2009-04-10 18:37:10
Wszystko wskazuje na to, że Polska zmierza ku systemowi rządów jednej partii- Platformy Obywatelskiej. Notowania PO przekraczają 50%, druga partia (PiS) oscyluje wokół 20% poparcia bez tendencji rosnącej, a raczej ze wskazaniem na spadek notowań. Pozostałe partie parlamentarne, PSL i SLD, ocierają się o próg wyborczy. Najprawdopodobniej więc kolejne wybory zdecydowanie wygra PO i będzie w stanie samodzielnie tworzyć rząd. Opozycja będzie symboliczna, bo bez szans na zdobicie poparcia umożliwiającego przejęcie władzy.
Pluralizm polskiej sceny politycznej po 89 roku z biegiem lat zamiast wzrastać, lub stabilizować się wokół głównego podziału na lewicę i prawicę, malał. W ostatniej fazie jako liczący się gracze pozostały dwie partie, ale obie prawicowe. W gruncie rzeczy programowo PO i PiS niewiele się różnią, skoro przecież liderzy, a tym bardziej elektoraty obu partii poważnie myśleli o koalicji. Różnice dotyczą raczej tylko stylu uprawiania polityki, a PiS odróżnia się od PO głównie akcentem na ściganie korupcji, choć temat ten jest już wyeksploatowany w Polsce. Cóż bowiem można więcej zrobić po tym jak powołano CBA zatrudniające 500 świetnie opłacanych agentów stosujących najwymyślniejsze zabiegi techniczne i zastawiający wyrafinowane zasadzki na potencjalnych łapowników? Dla prawicowego wyborcy nie ma więc dziś zbyt silnych powodów, żeby zamiast na PO głosować na PiS…
Realną konkurencją dla PO (i PiS, a także PO-PiS) mogłaby być tylko lewica. Tę jednak przez ostatnich 20 lat skutecznie tępiono- i to nie tylko jako partię, ale także jako ideę. Polskie media, czy to prywatne czy publiczne, nie są pluralistyczne- lewicowe spojrzenie na gospodarkę, politykę, sprawy społeczne- prawie nie jest w nich obecne. Jedyny „koncesjonowany” rodzaj „lewicowości” to tzw. „lewica obyczajowa”- skupiona nie na sprawach bytowych społeczeństwa, lecz tylko na emancypacji różnych mniejszości i dyskryminowanych (ale nie ekonomicznie) grup społecznych. Ten rodzaj lewicowości jednak nie przyjął się, zwłaszcza że przecież również i PO jest w stanie zając się tego rodzaju problematyką, bo najważniejsza dla konserwatystów jest obrona interesów uprzywilejowanych grup ekonomicznych, niż utrzymywanie reżimu światopoglądowego (chyba że chodzi o światopogląd społeczno-ekonomiczny, tutaj obowiązuje konserwatywny „szacunek dla naturalnego porządku świata, gdzie bieda jest niezbędnym elementem pejzażu społecznego”).
System de facto monopartyjny to klęska 20 lat budowy demokracji w Polsce. Konkurencja jest bowiem w polityce potrzebna tak, jak w gospodarce. Nikt przecież chyba nie powie, że PO reprezentuje całe społeczeństwo. Wielu z tych, co na nich głosują- robi to tylko i wyłącznie z braku alternatywy. A wielu po prostu nie pójdzie do wyborów, nie mając na kogo zagłosować. Chociaż wtedy elity rzecz jasna powiedzą, że społeczeństwo nie dojrzało, bo nie chodzi na wybory. Tyle że to jest wina elit, że nie potrafiły stworzyć oferty politycznej dla każdego wyborcy…
Pluralizm polskiej sceny politycznej po 89 roku z biegiem lat zamiast wzrastać, lub stabilizować się wokół głównego podziału na lewicę i prawicę, malał. W ostatniej fazie jako liczący się gracze pozostały dwie partie, ale obie prawicowe. W gruncie rzeczy programowo PO i PiS niewiele się różnią, skoro przecież liderzy, a tym bardziej elektoraty obu partii poważnie myśleli o koalicji. Różnice dotyczą raczej tylko stylu uprawiania polityki, a PiS odróżnia się od PO głównie akcentem na ściganie korupcji, choć temat ten jest już wyeksploatowany w Polsce. Cóż bowiem można więcej zrobić po tym jak powołano CBA zatrudniające 500 świetnie opłacanych agentów stosujących najwymyślniejsze zabiegi techniczne i zastawiający wyrafinowane zasadzki na potencjalnych łapowników? Dla prawicowego wyborcy nie ma więc dziś zbyt silnych powodów, żeby zamiast na PO głosować na PiS…
Realną konkurencją dla PO (i PiS, a także PO-PiS) mogłaby być tylko lewica. Tę jednak przez ostatnich 20 lat skutecznie tępiono- i to nie tylko jako partię, ale także jako ideę. Polskie media, czy to prywatne czy publiczne, nie są pluralistyczne- lewicowe spojrzenie na gospodarkę, politykę, sprawy społeczne- prawie nie jest w nich obecne. Jedyny „koncesjonowany” rodzaj „lewicowości” to tzw. „lewica obyczajowa”- skupiona nie na sprawach bytowych społeczeństwa, lecz tylko na emancypacji różnych mniejszości i dyskryminowanych (ale nie ekonomicznie) grup społecznych. Ten rodzaj lewicowości jednak nie przyjął się, zwłaszcza że przecież również i PO jest w stanie zając się tego rodzaju problematyką, bo najważniejsza dla konserwatystów jest obrona interesów uprzywilejowanych grup ekonomicznych, niż utrzymywanie reżimu światopoglądowego (chyba że chodzi o światopogląd społeczno-ekonomiczny, tutaj obowiązuje konserwatywny „szacunek dla naturalnego porządku świata, gdzie bieda jest niezbędnym elementem pejzażu społecznego”).
System de facto monopartyjny to klęska 20 lat budowy demokracji w Polsce. Konkurencja jest bowiem w polityce potrzebna tak, jak w gospodarce. Nikt przecież chyba nie powie, że PO reprezentuje całe społeczeństwo. Wielu z tych, co na nich głosują- robi to tylko i wyłącznie z braku alternatywy. A wielu po prostu nie pójdzie do wyborów, nie mając na kogo zagłosować. Chociaż wtedy elity rzecz jasna powiedzą, że społeczeństwo nie dojrzało, bo nie chodzi na wybory. Tyle że to jest wina elit, że nie potrafiły stworzyć oferty politycznej dla każdego wyborcy…