2008-11-05 10:47:10
To prawda, że państwo jest winne, a przynajmniej współwinne obecnego kryzysu. Gdyby bowiem nie państwowe gwarancje depozytów, nikt nie trzymałby pieniędzy w bankach. Chyba że takich, które by nie pożyczały naszych pieniędzy, nie zarabiały tym samym na ich pożyczaniu, tylko trzymały je w sejfach. Wtedy za taki depozyt to klient musiałby płacić odsetki bankowi, a nie bank klientowi.
Nie byłoby kredytów, każdy by kupował, a także inwestował, wyłącznie własne pieniądze.
Gospodarka rozwijałaby się więc dużo wolniej, niż do tej pory, w tym socjalistycznym systemie, który umożliwił powstanie systemu kredytowego. Dzięki niemu, jeśli ktoś zarobi pieniądze ale ich nie chce ich wydać na konsumpcję- pożycza je, za pośrednictwem banku, innym konsumentom (oraz przedsiębiorcom na inwestycje). Dzięki temu gospodarka pracuje na wyższych obrotach. Tyle, że jest to system, który niesie ze sobą ryzyko- „nietrafionych” kredytów.
W systemie w pełni liberalnym, bez żadnego udziału państwa w gospodarce- nie byłoby takich kryzysów, jak obecny. Bo jak widać, liberałowie w pełni realizują hasło Kononowicza- „żeby nie było niczego”. A jak nie będzie niczego- to nie będzie kryzysów, problemów. Genialne!
Ja jednak wolę, żeby istniał system bankowy, a wraz z nim- kredyty i oprocentowane depozyty. A także bank centralny, który zapewnia systemowi płynność, oraz stabilność cen. Tyle że, jeżeli okazuje się, że cały ten system działa w gruncie rzeczy dzięki państwu, a bez państwa wszystko by upadło, także „realna gospodarka”, to niech to wszystko należy do państwa. Bo nie może być tak, że kiedy są zyski w gospodarce- to trafiają do prywatnych kieszeni. A jeśli są straty i problemy- to są one zostawiane państwu…
Nie byłoby kredytów, każdy by kupował, a także inwestował, wyłącznie własne pieniądze.
Gospodarka rozwijałaby się więc dużo wolniej, niż do tej pory, w tym socjalistycznym systemie, który umożliwił powstanie systemu kredytowego. Dzięki niemu, jeśli ktoś zarobi pieniądze ale ich nie chce ich wydać na konsumpcję- pożycza je, za pośrednictwem banku, innym konsumentom (oraz przedsiębiorcom na inwestycje). Dzięki temu gospodarka pracuje na wyższych obrotach. Tyle, że jest to system, który niesie ze sobą ryzyko- „nietrafionych” kredytów.
W systemie w pełni liberalnym, bez żadnego udziału państwa w gospodarce- nie byłoby takich kryzysów, jak obecny. Bo jak widać, liberałowie w pełni realizują hasło Kononowicza- „żeby nie było niczego”. A jak nie będzie niczego- to nie będzie kryzysów, problemów. Genialne!
Ja jednak wolę, żeby istniał system bankowy, a wraz z nim- kredyty i oprocentowane depozyty. A także bank centralny, który zapewnia systemowi płynność, oraz stabilność cen. Tyle że, jeżeli okazuje się, że cały ten system działa w gruncie rzeczy dzięki państwu, a bez państwa wszystko by upadło, także „realna gospodarka”, to niech to wszystko należy do państwa. Bo nie może być tak, że kiedy są zyski w gospodarce- to trafiają do prywatnych kieszeni. A jeśli są straty i problemy- to są one zostawiane państwu…