2013-11-03 14:01:17
co pewność tego, iż przyjdą nam z pomocą.
Epikur w liście do Menoikeusa
Motto niniejszego tekstu jest znamienne. Mimo, że pochodzi sprzed ponad 2100 lat od chwili opublikowania Manifestu Komunistycznego oraz powstania I Międzynarodówki wyznaczającej początek drogi i historię polityczną zorganizowanej lewicy europejskiej jego treść zapowiada to co jest najistotniejsze dla lewicy, od zawsze: człowiek i nadzieja na lepsze jutro. W przemówieniu z dnia 16.01.1866 roku Karol Marks powiedzieć miał, iż „…Cynizm jest w rzeczach, nie zaś w słowach, którymi te rzeczy się wyraża”. Sens tego z kolei passusu jest kompatybilny z materialistycznym i dialektycznym widzeniem świata, rzeczywistości, historii, człowieka. Wiążąc treści przytoczonych tu myśli – Epikura i Marksa - należy tylko stwierdzić, że lewica nie może istnieć (jako poważna i licząca się społecznie formacja polityczno-kulturowo-społeczna) bez nadziei dla człowiek jak również bez materialistycznego, dialektycznego ujęcia jego dziejów. Tu żadne zabobony, religijna wiara i pospolita życzeniowość (rozumiana jako np. political corectness) nie mogą wchodzić w rachubę. Tak nakazuje lewicy jej tożsamość i doświadczenie rodzaju ludzkiego. Zwłaszcza w Europie.
W Dzienniku-Trybuna (z dn. 4.10.2013) ukazał się wywiad Haliny Retkowskiej z Krzysztofem Janikiem pod znamiennym tytułem „Byłem marksistą ale mi przeszło”. Czytałem go z rosnącym zdenerwowaniem i zdziwieniem, nawet bym rzekł – frustracją, choć z towarzyszącym tej lekturze zainteresowaniem. Krzysztof Janik, były Sekretarz Generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej (największej w okresie transformacyjnym partii mieniącej się lewicową i na którą to partię głosowałem wielokrotnie w ciągu bez mała dwóch dekad po 1989 roku - później przestałem i nie uczestniczę w ogóle w wyborach bo nie mam na kogo głosować mając serce "po lewej stronie", a w głowie - myśli utożsamiane jednoznacznie z lewicą), aktywista Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, doktor nauk humanistycznych (politologia) przedstawia się w tym wywiadzie jako pragmatyk, ale pragmatyk – według mnie – utylitarysta, pragmatyk makiaweliczny (w jakimś stopniu), pragmatyk – bezideowy i postrzegany przez te właśnie cechy jako polityczny macher. Ten wywiad po raz nie wiadomo który ukazuje intelektualną degrengoladę i pustkę ideową dawnego (ale ze znakiem zapytania, dużym znakiem zapytania) SLD i egzemplifikuje jak na dłoni dlaczego ta Partia "dołuje" ciągle w sondażach i popularności choć kryzys oraz sytuacja społeczna w RP winy sprzyjać lewicy.
I nie chodzi nawet o szokujące - choć w polityce wszystko jest możliwe - słowa byłego prominentnego działacza SLD o tak egzotycznym i hipotetycznym aliansie powyborczym jak koalicja Sojusz Lewicy Demokratycznej - Prawo i Sprawiedliwość (choć te partie zdecydowanie więcej dzieli niż łączy, o wymiarach estetycznym i ideowym nie wspominając bo to pojęcia obce polskiej polityce). Zresztą prowadząca wywiad dziennikarka wprost sugeruje, że elektorat SLD "nie przeżyje takiego aliansu". I pozostaje ta fraza bez odpowiedzi ze strony Janika. Dla mnie najbardziej zdumiewające były jednak jego słowa dotyczące marksizmie - przestał wierzyć, wysiadł z "czerwonego tramwaju" i przesiadł się do "niebieskiego" (u nas we Wrocławiu "od zawsze" tramwaje były pomalowane na niebiesko): „.....Ale z wiekiem zacząłem rozróżniać marksizm jako piękną idee społeczną od realiów polityki. A realia są takie - trzeba być pragmatykiem. I trzeba do tego dodać odpowiedzialność za państwo".
Widać jasno, iż Krzysztof Janik ma problem z odróżnieniem ideologii od filozoficznej teorii (a tym samym – wizji) holistycznie ujmującej świat, a także - bo tym również jest marksizm i tak go trzeba traktować - od narzędzi (intelektualnych) do opisu otaczającej nas rzeczywistości. Do percepcji dziejącego się wokoło nas świata, wytłumaczenia jego przyczynowości i sprawczości. I te właśnie słowa Krzysztofa Janika trafiają moim zdaniem w absolutną próżnię .....
To jest intelektualna i ideowa pustka (a są bez wątpienia elementy – podbudowa intelektualna i ideowość - niezwykle ważne dla lewicy jako formacji politycznej i kulturowo jasno się określającej), wystawiająca autorowi tych słów kiepską notę jako człowiekowi identyfikowanym do tej pory z tymi podstawowymi, niezbywalnymi i jednoznacznie określającymi ideowo, zasadami charakteryzującymi lewicę. Prof. Maria Szyszkowska w Dzienniku-Trybuna (z dn. 21.10.2013, s. 12) stwierdza w kontekście tych słów użytych w rzeczonym wywiadzie przez Krzysztofa Janika, iż „…..w takim stwierdzeniu zawiera się arogancja i pogarda dla wartości światopoglądowych i zarazem dla wyborców którzy wszak na niego glosowali. Jest przykro gdy czyta się takie stwierdzenia byłego Sekretarza Generalnego SLD”. To jej zdaniem przykład bezideowości lewicy w Polsce.
Po drugie - tu nie chodzi o wiarę (zwłaszcza jeśli chodzi o marksizm), bo marksizm nie jest (i nigdy nie był) wiarą sensu religijnego (no, chyba że niektórzy z działaczy tak go traktowali co jest swoistym kuriozum - Marks zapewne przewraca się w londyńskim grobie). To przecież na wskroś racjonalna, oświeceniowej proweniencji teoria naukowa, to racjonalny i oparty o praktykę życiową i empiryczne obserwacje oraz analizy gigantyczny dorobek. Powie Krzysztof Janik (i inni krytycy marksizmu), że to obserwacje i empiria rodem z „kapitalizmu XIX wieku". Tak, ale czy dziś historia nie zatoczyła koło ? Czy, mimo postępu technologicznego i intelektualnego, mimo humanizacji stosunków społecznych współczesny stan nie może być porównywalny z okresem gdy Brodacz z Trewiru pisał Manifest Komunistyczny bądź Krytykę Programu Gotajskiego ? Panu Janikowi warto polecić współczesne opracowania Zygmunta Baumana lub Andrzeja Walickiego, polskich specjalistów w tej mierze.
A tak nawiasem mówiąc - kapitalizm został okiełznany dlatego, że istniał cały czas, od 1918 roku, konkurencyjny politycznie i gospodarczo obóz komunistyczny czy raczej; obóz realnego socjalizmu, starający się w mniejszym lub większym stopniu realizować ideologiczne zasady budowane przez polityków na kanwie marksizmu, co nie końca zgodne było z kolei z przesłankami filozofii Karola Marksa.
Ubogość intelektualna lewicy w Polsce - tej sejmowej, partyjnej, formalnej, medialnej - jest niezwykle widoczna. Brak ideowości i podstaw programowych oraz zgodności ich z tym co zwykły człowiek uważa za lewicę jest nadal kulą u nogi tej formacji. I dlatego ona przegrywa (albo - nie ma tylu zwolenników jak sytuacja społeczno-polityczna w naszym kraju mogła by dyktować). Bo pragmatyzm o którym w rzeczonym wywiadzie mówi Krzysztof Janik jest po prostu utożsamiany z wygodnictwem, sybarytyzmem, filisterstwem politycznym, nepotyzmem i totalną bezideowością. A na słowa o odpowiedzialności za państwo warto odpowiedzieć Panu Janikowi takimi oto dylematami: odpowiedzialność, ale za czyje państwo ? Jak urządzone i funkcjonujące ? Państwo Kulczyka, Mordasiewicza, Balcerowicza, Bochniarz, Zasady i elit warszawsko-krakowskich czy państwo (także - bo chodzi o wspólnotę, o zbiorowość, o przestrzeń publiczna i dostęp do niej jak najszerszych grup Polaków) Kowalskich, Nowaków. Borawskich i Pietraszewskich ?
I jeszcze jeden aspekt tej wypowiedzi. Co prawda Krzysztof Janik dziś już nie zajmuje eksponowanych stanowisk w SLD niemniej jednak jest symbolem sprzeniewierzenia się kierownictwa całej Partii mieniącej się lewicową podstawowym pryncypiom lewicowości. I nie chodzi o talmudyczną interpretację marksizmu, jak to miało miejsce podczas wielu lat Polski Ludowej, dopasowywaną do potrzeb władzy. Chodzi o rzeczowy, chłodny i normalny stosunek do tych koncepcji i teorii, które jak widać przeżywają dziś może nie renesans, ale na pewno spore zainteresowanie (w krajach gdzie lewica jest poważną i znaczącą – intelektualnie, politycznie, kulturowo – siłą na scenie publicznej). Dokonuje się tam również prób reinterpretacji wielu tez Karola Marksa opisując współcześnie panujące stosunki społeczne.