Co piąte polskie dziecko jest ubogie. Kogo to rusza?
2010-01-20 16:55:02
Właśnie został szerzej upubliczniony raport OECD na temat sytuacji dzieci w poszczególnych krajach należących do tej organizacji (http://biznes.onet.pl/oecd-co-piate-polskie-dziecko-jest-ubogie,18490,3150502,1,news-detal). Polska wypada w nim bardzo źle, gorzej jest tylko w Meksyku i Turcji. Problem w tym, że tego rodzaju raporty na nikim w Polsce nie robią wrażenia, a zwłaszcza na rządzących…

Lata indoktrynacji neoliberalnej skutecznie znieczuliły ludzi na biedę, wpajając ludziom przekonanie, że każdy biedny sam sobie jest winien swojej niedoli, że dotyczy ona wyłącznie ludzi albo leniwych, albo świadomie wykolejonych życiowo („pijaków, narkomanów, nierobów, obiboków,” itd. itp…).

Rzecz jasna nie ma litości dla dzieci takich osób, co z kolei wynika z upowszechnionego przez konserwatystów przekonania, że dzieci są niemalże własnością rodziców, więc także ich byt materialny jest wyłączną troską i odpowiedzialnością ich rodziców. Społeczeństwu (i państwu jako formy organizacji wspólnych działań społeczeństwa) nic do tego. Takie poglądy najlepiej obrazują często spotykane w Internecie komentarze w stylu „dlaczego mam wspierać ze swoich podatków bękarty obiboków”.

W innych krajach tego rodzaju raporty wzbudziłyby jakąś dyskusję, szukano by winnych, a przede wszystkim- realnych programów zaradzenia tej sytuacji. U nas co najwyżej liberałowie ogłoszą, że „trzeba obniżyć podatki, żeby pobudzić aktywność rodziców biednych dzieci”. Konserwatyści z kolei ogłoszą, że „trzeba znowu nauczyć ludzi odpowiedzialności za własne dzieci, czego oduczyło ich nadmiernie socjalne państwo”. Lewicy zaś, która tak jak na całym świecie mogłaby zaradzić problemom socjalnym zwłaszcza dotykających dzieci, w Polsce nie ma… Nie ma też na nią zapotrzebowania- liberałowie i konserwatyści, uzupełniając się wzajemnie, szczelnie zapełniają publiczny dyskurs…

poprzedninastępny komentarze