Internet wrocławscy quasi-faszyści różnych odcieni i organizacyjnych barw (wspierani przez zastępy „kiboli” wrocławskich), organizatorzy wprowadzili rejestrację chętnych w Biurze Festiwalowym. Należało się zapisać podając osobiście dane personalne (łącznie z numerem PESEL). A że panel przewidziano w niewielkiej sali teatralnej udział w tym wydarzeniu wyraźnie został ograniczony.
Oczywiście tym samym wprowadzono prohibicję dostępu (organizatorzy wszędzie zapewniali o wolnym wstępie na ów panel, po informacjach w miejscowej prasie o zamiarach wrocławskiej chuliganerii – bo tak trzeba nazywać te wybryki - wprowadzono wspomnianą „prohibicję”) na wystąpienie największego obecnie polskiego uczonego, humanisty, światowej sławy socjologii i filozofii. „Prohibicję” na myśl, na poglądy, na opis rzeczywistości, na idee. Czy więc III RP jest jeszcze krajem demokratycznym, wolnym, państwem gdzie idee, poglądy i interpretacje mogą swobodnie być głoszone zarówno pod względem zakresu ich oddziaływania jak i możliwości dotarcia do jak najszerszego grona osób ? Czy jakakolwiek prohibicja idei, poglądów, interpretacji świata – bez względu na okoliczności czy sytuację – jest w tak rozumianej przestrzeni publicznej dopuszczalna ?
I kolejna sprawa – na pewno również bulwersująca – związana z ograniczeniem dostępu do wiedzy, do idei, do poglądów może największego polskiego humanisty, do obcowania z osobą na prawdę mądrego człowieka. To słabość polskiego państwa. Przerażająca słabość. Gdy grupie chuliganów i prymitywnych terrorystów (bo tak te grupki w polskich warunkach należy nazywać, choć ich inwigilacja i kontrola przez wyspecjalizowane służby winna być zgodnie z prawem prowadzona permanentnie, gdyż np. przykłady: grecki – Złoty Świt - lub włoski – Ordina Nero – są tu wyraźnym ostrzeżeniem) pozwala się na zastraszanie kolejnych środowisk, zrywać wykłady na wyższych uczelniach, decydować o profilu polskiej tradycji i formie idei rozpowszechnianych w kraju, terroryzować i zawłaszczać obchody świąt państwowych, atakować (na razie werbalnie, ale na „początku zawsze jest Słowo”) ludzi o innym kolorze skóry, wyznaniu czy poglądach politycznych to znaczy, iż to państwo abdykuje w kolejnych przestrzeniach swego jestestwa, przyzwala na szerzenie nienawiści, chuligaństwa intelektualnego (na razie). Państwo poddaje się „brunatnej” zarazie. A jak zapewniał Minister Sienkiewicz „miało iść po nich …..”.
Lecz gdy prokuratura uznając swastykę za „hinduski symbol szczęścia” odmawia wszczęcia w sprawie rozpowszechniania tego nazistowskiego symbolu stosownego postępowania, podobnie czyni w przypadku tzw. „rzeźby” studenta z Gdańska (przedstawiającej gwałt żołnierza radzieckiego na ciężarnej gdańszczance w 1945 roku) postawionej obok czołgu upamiętniającego powrót miasta nad Motławą do Polski w wyniku II wojny światowej, zaś jednocześnie – z racji obrazy „uczuć religijnych” – wszczyna i prowadzi do końca postępowanie kierowane potem do sądu, przeciwko Dorocie Nieznalskiej, autorce projektu artystycznego pt. „Pasja” (gdzie na krzyżu zawisły męskie genitalia) to po prostu jesteśmy w domu ! W swoim prawdziwie-polskim domu.
Ale w tym kontekście można zwrócić jeszcze uwagę na następny aspekt: to uleganie (a często jawne lub pośrednie sprzyjanie) przez polski mainstream nie tylko centro-prawicowy, ale liberalno-demokratyczny, skrajnie prawicowym, bo zakwalifikowanym jako anty-komunistyczne, anty-lewicowe, anty-oświeceniowe – w tym przypadku są to ugrupowania fundamentalistyczne, niedemokratyczne, antysystemowe – tendencjom. Jawnie nawiązujące do przedwojennych endeckich, quasi-faszystowskich rozwiązań oraz pomysłów na państwo i społeczeństwo.
Lecz trudno się dziwić. Gdy środowisko „Gazety Wyborczej”, liberalne, pro-demokratyczne, zasłużone dla polskiej demokracji, wydało z siebie (ustami swej prominentnej przedstawicielki) schlagwort, że wybranej w demokratycznych wyborach 2001 polskiej lewicy „mniej wolno” to oznaczało po pierwsze, iż nie do końca uznaje się preferencje wyborcze i wolną wolę w tym względzie obywateli III RP, po drugie – w polityce (jak w przyrodzie) jeśli komuś wolno mniej, to innemu wolno więcej. Swojemu, temu komu my, mainstream przyznamy do tego prawo, kogo uznamy za godnego naszej admiracji i za naszego komilitona. Tu znajdujemy ten dysonans jaki towarzyszy osobie Zygmunta Baumana: on nie pokajał się za przekonania, on nie przeszedł na pozycje anty-komunistyczne (jak np. Leszek Kołakowski, który stał się „jednym z naszych”, ideowym rewizjonistą). Bauman mówi jawnie, że umrze jako socjalista (tak oświadczył m.in. podczas czerwcowego wykładu na Wrocławskim Uniwersytecie). Bo była to idea która uwiodła miliony, bo niosła nadzieję. Intelektualistów – i intelektualistom - także.
Ale czy zwycięstwu chrześcijaństwa w Imperium Romanum nie towarzyszyła powszechna nadzieja ? Oczywiście – wsparcie brachium saeculare było potrzebne jak najbardziej. I też nie mniej krwawe niźli przy realizowaniu nadziei komunistycznej.
A dziś to państwo i jego instytucje, polskie państwo, np. Instytut Pamięci Narodowej, wspierają pół-jawnie (a często otwarcie) tego typu przedsięwzięcia, zawłaszczające pamięć i świadomość społeczną jedynie prawicową i skrajnie prawicową interpretacją rzeczywistości.
Trzeci kontekst tego skandalu, bo jest to kontynuacja sytuacji z czerwca (skandalu jaki miał miejsce wówczas na Wrocławskim Uniwersytecie) to przeszłość profesora Baumana. Roztrząsa ją rodzimy mainstream w różnych (najdrobniejszych często) szczegółach. To z jednej strony ten dylemat jaki stwarza prawicowej lub skrajnie prawicowej polskiej elicie osoba Baumana: dalej jest lewicowy, a z drugiej – to światowego wymiaru uczony, wielki humanista i ceniony myśliciel. Jak to możliwe, że był przekonanym (i aktywnym) elementem reżimu komunistycznego (jak się powszechnie mówi) i sam swoich poglądów (jak Kołakowski) nie potępił ?! Nie dokonuje modnej i będącej trendy ekspiacji ?! A z drugiej strony – cywilizowany świat (do którego my aspirujemy) go cenni ?!
Ponieważ wszyscy ci interlokutorzy (jawni i cisi, agresywni i spolegliwi) Baumana są przeważnie – jak prawie wszyscy prawdziwi-Polacy – katolikami, pragnę im zadać tylko jedno na zakończenie pytanie: jak to możliwe że tylu inkwizytorów, czynnych i opresyjnych, zostało świętymi Kościoła katolickiego (a ich czyny związane z tą funkcją jak wiadomo na pewno nie były świętymi i wiązały się często z cierpieniem, nawet śmiercią niewinnych – ludzi) ? I czci się ich po dziś dzień jako wzorce osobowe w Kościele.
Polskie państwo rządzone od 8 lat formalnie przez prawicę staje się więc wg zasad polskiej prawicy jedynie „nocnym stróżem”, który ani prerogatyw, ani chęci, ani możliwości (jurydycznych i mentalnych) do reakcji na takie zjawiska nie ma. A władzę nad świadomością społeczeństwa prawica polska sprawuje od ponad dwóch dekad i efekty tego właśnie widać . Debata Bauman – Środa – Żakowski o „brunatnieniu Polski”, poddana prohibicji przez organizatorów, bez względu na przyczyny i powody nie przynosi splendoru (ba – wręcz kompromituje) organizatorom, a także rzuca po raz kolejny cień na władze miasta aspirujące do miana Europejskiej Stolicy Kultury. Tu też, we Wrocławiu, od 1989 roku rządy sprawuje w różnych konfiguracjach i układach, prawica. Co to daje do myślenia.
Melina Merkury przewraca się w grobie (zawsze utożsamiała się z poglądami lewicowymi, była inspiratorką i animatorem idei Europejskiej Stolicy Kultury) .