2012-01-03 09:41:22
W Gazecie Wyborczej red. Bojanowski odnosi się do wypowiedzi “eksperta” w radiu Tok FM, który stwierdził, że nie jest możliwym aby w Polsce było aż 2 miliony “pracujących biedaków”, gdyż wtedy nie byłby możliwy stosunkowo wysoki wzrost polskiej gospodarki. Na co redaktor Bojanowski przytacza wypowiedź ekspertki Lewiatana, która mówi że “wzrost gospodarczy powoduje wzrost rozwarstwienia społecznego”- co ma być, wedle tegoż redaktora, zakwestionowaniem stwierdzenia, że wzrost jest niemożliwy przy wysokim poziomie biedy w społeczeństwie. Tym samym autor utożsamia biedę z rozwarstwieniem, co jest ekonomicznie błędne, bo tak być nie musi. Taki pogląd świadczy natomiast o głęboko ideologicznym nastawieniu redaktora z Gazety Wyborczej, w myśl której to ideologii wzrost gospodarczy jest (powinien być, uważa to za normę) generowany poprzez spychanie coraz większej części społeczeństwa w obszar biedy.
W miarę wzrostu gospodarczego rozwarstwienie raczej rośnie, nie znaczy to jednak że poziom biedy także rośnie- zwykle, nawet w bardzo neoliberalnych gospodarkach (także i w Polsce), poziom biedy wraz ze wzrostem gospodarczym maleje, choć wolniej niż to by wynikało ze skali wzrostu gospodarczego. Po prostu bogaci szybciej się bogacą, niż biedni wychodzą z biedy. Model rozwoju, gdzie rośnie gospodarka i rośnie rozwarstwienie, bogaci się bogacą- a biedni biednieją, byłby jawnym ekonomicznym rozbojem. Najwyraźniej jednak redaktor Bojanowski uważałby taką sytuację za normalną...
W tej sytuacji za mniej groźne uważam stanowisko eksperta, który kwestionował istnienie biedy w Polsce na dużą skalę, uzasadniając taką opinię własnymi obserwacjami i sytuacją materialną jego znajomych- gdyż taką opnię można łatwo obalić przytaczając konkretne dane statystyczne. Natomiast groźne jest stanowisko zaprezentowane przez red. Bojanowskiego, będące akceptacją wzrost poziomu biedy, nawet przy wysokim wzroście gospodarczym... Pierwszy ekspert przynajmniej nie akceptuje biedy, wypierając ją ze świadomości- drugi ją całkowicie akceptuje jako “cenę postępu gospodarczego”. Taki pogląd niestety dominiuje w polskich elitach, tym bardziej że promuje go Gazeta Wyborcza, najbardziej opniotwórcze polskie medium...
Swoją drogą liczbę 2 milionów “pracujących biedaków” uważam za zaniżoną, gdyż według danych GUS w Polsce ponad połowa społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego, które według socjalnych standardów europejskich sytuuje ich po prostu jako biednych.
W miarę wzrostu gospodarczego rozwarstwienie raczej rośnie, nie znaczy to jednak że poziom biedy także rośnie- zwykle, nawet w bardzo neoliberalnych gospodarkach (także i w Polsce), poziom biedy wraz ze wzrostem gospodarczym maleje, choć wolniej niż to by wynikało ze skali wzrostu gospodarczego. Po prostu bogaci szybciej się bogacą, niż biedni wychodzą z biedy. Model rozwoju, gdzie rośnie gospodarka i rośnie rozwarstwienie, bogaci się bogacą- a biedni biednieją, byłby jawnym ekonomicznym rozbojem. Najwyraźniej jednak redaktor Bojanowski uważałby taką sytuację za normalną...
W tej sytuacji za mniej groźne uważam stanowisko eksperta, który kwestionował istnienie biedy w Polsce na dużą skalę, uzasadniając taką opinię własnymi obserwacjami i sytuacją materialną jego znajomych- gdyż taką opnię można łatwo obalić przytaczając konkretne dane statystyczne. Natomiast groźne jest stanowisko zaprezentowane przez red. Bojanowskiego, będące akceptacją wzrost poziomu biedy, nawet przy wysokim wzroście gospodarczym... Pierwszy ekspert przynajmniej nie akceptuje biedy, wypierając ją ze świadomości- drugi ją całkowicie akceptuje jako “cenę postępu gospodarczego”. Taki pogląd niestety dominiuje w polskich elitach, tym bardziej że promuje go Gazeta Wyborcza, najbardziej opniotwórcze polskie medium...
Swoją drogą liczbę 2 milionów “pracujących biedaków” uważam za zaniżoną, gdyż według danych GUS w Polsce ponad połowa społeczeństwa żyje poniżej minimum socjalnego, które według socjalnych standardów europejskich sytuuje ich po prostu jako biednych.