2019-01-16 11:12:38
wtedy, kiedy będzie się im
wydawało, że mają wolność.
Katarzyna II Wielka (1762-1796)
Zbiegiem okoliczności miały ostatnio miejsce dwa wydarzenia, pozornie ze sobą nie związane, ale które wywołały w naszym kraju gorące i namiętne debaty, niejako potwierdziły „murzyńskość Polski” ([za]: Radosław Sikorski w rozmowie z Jackiem Rostowskim w >Sowa i przyjaciele<) wobec USA. Chodzi o aferę szpiegowską w tle której pozostają Chiny i ich flagowa firma Huawei oraz konferencja ds. sytuacji Bliskiego Wschodu jaka ma się odbyć w Warszawie.
Na 13-14 lutego zaplanowano w Warszawie globalne spotkanie dotyczące sytuacji na Bliskim Wschodzie. Jak sprecyzował to w amerykańskich mediach sekretarz stanu USA Mike Pompeo– zdecydowany „jastrząb” w ekipie Trumpa - w jej czasie sporo rozmów dotyczyć ma Iranu. Szczyt organizują wspólnie Polska i Stany Zjednoczone, mają do nich dołączyć kolejne kraje: na razie Amerykanie i Polacy nie poinformowali kto to będzie.
Pomijam formę przekazanej informacji i sposób jej ujawnienia: amerykański Sekretariat Stanu zawiadamia świat o organizowanym przedsięwzięciu dyplomatycznym na terenie innego kraju przed gospodarzem, stawiając tym samym dyplomację polską w niesłychanie niezręcznej, by nie rzec wasalnej, sytuacji. Potwierdza się tym samym, iż nasz najlepszy sojusznik jak od lat zapewniają kolejne ekipy rządzące nad Wisłą i Odrą (te relacje są efektem owej „murzyńskości” by iść torem przywoływanej narracji byłego polskiego Ministra Spraw Zagranicznych i wielkiego admiratora Ameryki) traktuje nasz kraj jak ubogiego sługę, lokaja, niemalże niewolnika. Potwierdza się tym samym głos jednego z urzędników Komisji Europejskiej jeszcze z 2008 ([za]: >European Voice<), iż Polska jest koniem trojańskim Ameryki w Unii Europejskiej.
Z wielu względów ta decyzja jest dyplomatycznym skandalem i tragicznym politycznie błędem:
- po pierwsze – wchodzimy jako czynny uczestnik przygotowań USA do wojny z Iranem. Do czego ta ekipa z Waszyngtonu jawnie dąży, myśląc o powtórzenie scenariusza irackiego.
- po drugie – zapalna sytuacja na całym Bliskim Wschodzie to m.in. efekt rywalizacji regionalnych mocarstw: Arabii Saudyjskiej i Iranu. A w jej tle pozostaje ponad tysiącletni konflikt rozdzierający islam – sunnizm kontra szyizm. Zajmujemy tym samym stronę pro-amerykańską i pro-sunnicką. Szkody będą dla Polski na dekady. W całym świecie islamskim i muzułmańskiej diasporze.
- po trzecie – wiadomo już (po groźnych, czemu trudno się dziwić, enuncjacjach Teheranu), że Iran to nie będzie Irak. To ponad 80 mln społeczeństwo, mające ugruntowaną tożsamość i poczucie wartości. Persja to tradycja wysokiej kultury (nawet swoista cywilizacja w skali historii świata). Na dodatek w sąsiednim Iraku po obaleniu S.Husajna olbrzymiego znaczenie nabrała wspólnota szyicka (ok. 20 mln z ważnymi świętymi miejscami dla szyizmu: Nadżaf i Karbala) mogąca w każdej chwili przyjść z pomocą „braciom w wierze”. Dodać trzeba też libański Hezbollah.
- po czwarte - jak można debatować o kimś bez jego udziału ?
I właśnie na ten aspekt chcę zwrócić uwagę, gdyż to jest najbardziej przykra i dramatyczna sprawa ponieważ uczestniczy w niej mój kraj tak tragicznie doświadczony podobnymi konferencjami w XX wieku: Monachium i Jałta. Tam załatwiano sprawy poszczególnych narodów bez ich udziału.
Zestawienie trzech miejscowości stanowiących swoistą triadę i tytuł tego felietonu jest groźnym memento, symbolem tego przeciwko czemu gorąco członkowie rządzącej w Warszawie ekipy protestują od lat, od dekad. Nic o nas bez nas – krzyczą politycy obozu rządzącego, ich medialni akolici, IPN, zwolennicy absolutnej suwerenności i niepodległości (jako najwyższych wartości). Bo podczas tych konferencji odbytych na przestrzeni 100 lat w Europie rozmawiano o …… nie obecnych uczestnikach, ustalając ich granice, gdzie decydowano o strefach wpływów i podległości poszczególnych państw, podziałach, aneksjach etc. Debatowano o nich bez nich.
Jeśli w lutym br. do konferencji w Warszawie dojdzie – a zapewne tak się stanie znając determinację ekipy Trumpa w realizacji swych szalonych projektów i traktowania Polski jako „powolnego narzędzia” amerykańskiej polityki – będzie to kolejny dramat (w wymiarze etyczno-moralnym) dla wizerunku rządzącej nami ekipy oraz kompromitacja nas wszystkich, obywateli Polski, tak na arenie europejskiej jak i światowej. Czyli – normalny wstyd dla mojego kraju.
O szkodach dla interesów Polski w świecie islamu (ponad 1,5 mld ludzi zamieszkujących ponad 60 krajów – Organizacja Wspólnoty Islamskiej) nawet szkoda mówić.