Brunatna fala
2015-09-18 15:07:43
Ostatnie wydarzenia związane z destabilizacją sytuacji na Bliskim Wschodzie, masowym i niekontrolowanym procesem napływu ludności głownie muzułmańskiej do państw UE nie pozostawiają złudzeń. Bezradne lewicowe i liberalne elity wierzące w liberalną demokrację torują właśnie drogę do władzy skrajnej prawicy. Nadchodzi brunatna fala, za którą należy podziękować właśnie głównie lewicy.


O klęsce polityki multi – kulti mówi się oficjalnie od kilku lat. Problem jest poważny jeśli weźmiemy pod uwagę 60 – milionową diasporę muzułmańską zamieszkującą państwa Unii Europejskiej. W ciągu pokolenia nastąpi jej podwojenie. Lewicowe i liberalne elity nie mają dziś żadnej rozsądnej koncepcji uszanowania tradycji wynikającej z religijnych przekonań wyznawców Allaha, która współgrałaby z wartościami będącymi fundamentem zjednoczonej Europy. Tak jak nie udało się zainstalować w krajach muzułmańskich demokracji na wzór państw zachodnich, tak samo w tych ostatnich klęskę poniosła polityka asymilacji ludności wyznawców Allaha. Ta sytuacja powodowała powolny, ale jednak systematyczny wzrost poparcia dla ksenofobicznej i nacjonalistycznej prawicy, która jako rozwiązanie problemu muzułmanów w UE widzi głównie w brunatnych barwach. Co warte podkreślenia tego typu retoryka zdobywała poparcie właśnie, wydawać by się mogło wśród społeczeństw otwartych, ukształtowanych i opartych na solidnych fundamentach, stabilnych demokracjach – państwa skandynawskie, Niemcy, Holandia, Francja. Fundamenty zjednoczonej Europy, Unii która u swojego zarania miała szczytne cele wzrostu dobrobytu swoich mieszkańców, a dziś stała się środkiem nacisku i przymusu, nigdy jeszcze nie były tak chwiejne jak obecnie. Problem z rosnącą populacją nie zasymilowanej ludności muzułmańskiej, negującej wartości zachodnie, żyjącej w zjednoczonym, ale i szanującym różnice społeczne i kulturowe społeczeństwie, jest znaczący. Niestety nie najpoważniejszy. Bezradność środowisk lewicowych i liberalnych doskonale wykorzystuje prawica, brunatna prawica. W związku z obecną sytuacją, masową imigracją, w żaden sposób niekontrolowaną przez jakiekolwiek władze, wzrost poparcia dla ugrupowań ksenofobicznych czy wręcz nacjonalistycznych będzie naturalną konsekwencją. Tak naprawdę największym problemem z jakim przyjdzie się nam zmierzyć to będzie zainstalowanie ruchów i formacji politycznych w głównym nurcie europejskiej polityki odwołujących się do wartości rasistowskich i skrajnie narodowych. Ten proces, postępujący od lat, znacznie teraz przyśpieszy i będzie odpowiedzią na zaistniałą sytuację. Wszystko wskazuje, że niestety jedyną. Społeczeństwa, które boleśnie odczuwają skutki różnic kulturowych z wyznawcami Allaha, wykazują tendencję wsparcia dla nacjonalizmu, powrotu do wartości narodowych w kontekście całkowitego zanegowania procesu jednoczenia się Europy. Strach podsycany przez brunatną prawicę trafia na podatny grunt, zwłaszcza jeśli jest dawkowany wraz z obrazkami pokazującymi czym grozi niekontrolowany napływ muzułmańskiej ludności do państw UE. Brunatna prawica wskazuje, że w żadnym kraju diaspora wyznawców Allaha nie przyjęła wartości państw – gospodarzy. Tymczasem przekaz lewicy i liberałów jest niestety wręcz skrajnie infantylny – „przyjmijmy ich, a jak pojawią się jakieś problemy, to zastanowimy się jak je rozwiązać”. Te problemy już się pojawiły, więc nie można się dziwić, że obywatele państw zachodnich już dziś oczekują odpowiedzi. Nie banałów, ale konkretów. Bez nich pchniemy miliony wyborców, całe społeczeństwa w objęcia skrajnej prawicy, która bardzo szybko może doprowadzić do zaostrzenia konfliktu z muzułmańską diasporą, a w konsekwencji rozpadu zjednoczonej Europy i powrotu do państw narodowych. Czym to grozi mogliśmy się nieraz przekonać w XX wieku naznaczonym właśnie konfliktami takich właśnie tworów. Zachodnioeuropejska lewica pogrążona w kryzysie ideologicznym od końca lat 70-tych ubiegłego stulecia, nie jest obecnie w stanie wyprodukować żadnych nowych idei i wartości, pomysłu na zjednoczoną Europę. Reakcyjny charakter środowisk lewicowych pogrążonych w stagnacji i marazmie nie jest dziś odpowiedzią na coraz poważniejsze kryzysy trawiące UE. Samo negowanie tego co robi skrajna prawica, jakkolwiek słuszne, nie jest drogą do odbudowy pozycji środowisk socjaldemokratycznych i socjalistycznych. To po prostu nie wystarczy. Środowiska lewicowe i liberalne muszą wskazać społeczeństwom swój pomysł, koncepcję i ideę na integrację różnych grup społecznych, kulturowych i religijnych wchodzących w skład zjednoczonej Europy. Demagogia skrajnej prawicy opiera się na sprzeciwie wobec przyjmowania uchodźców z państw ogarniętych konfliktem zbrojnym, ale nie wychodzi z żadnymi rozwiązaniami problemów u źródła. W tym kontekście jest szansa dla środowisk lewicowych i liberalnych. Tylko przedstawienie sposobu rozwiązania konfliktu zbrojnego, stabilizacja sytuacji na Bliskim Wschodzie może przekonać społeczeństwa państw zachodnich do odwrócenia się od brunatnej prawicy. Każde inne rozwiązanie będzie spychać nas w otchłań, a natężenie problemu diaspory muzułmańskiej i napływu imigrantów będzie wzmacniać prawicę spod znaku Victora Orbana, albo nawet gorszej – tej spod znaku Jobbiku, niemieckiej NPD, ruchu PEGIDA, czy francuskiego Frontu Narodowego.


Unię Europejską pogrążoną w kryzysie ekonomicznym i gospodarczym dotknął kolejny, chyba jeszcze poważniejszy - polityczny. Tym samym zapewnienia o wspólnocie europejskiej okazały się pustosłowiem. Unia bez poważnej reformy, na nowo określenia celów istnienia i sposobów ich realizacji nie przetrwa, bo kryzys imigracyjny potwierdził to o czym nieoficjalnie mówiło się od dawna – narastający egoizm, zwłaszcza dominujących w UE Niemiec negatywnie odbija się na całej strukturze zjednoczonej Europy. Dodatkowo proces dezintegracji sytuacji w krajach Bliskiego Wschodu mści się niemiłosiernie. Marzenia o zainstalowaniu systemu demokracji liberalnej w tych państwach trzeba porzucić na długie lata, jeśli nie na dekady. Bez przekonania społeczeństw krajów Unii, że obecne władze potrafią rozwiązać, a przynajmniej częściowo zneutralizować problemy wynikające z różnic kulturowych, religijnych i społecznych dzielących ich z diasporą muzułmańską, nie będzie możliwe zneutralizowanie strachu i obaw przed napływem imigrantów z Bliskiego Wschodu. Na tym żerować będzie skrajna prawica, a im większe będą podziały w tym kontekście, tym większe będzie poparcie społeczne dla jej przedstawicieli. Obecnie przywdziewa ona antyislamskie szaty, ale jej ostatecznym celem będzie powrót do idei państw narodowych opartych na nacjonalistycznych fundamentach. Do Europy od lat nadciągała brunatna fala, która przez ostatnie lata choć nasilała się, przez elity była ignorowana. I tak na naszych oczach zmieniła się ona w tsunami.


Krzysztof Derebecki

poprzedni komentarze