2020-07-06 08:47:17
To co słyszę dziś na temat zachowań
ks. Jankowskiego jest nieprawdopodobne.
Wszystko robił dla Polski oraz dla wolności.
Lech WAŁĘSA
„Ksiądz Jankowski był pedofilem i o tym wszyscy wiemy” – mówi prof. Andrzej Friszke, jeden z hagiografów >Solidarności<, onegdaj członek kolegium IPN-u, apologetyczny badacz jej dziejów i wpływu jaki miała na najnowsze dzieje Europy. Czy Pan Profesor, autorytet moralny i znacząca postać na polsko-medialnym firmamencie, coś przedsiębrał aby przeciwstawić się tym zbrodniom ? Czy poinformował organy ścigania i sprawiedliwości ? Czy może w swych kontaktach z Janem Pawłem napomknął o tej wiedzy ? O tych wyjątkowo haniebnych i niecnych czynach kapłana, osoby a priori cieszącej się wielkim zaufaniem społecznym. Zwłaszcza że chodziło o kult i mir otaczający prałata od św. Brygidy i związany z tym nimb >Solidarności< .
Los gdańskiego prałata i jego upadek to punkt wyjścia do sformułowania kilku ogólniejszych wniosków. I to w szerszym kontekście, całokształtu tego co się w naszym kraju dziś dzieje. Bo aktualnie koronawirus zajmuje media i komentatorów, a także moralistów. Jak również brutalna kampania wyborcza i to co wokół niej się zachodzi. Żałosne, a jednocześnie tragiczne w skutkach są świętości tworzone na doraźny, polityczny, propagandowy użytek. Jak te mity, legendy czy prostackie apologie – niczym ze średniowiecznych żywotów świętych rażące swym obskurantyzmem i filisterstwem – zderzające się z rzeczywistością XXI wieku które pokazują nasze polskie fantazmaty i mentalności „nie z tego świata”.
Kompromitacja dotycząca obozu panny >S< i jego sprawności intelektualnej w rządzeniu państwem, przewidywalności i prawidłowego wyczucia oraz pojmowania procesów społecznych, zrozumienia czym są wspólnota, społeczeństwo, państwo, geopolityka itd. (nie klan, nie plemię, nie tylko komilitoni ze styropianu i wąsko pojmowanego etosu) nastąpiła już dawno. Dziś rządząca od 15 lat prawica – de facto: POPiS – to spadkobiercy AW >Solidarność< z Marianem Krzaklewskim na czele. Tak samo jak JarKacz kierującego z tylnego, poselskiego fotela państwem. To już było w tym obozie. Dziś widać jak na dłoni abdykację projektu p/n III RP, budowanego z mozołem, potwornym zakłamaniem i kosztami społecznymi. Jest jak w bajce Jan Ch. Andersena pt. >Nowe szaty cesarza<. Pozostaje jeszcze czas na odarcie z patyny mitów związanych ze sferą quasi-sakralną, z legendami tworzącymi niejako jądro i rudymenty nadzwyczajności, niebiańskości tego ruchu. Trzeba to wreszcie powiedzieć, iż był to ruch ludowy, prospołeczny, w sumie – postępowy, przerodzony w kontrrewolucję konserwatywno-religiancką prowadzoną przez liderów w mroki feudalizmu i średniowiecza w niemal wszystkich aspektach życia publicznego. I PiS jest tej drogi w jakimś sensie zwieńczeniem. I po to m.in. były potrzebne właśnie owe mity, legendy, fantasmagorie, absolutnie oderwane od realności, zaciemniające sytuację i kierujące zainteresowanie społeczne na mielizny życia publicznego.
Demitologizacja zawsze bardzo boli. Im większy mit i jego zasięg tym zawód i ból są większe. W niej niczym w soczewce odbijają się irracjonalizm, chciejstwo, fantazmaty i niespełnione nadzieje, ale także hipokryzja, ślepota, fundamentalizm, fanatyzm, ufność i bezgraniczna wiara wyznawców i czcicieli każdego mitu. Bo jak mówi amerykański, religioznawca Joseph Campbell „Mity są społecznym snem, a sny – osobistym mitem”.
Prałat Jankowski jest jednym z ważnych elementów tego mitu i zarazem upadku. Dziś oburzenie, zdziwienie, niedowierzanie i niezliczone enuncjacje różnych apologetów, hagiografów i egzegetów mitu >Solidarności< oraz kultu jej herosów – Jankowski jako pewien symbol degeneracji i degrengolady idei en bloc - co najmniej śmieszą by nie rzec, są żałosne. Bo widać wyraźnie, iż Polska po 30 latach transformacji jest jak ten cesarz z bajki przywoływanego tu Duńczyka. Tylko, że nikt nie chce tego głośno powiedzieć. Pomnik upadł, ale lepiej tego nie widzimy, nie komentujemy bo obudzimy się w pustce, w nie-rzeczywistości tak mozolnie i z wyrzeczeniami budowanej przez te ostatnie 3 dekady.
Czy bałwochwalczym wyznawcom kultu panny „S” należy z tak powszechnym przez 30 lat paternalizmem i moralitetami o tym mówić i demitologizować ich świadomość – nie wiem. Ale oni tak czynili cały czas w stosunku do ludzi uważających Polskę Ludową nie za „czarną dziurę” i pomyłkę w historii, ale za miejsce gdzie się samo-realizowali, rodzili, żyli, uczyli, kochali, pracowali i umierali. Ci ludzie, ich rodzice i dziadowie.
Takie mityczne spojrzenie ci wyznawcy uznający siebie za metr z Sevres, mówiący jak jest i jak ma się myśleć politycznie oraz na kogo głosować, owe irracjonalne pojmowanie rzeczywistości z przestrzeni konfesyjno-mitologicznej, przenieśli do realności politycznej. I mają cały czas INNYCH za durniów, za bezmyślną masę, za manekiny i osobników po lobotomii.
Nie ma we mnie za grosz schadenfreude mimo, iż od tych 30 lat byłem stawiany przez mainstream post-solidarnościowy ciągle do kąta, a teraz – wedle paradygmatu określonego procesu będącego kolejnym etapem kampanii dyskredytacji i delegitymizacji ludzi z PRL (to po prostu kontynuacja myśli salonu post-solidarnościowego, że „lewicy w Polsce mniej wolno”) – jestem gorszym sortem. Po raz kolejny w polskiej historii widzimy jak nierzeczywistość i fantazmaty brane za realności i podstawę polityki sypią się w gruzy. Świat polityki przykrawanej wedle przaśnej, nieskomplikowanej, dewocyjno-narodowej, zero-jedynkowej wersji to odzwierciedlenie ludowej, manifestacyjnej, bezrefleksyjnej polskiej pobożności. I hołdowania takiemu pojmowaniu polityki, kultury, spraw społecznych itd. a to musi skutkować na określonym etapie, w określonych sytuacjach zwycięstwem takich formacji jak PiS. Czy tego się chce czy nie jest on także tradycją panny „S”. Bo de facto od 15 lat rządzi tu POPiS.
A rzeczywistość jest taka jak ją się czuje. Indywidualnie, subiektywnie, na bazie swoich, prywatnych (i swego najbliższego otoczenia) doświadczeń. I dopiero taka suma mikro-refleksji jest wypadkową świadomości zbiorowej.
Tak kończą się – znów trzeba wspomnieć o rozpoczynającym ten wpis prałacie od św. Brygidy, kapelanie „Solidarności” - wszystkie mity, budowane ad hoc i zderzające się często po dekadach czy stuleciach z tym o co walczyli w Polsce herosi przełomu XX i XXI wieku; z prawdą, wolnością słowa i najszerzej pojętą racjonalnością życia codziennego wolnego od mitów, legend i fantasmagorii. Pomniki i legendy padają na bruk niczym >Fortepian Chopina< w wierszu Cypriana K. Norwida. Tam fortepian – tu ideały (co chwila) – sięgają bruku.