2009-05-08 12:31:16
Uchwalona wczoraj przez Sejm zmiana w Konstytucji RP wprowadza zakaz kandydowania do Sejmu i Senatu przez osoby, które zostały skazane na karę pozbawienia wolności za popełnienie przestępstwa. Taki zakaz wymagał zmiany Konstytucji, gdyż na poziomie ustawy byłby z nią niezgodny- naruszałaby bowiem zasadę równości obywateli, w tym prawa wszystkich obywateli do kandydowania do Sejmu i Senatu. Zakaz kandydowania przez osoby skazane jest więc de facto przepisem dyskryminującym te osoby- teraz ta dyskryminacja będzie jednak normą konstytucyjną, a więc zgodną z prawem.
Zmiana konstytucji przeszła bez głosu sprzeciwu. Świadczy to o powszechnym poparciu w społeczeństwie dla tego rozwiązania. Żaden poseł nie śmiał się więc mu sprzeciwić. Pomysł zakazu pojawił się wtedy, kiedy do Sejmu weszła Samoobrona- wtedy to właśnie elity wystraszone sukcesem wyborczym tej partii, rozpętały batalię przeciwko dostawaniu się do Sejmu osobom z wyrokami. Bo to był sposób na tę partię. Dopiero teraz jednak go uchwalono, choć Samoobrona już nie jest groźna. Stworzono jednak swego rodzaju precedens- możliwość odgórnego „skreślenia” pewnej kategorii ludzi z możliwości kandydowania do najwyższej władzy ustawodawczej. Już wczoraj PiS chciał rozszerzyć zakaz kandydowania na osoby, które w przeszłości były funkcjonariuszami SB i UB. Z pewnością podobne pomysły, komu uniemożliwić kandydowanie do Sejmu i Senatu, będą się jeszcze nieraz pojawiać.
Moim zdaniem, tego rodzaju dyskryminacja nie jest zgodna z zasadami demokracji. Wyborcy mają prawo wybrać tego, kogo chcą- również kogoś, kto w przeszłości został skazany. Przestępstwo przestępstwu przecież nierówne. Poza tym, nie można człowieka przekreślać na całe życie- ktoś, kto kiedyś zrobił coś złego, ma prawo poprawić się. Do tej pory była możliwość zakazu kandydowania (ograniczenie praw publicznych), ale czasowa. To niebezpieczny precedens. Ma on znaczenie symboliczne- to już nie jest pełna demokracja, lecz ograniczona. Elity, oraz wymiar sprawiedliwości, decydują najpierw, kto może kandydować do najwyższej władzy w Polsce…
Zmiana konstytucji przeszła bez głosu sprzeciwu. Świadczy to o powszechnym poparciu w społeczeństwie dla tego rozwiązania. Żaden poseł nie śmiał się więc mu sprzeciwić. Pomysł zakazu pojawił się wtedy, kiedy do Sejmu weszła Samoobrona- wtedy to właśnie elity wystraszone sukcesem wyborczym tej partii, rozpętały batalię przeciwko dostawaniu się do Sejmu osobom z wyrokami. Bo to był sposób na tę partię. Dopiero teraz jednak go uchwalono, choć Samoobrona już nie jest groźna. Stworzono jednak swego rodzaju precedens- możliwość odgórnego „skreślenia” pewnej kategorii ludzi z możliwości kandydowania do najwyższej władzy ustawodawczej. Już wczoraj PiS chciał rozszerzyć zakaz kandydowania na osoby, które w przeszłości były funkcjonariuszami SB i UB. Z pewnością podobne pomysły, komu uniemożliwić kandydowanie do Sejmu i Senatu, będą się jeszcze nieraz pojawiać.
Moim zdaniem, tego rodzaju dyskryminacja nie jest zgodna z zasadami demokracji. Wyborcy mają prawo wybrać tego, kogo chcą- również kogoś, kto w przeszłości został skazany. Przestępstwo przestępstwu przecież nierówne. Poza tym, nie można człowieka przekreślać na całe życie- ktoś, kto kiedyś zrobił coś złego, ma prawo poprawić się. Do tej pory była możliwość zakazu kandydowania (ograniczenie praw publicznych), ale czasowa. To niebezpieczny precedens. Ma on znaczenie symboliczne- to już nie jest pełna demokracja, lecz ograniczona. Elity, oraz wymiar sprawiedliwości, decydują najpierw, kto może kandydować do najwyższej władzy w Polsce…