2008-11-07 17:18:01
Nie ma chyba lepszego przykładu klęski liberalnych koncepcji, niż Otwarte Fundusze Emerytalne (OFE). Wprowadzono jest w Polsce, bo z godnie z powszechnie głoszonymi liberalnymi poglądami, to państwu groził upadek- a nie prywatnej gospodarce, w którą za pośrednictwem giełdy miały inwestować fundusze emerytalne. Inwestycje w akcje spółek miały zapewniać pewny i wysoki dochód pozwalający na wypłatę godziwej emerytury.
Gdy wprowadzano OFE, elity piały z zachwytu, że Polska jest awangardą Europy, a może i świata. System wzorowaliśmy na Chile- kraju Pinocheta, ulubieńca polskiej pro-kapitalistycznej prawicy, bo Pinochet tępił socjalistów, takich którzy z pewnością nie chcieli urynkowienia emerytur… Mieliśmy pokazać Europie zachodniej, temu „komunistycznemu kołchozowi”, że to my mamy rację, wybierając system rynkowy- a nie państwowy, jaki tam obowiązuje. Czytałem nawet, że mieliśmy być dla nich wzorcem do naśladowania!
Uczestnictwo w OFE było obowiązkowe- elity obawiały się bowiem, że duża część przyszłych emerytów, tych skażonych socjalizmem i „duchem PRLu”, czyli „homo sovieticus”, nie uwierzy w prywatne fundusze i będzie wolała pozostać w państwowym systemie emerytalnym. Dlatego „uszczęśliwiono ich na siłę”, zmuszając do uczestnictwa w OFE.
Jeżeli teraz liberałowie przewrotnie twierdzą, że państwo zmuszało ludzi do uczestnictwa w OFE, więc to państwo odpowiada za ich straty- to odpowiadam im: rozumiem, że w takim wypadku nikt by nie inwestował w akcje, czyli nikt by nie wierzył w wolny rynek i kapitalizm, którego sercem jest giełda akcji? Według „ekspertów” przecież inwestycje w akcje miały długoterminowo zapewniać pewny i wysoki zysk… Wiele prywatnych pieniędzy, bez żadnego „państwowego przymusu”, i tak trafiła do funduszy inwestujących na giełdzie…
Dzisiaj okazuje się, jak jest naprawdę z tym „niepewnym państwem i pewnym prywatnym”… Wartość akcji spadła w ciągu roku o ponad połowę, kasując zyski funduszy z okresu 9 lat działalności. Pozostały jedynie zyski wypracowane dzięki… obligacjom rządowym. Na szczęście bowiem politycy nie do końca ufali rynkowi i ograniczyli możliwość inwestowania przez fundusze w akcje do 35%. To co państwowe okazało się nieporównanie pewniejsze, niż prywatne…
Gdy wprowadzano OFE, elity piały z zachwytu, że Polska jest awangardą Europy, a może i świata. System wzorowaliśmy na Chile- kraju Pinocheta, ulubieńca polskiej pro-kapitalistycznej prawicy, bo Pinochet tępił socjalistów, takich którzy z pewnością nie chcieli urynkowienia emerytur… Mieliśmy pokazać Europie zachodniej, temu „komunistycznemu kołchozowi”, że to my mamy rację, wybierając system rynkowy- a nie państwowy, jaki tam obowiązuje. Czytałem nawet, że mieliśmy być dla nich wzorcem do naśladowania!
Uczestnictwo w OFE było obowiązkowe- elity obawiały się bowiem, że duża część przyszłych emerytów, tych skażonych socjalizmem i „duchem PRLu”, czyli „homo sovieticus”, nie uwierzy w prywatne fundusze i będzie wolała pozostać w państwowym systemie emerytalnym. Dlatego „uszczęśliwiono ich na siłę”, zmuszając do uczestnictwa w OFE.
Jeżeli teraz liberałowie przewrotnie twierdzą, że państwo zmuszało ludzi do uczestnictwa w OFE, więc to państwo odpowiada za ich straty- to odpowiadam im: rozumiem, że w takim wypadku nikt by nie inwestował w akcje, czyli nikt by nie wierzył w wolny rynek i kapitalizm, którego sercem jest giełda akcji? Według „ekspertów” przecież inwestycje w akcje miały długoterminowo zapewniać pewny i wysoki zysk… Wiele prywatnych pieniędzy, bez żadnego „państwowego przymusu”, i tak trafiła do funduszy inwestujących na giełdzie…
Dzisiaj okazuje się, jak jest naprawdę z tym „niepewnym państwem i pewnym prywatnym”… Wartość akcji spadła w ciągu roku o ponad połowę, kasując zyski funduszy z okresu 9 lat działalności. Pozostały jedynie zyski wypracowane dzięki… obligacjom rządowym. Na szczęście bowiem politycy nie do końca ufali rynkowi i ograniczyli możliwość inwestowania przez fundusze w akcje do 35%. To co państwowe okazało się nieporównanie pewniejsze, niż prywatne…