2008-12-13 12:11:03
Decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku w Polsce była uzasadniona racjonalnymi i humanitarnymi przesłankami, a tym samym zgodna z lewicowymi wartościami. Warto zaznaczyć, że różne formy „stanów wyjątkowych” są dopuszczalne także w demokratycznych państwach na wypadek szczególnych zagrożeń.
Polsce przede wszystkim realnie groziła wojna domowa- odwet na „komunistach”, zgodnie z obowiązującą wtedy zasadą „a na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści”. Ponadto tuż przed ogłoszeniem Stanu Wojennego Polska była o krok od katastrofy humanitarnej- brakowało podstawowych produktów spożywczych i przemysłowych, zwłaszcza dla dzieci. Gdyby doszło do „wojny domowej”, produkcja na pewno by nie wzrosła- skoro naród zająłby się tropieniem i tępieniem „komuchów”.
W tej sytuacji można nawet pominąć argument o grożącej Polsce interwencji wojsk radzieckich- zwłaszcza, że dla „polskich patriotów” to żaden argument- bo przecież możliwość bicia się z Rosjanami to coś, o czym marzy każdy „prawdziwy Polak-patriota”. Ofiary i rozlew krwi to nieznacząca cena za kolejną możliwość potwierdzenia „honoru” Polaków.
Przejęcie władzy przez „demokrację” musiało nastąpić w innych okolicznościach, bardziej pokojowych, nie grożącym wybuchowi „wojny domowej”. To nastąpiło dopiero 8 lat później, w 1989 roku. Ta zwłoka nie była do uniknięcia, zrozumieją to wszyscy ci, którzy mają na uwadze dobro społeczeństwa a nie „romantyczne ideały”, dla których ofiary ludzkie nie są żadną przeszkodą w realizacji swoich celów.
Na koniec jeszcze, można zastanowić się, czy Stan Wojenny rzeczywiście utorował drogę neoliberalizmowi- jak twierdzi w swoim oświadczeniu Lewicowa Alternatywa? Wątpliwości rozwiewa choćby dzisiejszy artykuł z „Gazety Wyborczej”, którego przesłanie zawiera się już w samym tytule- „Gdyby Balcerowicz zaczął w 1981 roku…”. Plan restytucji neoliberalnego kapitalizmu był gotowy już wtedy, przed wybuchem Stanu Wojennego, i zostałby na pewno wprowadzony- a robotnicy bez sprzeciwu zgodziliby się na jego wprowadzenie (a raczej nikt by ich nie pytał o zdanie)- tak jak stało się to po 1989 roku.
Polsce przede wszystkim realnie groziła wojna domowa- odwet na „komunistach”, zgodnie z obowiązującą wtedy zasadą „a na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści”. Ponadto tuż przed ogłoszeniem Stanu Wojennego Polska była o krok od katastrofy humanitarnej- brakowało podstawowych produktów spożywczych i przemysłowych, zwłaszcza dla dzieci. Gdyby doszło do „wojny domowej”, produkcja na pewno by nie wzrosła- skoro naród zająłby się tropieniem i tępieniem „komuchów”.
W tej sytuacji można nawet pominąć argument o grożącej Polsce interwencji wojsk radzieckich- zwłaszcza, że dla „polskich patriotów” to żaden argument- bo przecież możliwość bicia się z Rosjanami to coś, o czym marzy każdy „prawdziwy Polak-patriota”. Ofiary i rozlew krwi to nieznacząca cena za kolejną możliwość potwierdzenia „honoru” Polaków.
Przejęcie władzy przez „demokrację” musiało nastąpić w innych okolicznościach, bardziej pokojowych, nie grożącym wybuchowi „wojny domowej”. To nastąpiło dopiero 8 lat później, w 1989 roku. Ta zwłoka nie była do uniknięcia, zrozumieją to wszyscy ci, którzy mają na uwadze dobro społeczeństwa a nie „romantyczne ideały”, dla których ofiary ludzkie nie są żadną przeszkodą w realizacji swoich celów.
Na koniec jeszcze, można zastanowić się, czy Stan Wojenny rzeczywiście utorował drogę neoliberalizmowi- jak twierdzi w swoim oświadczeniu Lewicowa Alternatywa? Wątpliwości rozwiewa choćby dzisiejszy artykuł z „Gazety Wyborczej”, którego przesłanie zawiera się już w samym tytule- „Gdyby Balcerowicz zaczął w 1981 roku…”. Plan restytucji neoliberalnego kapitalizmu był gotowy już wtedy, przed wybuchem Stanu Wojennego, i zostałby na pewno wprowadzony- a robotnicy bez sprzeciwu zgodziliby się na jego wprowadzenie (a raczej nikt by ich nie pytał o zdanie)- tak jak stało się to po 1989 roku.