Valmy
2015-09-20 08:53:50
Znamienna rocznica

On zajdzie daleko bo wierzy w to co mówi.
Honore G.R. de Mirabeau (o Maksymilianie Robespierze)

223 lata temu, 20.09.1792 roku pod miejscowością Valmy (francuski departament Marna-Ardeny) starły się w bitwie dwie armie: rewolucyjna i interwencyjna, europejskich monarchów, mająca bronić starego porządku. Jak pisze historyk Norman Davies „…tu i teraz zaczyna się dla świata nowa era”. Armia ochotnicza, niewyszkolona, obdarta i źle uzbrojona, ale wyposażona w ideę powstrzymuje obcych interwentów i francuskich rojalistów, zwolenników monarchii egzemplifikujących upadający system władzy i organizacji społeczeństwa opartych na feudalnych paradygmatach, określonej społecznej stratyfikacji i takiej też hierarchii wartości. Dzień później podczas otwarcia obrad Konwentu Narodowego w Paryżu padły po raz pierwszy słowa: „My, naród….”, które w kontekście oświeceniowego dorobku myślicieli francuskich oraz słynnej triady liberté, égalite, fraternité zmieniają optykę spojrzenia i funkcjonowania świata. Przynajmniej w zachodnio-europejskim wymiarze. Rządzić i decydować winien „lud” (tu – „my naród”). Zaczynają się tworzyć podwaliny pod porządek demokratyczny i państwo prawa, stanowionego przez ów „lud”, nie w oparciu o urodzenie, majątek czy rodowe koneksje umocowania we władzy. „Lud” staje się – przy wsparciu rozumu – zasadniczym i jedynym suwerenem.
Bitwa okazała się nierozstrzygniętą lecz interwencja prusko-austriacka (wspierana finansami i poparciem moralnym Szwecji, Rosji i Hiszpanii) się załamała. Rewolucja i Republika przetrwały. Wojska rewolucyjne wraz z niesionymi ideami rozlewają się od Atlantyku po Ural powodując zamieszanie, chaos pojęciowy (wedle dotychczasowego post-feudalnego porządku rzeczy), rewolty i irredenty. Wspomniana triada okazuje się mieć moc wybuchową. To pewien symbol i rudyment Oświecenia tak jak Rewolucja Francuska.
Przywołując greckie referendum z lipca 2015 trzeba podkreślać to symboliczne znaczenie i rangę pojęcia „lud” w oświeceniowo-rewolucyjnym wymiarze. Bo demokracja – wedle tego co zauważyć miał kilka dekad po bitwie pod Valmy, Abraham Lincoln – to „władza ludu, dla ludu, sprawowana przez lud”. Dziś naród / lud – w wyniku globalizacji - należy traktować jako wspólnotę globalną, ponad graniczną, ponad kontynentalną, ponad kulturowo-cywilizacyjną i trans-religijną. Słowo „lud” zdewaluowano dziś nie tylko z racji ideologiczno-historycznych doświadczeń, konserwatywno-prawicowych manipulacji czy antyoświeceniowej agitacji. „Lud” w narracji oświeceniowej znaczy suwerena, racjonalnego i realistycznego, opierającego się na rozumowych i naukowych uzasadnieniach. A współcześnie jak mówi Zygmunt Bauman „….W kulturze płynnej nowoczesności nie ma miejsca dla ludu, który musi być przedmiotem kulturalizacji. Istnieją tylko klienci, których należy uwieść”. Tak rozumianą zbiorowość trzeba poddawać stale działaniom emocji, wzbudzać afekty, podgrzewać namiętności, powodować mentalną onanizację zbliżającymi (i możliwymi) zakupami. Co czyni m.in. wszechobecna reklama.
To są antypody czegoś co jawi się być obywatelem. Obywatelem świadomym, racjonalnym, odpowiedzialnym tworzącym „lud”.
Zamordowany przez nacjonalistę i militarystę Raoula Villaina w 1914 (gdyż prawicowo-konserwatywna narracja w Europie w czasie poprzedzającym I wojnę światową przedstawiała wszystkich ostrzegających przed nadciągającym kataklizmem, jako zdrajców ojczyzny, odszczepieńców i coś najgorszego, coś godnego tylko pogardy oraz potępienia) socjalista i założyciel znanej gazety l’Humanite Jean Jaures – bohater francuski, pochowany w Panteonie dopiero w latach 20-tych XX wieku – twierdził również, że nie ma innego władcy w kraju niźli „lud”. Nawiasem mówiąc, przypadek Jauresa to uniwersalne ostrzeżenie przed jakimikolwiek zorganizowanymi akcjami opluwania Innego, przy użyciu obelżywych określeń, knajackich pomówień czy niskich skojarzeń, gdzie media i ludzie w nich zatrudnieni pełnią rolę polowania z nagonką. Krucjata anty-lewicowa, anty-oświeceniowa, anty-racjonalistyczna ma zawsze moc dehumanizującą, odczłowiecza ludzi i przestrzeń w jakiej egzystują, degeneruje myśl, sprowadzając wszystko do jednego (na dodatek fundamentalistycznie przedstawianego) wymiaru. W Polsce też mamy przykłady z historii efektu takich działań.
Słowo „lud" ma więc w perspektywie wspomnianego referendum w Helladzie znaczenie symboliczne. I mimo pozornej porażki – głos „ludu” nie został de facto wysłuchany przez możnych tego świata – to referendum będzie miało (jak przypominana bitwa pod Valmy) w historii Europy olbrzymie znaczenie.
Ten krótki wpis dokonany został w kontekście moich ostatnich refleksji na Blogu poświeconych wszechogarniającemu i sprawującemu totalną władzę nad świadomością ludzi w Polsce i w Unii Europejskiej neoliberalizmowi, jego wizji człowieka i kultury, jego działań sprowadzających ludzi do manekinów i infantylnych dzieci żyjących tylko po to by kupować. Bo jeżeli przyjmujemy „….doktrynę radykalnie wolnorynkową to właściwie człowiek nie ma wiele do roboty. Ma urządzić sobie życie i tyle. Bank centralny ma regulować strumień pieniądza, który wpływa na rynek i stopy procentowe. Policję, pocztę, więzienia można sprywatyzować. Szkoły różnego typu – także. To jest doktryna, która prowadzi do publicznej bierności podczas gdy scedowanie sporej odpowiedzialności na demokratyczne państwo zmierza – w założeniach – do uobywatelnienia przynajmniej tej części społeczeństwa, która zechce śledzić debatę nad tym, co to państwo ma robić, jakie ma sobie stawiać zadania i w imię jakich celów” (prof. Jerzy Jedlicki). Bo fundamentalizm rynkowy to połączenie religii i rynku: to rzeczywistość doskonała, do której można jedynie dojść drogą konkurencji doskonałej, doskonałemu oddaniu się pracy zawodowej, bo tylko taka doskonałość uczni nas lepszymi, sprawniejszymi na rynku zorganizowanym wg doskonałej neoliberalnej konkurencji.
Rodzi się jednak w płaszczyźnie pojęć takich jak „lud”, obywatel, osoba świadoma i odpowiedzialna, kolejny dylemat. Jak człowiek spędzający 280-300 h (czasem więcej) na miesiąc w pracy może się doskonalić w „obywatelskości” ? I jak to ma uczynić gdy oprócz tych 280-300 h pobiera wynagrodzenie zirka 1200-1400 PLN na rękę ?

poprzedninastępny komentarze