Sukces i upadek NIE (oraz SLD)
2009-05-23 17:49:11
Historia sukcesów i porażek czasopisma NIE pokrywa się z sukcesami i porażkami lewicy postkomunistycznej, odpowiada także jej ewolucji programowej. Gazeta, podobnie jak SLD, odnosiła sukces, bo była jedyną przeciwwagą dla zalewającego polskie media i politykę konserwatyzmu, nacjonalizmu, klerykalizmu, połączonego z bezkrytycznym stosunkiem do modelu przemian gospodarczych, w szczególności liberalizmu gospodarczego i „Planu Balcerowicza”. Z czasem jednak, od „Afery Rywina” i rządów Millera z wicepremierem Hausnerem, NIE zaczęło upodabniać się do głównego nurtu mediów, a SLD- do głównego nurtu polityki. I to był początek końca tej gazety, podobnie jak postkomunistycznej formacji- obie są dzisiaj bytami schyłkowymi, tracącymi odpowiednio czytelników i wyborców.

W okresie swojej świetności, NIE lansowało hasło „komuno wróć”- przy czym nie tyle chodziło o powrót do PRLu, w szczególności braku demokratycznych wyborów, ile powrót do bezpieczeństwa socjalnego z tego okresu. Hasło to wyrażało także zawiedzione nadzieje dużej części społeczeństwa, że nowy system da im powszechny dobrobyt, taki jak na Zachodzie. Obiecywano przecież „drugą Japonię”… Tymczasem przemiany przyniosły wielu milionom biedę i bezrobocie. Pisało o tym NIE, podważając model liberalnych przemian- sami liberałowie zaś byli przez gazetę nazywani „aferałami”.

A jednak od czasu wicepremiera Hausnera NIE jakoś dziwnie przeszło metamorfozę- gdzieś znikła wrażliwość społeczna tej gazety, a zamiast niej pojawiły się ataki na „populistów”, którzy chcieli świadczeń socjalnych. Gazecie nie przeszkadzało, że rząd Millera z wicepremierem Hausnerem obciął wydatki socjalne, zmniejszając przy tym podatki dla najbogatszych przedsiębiorców. Odsetek biednych w Polsce mało że nie zmalał, to wzrósł… Mimo to jednak Jerzy Urban bardzo zachwalał politykę gospodarczą rządów Millera z wicepremierem Hausnerem, nazywając SLD „krową, która daje dużo mleka”. Czyżby Jerzy Urban przestał widzieć świat poza swoim gabinetem redaktora naczelnego i stanem swojego konta?

Gazeta NIE nie zauważyła także, że „Afera Rywina”, a raczej to co z niej zrobiono ponad wszelką miarę w sferze medialnej i politycznej, to była prawicowa rozróba mająca na celu nie żadną tam sprawiedliwość czy poprawienie jakości życia publicznego, ale zwykłe wykończenie przeciwnika politycznego- obozu postkomunistycznej lewicy, czy raczej lewicy w ogóle, bo innej nie było, a to postkomunistom przyszło budować nową polską lewicę demokratyczną. W ramach tej „afery”, wypromowano takie „gwiazdy” polskiej polityki jak chociażby Zbigniew Ziobro- który parę lat później pokazał, czym jest dla niego sprawiedliwość, na przykład wtedy gdy mówił, że „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”- tak jak był przekonany, jako członek komisji śledczej, że Miller na pewno wysłał Rywina po kilku-milionowo dolarową łapówkę... Druga „gwiazda komisji śledczej”, czyli Jan Rokita, brylował w mediach z hasłem, że „SLD to organizacja mafijna”. Rękę do tej rozróby, niestety, przyłożyło także NIE, bo sam Jerzy Urban bez cienia wątpliwości, z prawicowymi politykami i mediami przyłączył się do ataków na Millera i SLD. Poparł także rozłam w SLD, dokonany przez „czystych i sprawiedliwych”- którzy parę lat później zresztą wrócili do koalicji z SLD. Znamienne stało się to, że Jerzy Urban zaczął być nawet zapraszany do mediów głównego nurtu, czyli mediów prawicowych, bo tylko jako atakujący SLD stał się dla nich wiarygodny, ale przede wszystkim- użyteczny…

Od czasu, gdy NIE, podobnie zresztą jak i SLD, dokonało programowego zwrotu- popierając liberalną politykę gospodarczą i prawicowe widzenie świata jako zepsutego, któremu potrzeba odnowy moralnej- zaczęli tracić odpowiednio czytelników i wyborców. Bo po co taka lewica, która niczym nie różni się od prawicy, i po co taka lewicowa gazeta, w której można znaleźć taki sam punkt widzenia, jak w prawicowych gazetach? W NIE pozostał tylko antyklerykalizm, na którym zresztą analogicznie próbuje teraz zbić kapitał polityczny SLD- to jednak niewiele, żeby się wyróżnić od prawicy, na której też widać pewne tendencje do powolnego odchodzenia od uległości wobec kościoła. A w mediach, czy w polityce- obowiązuje zasada: wyróżniaj się, albo giń...

poprzedninastępny komentarze