2010-08-26 04:25:34
Fakty i obiegowe opinie. Churchill, Hannah Arendt, Kafka, Ghandi i inni o Leninie
Tekst napisany w 91 rocznicę Rewolucji Październikowej.
1920 wiec zakłady putiłowskie
"Niezbędne jest nie tylko przedstawicielstwo w typie demokracji, ale i budowa całego zarządzania państwem od dołu, przez same masy, ich aktywny udział na każdym kroku życia ich aktywna rola w zarządzaniu." [Lenin]
W mijającym roku ukazała się w Polsce praca Andrzeja Witkowicza "Wokół terroru białego i czerwonego 1917-1923". Jest to pierwsza publikacja przeciwstawiająca się uproszczonemu wizerunkowi rewolucji, pokutującemu w światopoglądzie znacznej części społeczeństwa.
Zagadnień do omówienia jest zbyt wiele.
Przyjrzyjmy się zatem dwóm aspektom związanym z rewolucją, mianowicie kwestiom kształtowania się poglądów Lenina w kierunku koncepcji obalenia Rządu Tymczasowego drogą rewolucji oraz przeanalizujmy pokrótce dlaczego zaistniała potrzeba obrony młodej republiki radzieckiej.
Pierwszym punktem tej krytycznej analizy będzie wizerunek ukształtowany w państwie radzieckim w okresie rządów Stalina i podobnie jak wiele innych adaptowany przez antykomunistyczny zachód do potrzeb własnej propagandy. Mit ten mówi, że Lenin zmierzał do rewolucji nie mając żadnych wątpliwości, skrupułów i nie starając się nawet podjąć myślenia alternatywnego.
Czy rzeczywiście Lenin brnął do celu po trupach? A może chciał tylko powstrzymać kolejne ofiary??
Nie wszystkie jednak źródła publikowane zarówno w Rosji, jak i na zachodzie, szczególnie w okresie bliskim historycznie epoce wybuchu rewolucji potwierdzają wersję hurraoptymistycznego stosunku Lenina wobec perspektyw wybuchu przewrotu rewolucyjnego w Rosji.
Według wspomnień przebywającej w Rosji dziennikarki amerykańskiej towarzyszącej Johnowi Reedowi i Louise Bryant, Bessie Beatty, autorki własnej książki "Czerwone serce Rosji", tak wspomina zakończenie wystąpienia Lenina, goszczącego na "burzliwej" sesji Centralnego Komitetu Wykonawczego Rad w okresie bezpośrednio poprzedzającym wybuch powstania:
Kiedy Zgromadzenie Konstytucyjne będzie reprezentować wolę społeczeństwa, my będziemy krzyczeć: „Niech żyje Zgromadzenie Konstytucyjne!” W przeciwnym przypadku krzykniemy: „Precz ze Zgromadzeniem Konstytucyjnym!”
[ Bessie Beatty – The red heart of Russia , 1918, s.434 w: Paul Le Blanc - Marx, Engels and the Revolutionary Experience .Studies of Communism and Radicalism in the Age of Globalization, wyd. Routledge Taylor & Francis Group, New York , London 2006, s.86 ].
Jeden z wrogów politycznych Lenina, znający go bardzo dobrze od lat i prowadzący z nim przez kilka dziesięcioleci polemiki Wiktor Czernow napisał:
"Lenin jest nieprzeciętnie inteligentny, ale jego inteligencja jest jednostronna. Lenin jest bezwarunkowo uczciwym człowiekiem, ale jego wola jest tak jednostronna, że jego moralność uległa przytępieniu".
Czy jednak każde zdanie tej opinii potwierdzają źródła? Czy człowiek jednostronny, mógłby przeżywać tyle wahań i wątpliwości?
Niektórzy przeciwnicy, do których po rozłamie w Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji należał Trocki wyzywali Lenina od "rozbijaczy jedności partii". Nie wiedział jednak, że Lenin przypłacił konieczność podziału na bolszewików i mienszewików tak wielkim stresem, że przez całą noc był roztrzęsiony i nie zmrużył oka.
Czernow pisał powyższe słowa krytyczne wobec Lenina w kwietniu 1917 r. ,w czasie gdy przywódca bolszewików był obiektem nagonki w swoim kraju za to, że wrócił do Rosji w zaplombowanym wagonie, co umożliwił wywiad niemiecki, który traktował go jak głupiego naiwnego marzyciela, którego można wykorzystać jako nieświadome narzędzie realizacji własnych celów. Paradoksem historii jest to iż z dokładnie tej samej drogi do kraju nie skorzystał jedynie Lenin, dając możliwość powrotu swoim towarzyszom, którzy demokratycznie przegłosowali tę decyzję. Lenin sporządził protokół, potwierdzający słuszność jego decyzji, pod którym podpisali się przedstawiciele francuskich, niemieckich, szwedzkich, szwajcarskich i norweskich socjalistów. Każdy z wyjeżdżających, łącznie z nim samym, wypełnił na życzenie Lenina ankietę, w której znalazły się następujące oświadczenia:
"Stwierdzam, że: 1. zakomunikowano mi warunki porozumienia zawartego między Plattenem [ przywódca szwajcarskich socjalistów – pośrednik w rozmowach z Niemcami, potem członek władz III Międzynarodówki – Kominternu ] ; 2. podporządkuję się zarządzeniom kierującego podróżą Plattena; 3. poinformowano mnie o podanej przez « Petit Parisien » wiadomości, że Rząd Tymczasowy zagroził wszystkim przejeżdżającym przez Niemcy, iż będzie traktował ich jako zdrajców; 4. ponoszę pełną polityczną odpowiedzialność wynikającą z podróży; 5. Platten gwarantuje przejazd tylko do Sztokholmu".
Platten przedłożył zaś Niemcom pakiet warunków Lenina, składający się z ośmiu punktów:
1. Zapewnienie eksterytorialności wagonu, w którym odbędzie się podróż.
2. Paszporty i bagaż nie będą kontrolowane.
3. Bilety zostaną zakupione przez Plattena ( tak Lenin odpowiedział na niemiecką propozycję pokrycia kosztów podróży).
4. Podczas przejazdu przez Niemcy nikt nie ma prawa wejść do wagonu.
5. W miarę możliwości przejazd przez Niemcy ma się odbyć jak najszybciej.
6. Każdy emigrant bez względu na to, czy jest przeciwnikiem czy zwolennikiem wojny, może skorzystać z prawa przejazdu.
7. Zezwolenie na przejazd odbywa się na takiej podstawie, że podróżujących wymieni się na niemieckich i austriackich jeńców wojennych bądź internowanych w Rosji.
8. Pośrednik oraz podróżnicy zobowiązują się, że zrobią wszystko, aby przed opinią publiczną, a zwłaszcza w kręgu robotników, wywiązać się z realizacji tego punktu.
Zaiste trzeba być człowiekiem myślącym jednostronnie, by dbać o tak wiele szczegółów i aspektów!
"Wyjeżdżających – pisze Laszlo Gyurko – odprowadziło na dworzec mniej więcej pięćdziesięciu emigrantów. Nie po to zresztą, aby ich pożegnać, lecz aby raz jeszcze rzucić im w twarz: Zdrajcy, niemieccy szpiedzy, najemnicy cesarza Wilhelma ! Doszło nawet do bijatyki. Ironią losu jest, że w kilka tygodni później oni również wrócili do kraju przez Niemcy. Ludzie boją się najbardziej tego, co nieznane, a jeśli już ktoś przetarł szlak, wszystko wydaje się mniej straszne. Przerazili się zresztą nie tyle tego, co nieznane, ile raczej pozorów, czym właśnie nigdy nie przejmował się Lenin..."
[ Laszlo Gyurko – Lenin – Październik. Przełożył Tadeusz Olszański , Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1970, s.130 ].
Jednak złośliwy śmiech historii chce, że nie tylko Rosjanie wracali tą samą drogą. W listopadzie 1918 r. dokładnie w ten sam sposób przyjechał na ziemie polskie Józef Piłsudski, by przejąć władzę z rąk Rady Regencyjnej.
Przyjeżdżając do Rosji Lenin musiał brać pod uwagę także i to, że jeśli Rząd Tymczasowy dobrowolnie nie przekaże władzy Radom, grozi nie tylko rozlew krwi, ale i powszechna anarchia. Rząd ten bowiem składał się z ludzi zajmujących od lat najwyższe miejsca w rankingach najbogatszych ludzi w kraju, oligarchów gospodarczych, którzy do dekoracji dopuścili do władzy Pawła Miljukowa, który słynął dawniej z powiedzenia, że "opozycja ma być opozycją nie przeciw carowi lecz po stronie cara" oraz adwokata Kiereńskiego, dawniej eserowca, obecnie parlamentarzystę z Partii Trudowików, nie domagającego się nigdy głębszych reform, który po kilku miesiącach formalnie stanął nawet na czele rządu zastępując księcia Lwowa. Przerwanie wyniszczającej kraj wojny nie leżało w interesie członków rządu, pomimo że na fali tej obietnicy otrzymali oni poparcie społeczne.
16 lipca, kiedy bolszewicy wyszli na ulice Piotrogrodu i większych miast [ tzw. Dni Lipcowe], otworzono do nich ogień. Potężna demonstracja, w której wzięło udział przeszło 500 tysięcy robotników ze wszystkich dzielnic Piotrogrodu i żołnierzy garnizonu piotrogrodzkiego oraz dwanaście tysięcy uzbrojonych marynarzy przeraziła władze. W nocy z 16 na 17 lipca narada pod kierownictwem Lenina wezwała uczestników demonstracji do spokojnego rozejścia się do zakładów pracy, koszar i powrotu na okręty.
Ulica Piotrogrodu w Dniach Lipcowych 1917
Następnie rozpoczęły się ataki na bolszewickie drukarnie i rewizje w mieszkaniach robotników, aresztowania i rozbrajanie żołnierzy oraz rewizje u rodziny i przyjaciół Lenina, na którego jako na „pruskiego agenta” usiłowano zrzucić winę za krew, która zbroczyła ulice Piotrogrodu. Już 16 lipca notoryczny prowokator i oszczerca Aleksiński podał do prasy wiadomość, że rzekomo posiada materiały dokumentalne potwierdzające oskarżenie Lenina o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Nawet przewodniczący Centralnego Komitetu Wykonawczego Rad , mienszewik Czcheidze w swoim imieniu i w imieniu członka Rządu Tymczasowego, Ceretelego, telefonował do wszystkich większych dzienników piotrogrodzkich, prosząc o nie zamieszczanie oszczerstwa Aleksińskiego, czemu oparł się jedynie niewielki brukowiec "Żywoje Słowo". 17 lipca rząd wydał polecenie aresztowania Lenina i wielu innych bolszewików jako niemieckich szpiegów. [ W.I.Lenin – Życiorys. Oprac. zespół: P.Pospiełow i in ., Książka i Wiedza, Warszawa 1961, s.379-381 ].
Jednak w samym rządzie Lenin miał w samym rządzie nie tylko wrogów. Paweł Malantowicz , wybitny petersburski adwokat i minister sprawiedliwości w rządzie Kiereńskiego, należał do partii mienszewickiej, traktując bolszewików jako kolegów w ruchu rewolucyjnym. Poprzez Dzierżyńskiego ostrzegł on Lenina przed grożącym uwięzieniem. Dzięki temu od 19 lipca Lenin do 10 października ukrywał się w Finlandii.
Do oskarżenia o szpiegostwo na rzecz Niemiec powrócił jeszcze raz Stalin w bardzo szczególnych okolicznościach. Kiedy sekretarka Lenina Lidia Fotijewa przekazała sekretarzowi generalnemu List do Zjazdu wodza rewolucji z nieprzychylnymi ocenami Stalina, w marcu 1923 r. Stalin podjął kontrakcję, mającą na celu skompromitowanie Lenina, wykorzystując w niej Iwana Towstuchę. Towstucha pracował dawniej w kancelarii Stalina, gdy ten był komisarzem ludowym spraw narodowości, ówcześnie zaś jako urzędnik w sekretariacie Mołotowa, opracowywał wraz z Kamieniewem dzieła Lenina do pierwszego wydania, zgodnie z decyzją IX Zjazdu RKP(b).
Korespondencję Lenina z Karolem Radkiem i Jakubem Haneckim dotyczącą kontaktów z Niemcami, opublikował wierny wobec Stalina Towstucha w redagowanym przez siebie piśmie "Proletarskaja riewoliucja" ( 1923, nr 9, wrzesień ) z wyraźnym zamiarem skompromitowania Lenina, którego moralną czystość Stalin chciał podważyć. [ Marian Wilk – Gruzin na Kremlu. Biografia Stalina, Łódź 1995, s.72 ].
Nie był to ostatni przypadek współpracy na linii Stalin-Towstucha, która zaowocowała w kolejnych latach stworzeniem mitu bezwzględnego Lenina, który okazał się wygodny także dla zachodu.
Wrócę jednak do opisu przebiegu wydarzeń. Krew przelana w lipcu podkopała znacznie mit o demokratycznym Rządzie Tymczasowym.
Na domiar rząd stłumił bunt chłopski ogarniający całą Rosję.
29 września Lenin na znak protestu przeciw części władz własnej partii, opowiadającej się za czekaniem na rozwój wypadków złożył dymisję:
"Zmuszony jestem złożyć podanie o wystąpienie z KC, co też czynię, i pozostawić sobie swobodę agitacji w dołach partii oraz na zjeździe partii".
["Kryzys dojrzał", rozdział VI (tajny), Dzieła Wybrane 1978, t.3, str. 25 ].
Na drugi dzień pisał w liście do KC: "Zwlekanie – to zbrodnia. [...] trzeba zdecydować się na powstanie natychmiast.".
Co jeszcze musiał brać pod uwagę Lenin?
Rozumiał bardzo dobrze, że nieudolność Rządu Tymczasowego i powszechna niechęć mas dla tej władzy może doprowadzić do tego że dojdzie do głosu populista lub despotyczny tyran, który przepędzi bezradny rząd. Anarchia rodzi dyktatorów.
Próbą tego rodzaju sił był zresztą pucz dawnego carskiego generała Korniłowa, który poprowadził marsz na Piotrogród i pomiędzy sierpniem a wrześniem 1917 r. zmusił Kiereńskiego , który wcześniej powierzył Korniłowowi funkcję naczelnego wodza do odwołania się do pomocy bolszewickiej Czerwonej Gwardii. Bunt udało się stłumić, ale pytanie, kto następny sięgnie po władzę było nadal otwarte.
Dla Lenina było jasne, że dyktatura byłego carskiego generała skończy się podtrzymaniem ucisku ludu i dalszymi podbojami imperialnymi.
Bardzo wnikliwie analizował sprawozdania delegatów z terenu na posiedzeniach partii i wczuwając się w sytuację każdej ze stron, rozważał wszystkie aspekty.
Pomimo jawnie rewolucyjnej agitacji, dokładnie na miesiąc przed wybuchem powstania, Lenin rozważa mimo wszystko alternatywny scenariusz, choć sam ma poczucie, że są to pobożne życzenia.
W dwuczęściowym artykule "Zadania rewolucji", opublikowanym pod pseudonimem N.K. w
gazecie "Raboczij Put" przywódca bolszewików pisał:
"Żadna klasa nie ośmieli się wywołać powstania przeciw Radom i obszarnicy wraz z kapitalistami, nauczeni doświadczeniem korniłowszczyzny, oddadzą władzę pokojowo wobec ultymatywnego żądania Rad. Żeby przezwyciężyć opór kapitalistów wobec programu Rad, wystarczy nadzór ze strony robotników i chłopów nad wyzyskiwaczami i takie kary wobec opornych, jak konfiskata całego majątku połączona z krótkotrwałym aresztem.
Gdyby Rady wzięły całkowitą władzę, mogłyby jeszcze teraz – i prawdopodobnie jest to ich ostatnia szansa – zapewnić pokojowy rozwój rewolucji, pokojowe wybory przez lud swoich delegatów, pokojową walkę partyj wewnątrz Rad, wypróbowanie w praktyce programów różnych partii, pokojowe przejście władzy z rąk jednej partii w ręce innej partii.
Jeśli możliwość ta nie będzie wykorzystana, to, jak wskazuje cały przebieg rozwoju rewolucji, począwszy od wydarzeń z dn. 20 kwietnia, a kończąc na korniłowszczyźnie, nieunikniona będzie najbardziej zacięta wojna domowa między burżuazją a proletariatem. Nieuchronna katastrofa wojnę tę przyspieszy. Będzie się ona musiała skończyć, jak tego dowodzą wszystkie dostępne dla umysłu ludzkiego dane faktyczne i rozważania, zupełnym zwycięstwem klasy robotniczej, poparciem jej przez biedotę chłopską, w celu urzeczywistnienia wyłuszczonego programu. Ale wojna ta może się okazać bardzo ciężką i krwawą i dziesiątki tysięcy obszarników, kapitalistów i sympatyzujących z nimi oficerów mogą przypłacić ją życiem. Proletariat nie cofnie się przed żadnymi ofiarami dla ocalenia rewolucji, które jest niemożliwe poza wyłożonym tu programem. Ale proletariat ze wszystkich sił poparłby Rady, gdyby one zrealizowały ostatnią swą szansę pokojowego rozwoju rewolucji.".
[ „Raboczij Put” nr 21, 10 października ( 27 września ) 1917 r. w: W.I.Lenin – Dzieła wybrane, tom drugi, Książka i Wiedza ,Warszawa 1951 ,s.127 ].
Czy w ten sposób myśli człowiek, który zamierza iść do celu po trupach, czy raczej ten komu zależy na pokojowym rozwoju wypadków,człowiek, który z premedytacją roznieca rzeź czy raczej usiłuje ze wszystkich sił przed nią przestrzec chcąc uratować te kilkadziesiąt tysięcy ofiar?
24 października rząd Kiereńskiego jakby przebudził się z letargu. Przez wszystkie osiem miesięcy od wybuchu rewolucji lutowej, lud żądał przez cały czas tego samego: pokoju, ziemi, chleba.
Mienszewiccy delegaci z Fiodorem Danem domagali się uchwał w tych sprawach na spotkaniu z Kiereńskim, który jednak całkowicie załamał się i nie był w stanie podjąć żadnej decyzji. Wojsko masowo odeszło do obozu przeciwnika, który już od godziny 2 w nocy zajmował kolejno dworce kolejowe, budynki rządowe i mosty nie napotykając większego oporu.
Charakterystyczne, że Lenin nie chciał początkowo przejąć funkcji premiera [ przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych ]. Przyjął to stanowisko dopiero po odmowie Trockiego. Jego celem nie było piastowanie stanowiska.
Obca interwencja 34 państw na czele z Francją, Anglią i Stanami Zjednoczonymi, której towarzyszyła współpracująca z interwentami, jak też ze zwykłymi kryminalistami rodzima kontrrewolucja pod wodzą byłych carskich generałów postawiła na ważnym miejscu zagadnienie obrony rewolucji.
20 grudnia 1917 r. Rada Komisarzy Ludowych powołała Nadzwyczajną Komisję do Walki z Kontrewolucją, Sabotażem i Spekulacją znaną jako WCzK lub Czeka. Dekret konstutuujący powstanie tej instytucji zawierał propozycje Lenina odnośnie kar: grzywny, więzienia ( do jednego roku ) lub wysłania na front winnych popełnienia przestępstw, bez jakiejkolwiek wzmianki o karze śmierci.
Feliks Dzierżyński
Jednak kolejne miesiące miały wymusić rewizję tych założeń. Główną przyczyną był szerzący się w Rosji bandytyzm. Przywołam wspomnienia jednego z zastępców Dzierżyńskiego, Jakowa Petersa, zaznaczając, że nie jestem zwolennikiem hagiograficznego podejścia do działalności WCzK w całej rozciągłości, co zresztą mam nadzieję okaże się w dalszej części tekstu i czemu niejednokrotnie w swych artykułach dawałem wyraz.
"Zdarzyło się np., że jakiś przybłęda, lotnik, z gromadką koleżków urządził w restauracji hotelu « Mied'wied' » w imieniu WCzK rewizję u bawiących się burżujów i zabrał im, niby z polecenia tow. Dzierżyńskiego, kosztowności i pieniądze. Osobnik ten nie miał nic wspólnego z WCzK i był po prostu hultajem i rabusiem. Mimo to Sztajnberg* , dowiedziawszy się o tym wypadku, dostał takiego ataku szału, że tow.Dzierżyński musiał stracić sporo czasu i sił na dowodzenie, że walka z hultajstwem i bandytyzmem wchodzi w obręb zadań WCzK.
A przybłędów było wtedy niemało. Tak np. w kilka dni po utworzeniu Rady Komisarzy Ludowych został aresztowany z fałszowanymi blankietami i pieczęciami Sownarkomu, CIK, WCzK i Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych były książę Eboli**, który sfałszowawszy sobie mandat WCzK urządzał rewizje i przywłaszczał sobie znajdowane przy tej okazji kosztowności i pieniądze."
*Isaac Steinberg, ludowy komisarz sprawiedliwości w pierwszym rządzie radzieckim, potem na emigracji wydał szkalujące Lenina i innych bolszewików wspomnienia -D.J .
** Eboli był pierwszą osobą aresztowaną przez organa WCzK -zdaniem opracowań prawicowych-”pierwszą ofiarą”-D.J.
Jakow Peters- Jakobin proletariacki , w: Towarzysz Józef. Wspomnienia o Feliksie Dzierżyńskim. Książka i Wiedza, Warszawa 1977, s..229.
Jeśli bolszewicy faktycznie, jak zarzuca im to grono trzymających rząd dusz historyków z Richardem Pipesem na czele, czekali tylko na pretekst do rozpętania masowego terroru, to tych pretekstów byłoby całkiem sporo. 14 stycznia 1918 r. strzelano do samochodu Lenina, raniąc towarzyszącego mu wspomnianego już wyżej szwajcarskiego rewolucjonistę Fritza Plattena.
Z kolei nocą 17 na 18 stycznia [1918] oddziały strzelców łotewskich dowodzone przez Boncz-Brujewicza rozbroiły 400 kontrrewolucyjnych "szturmowców śmierci" przygotowujących się do ataku na Smolny. Dalsze aresztowania objęły jeszcze 80 osób. Mimo wniosku Boncz-Brujewicza Lenin nie zgodził się na oddanie winnych pod sąd.
Zdecydował, by: Zakończyć sprawę, uwolnić, wysłać na front.
(A.Witkowicz- Wokół terroru białego i czerwonego 1917-1923, wydawnictwo Książka i Prasa,Warszawa 2008, s.155-156 ).
Dalej wypadki potoczyły się jak pisaliśmy we wspólnym artykule z Łukaszem Kozłowskim „Włodzimierz Lenin – Wspomnienie życia”:
"Pierwszy poważny kontrrewolucyjny cios przyszedł ze strony z której najmniej się tego spodziewano. Od połowy 1918 r. narastał konflikt z koalicjantem rządowym - lewicowymi eserowcami, którzy w marcu 1918 r. w dzień po ratyfikowaniu pokoju brzeskiego na znak protestu opuścili Radę Komisarzy Ludowych.
Mimo nieporozumień, lewicowi eserowcy na osobiste polecenie Dzierżyńskiego pozostali w Czece, gdyż był on zdania, że pomagają oni powstrzymać tych spośród czekistów, którzy chcieli jedynie odwetu na burżuazji i rozprawy z wrogami. Jego zastępcy Łacis i Peters rozpoczęli prywatną wojnę polegającą na donosach przeciw eserowcom do Lenina i Dzierżyńskiego, którzy jednak ignorowali to. Jednocześnie eserowcy czując podkopywanie własnej pozycji i obarczając Lenina winą za pokój brzeski i uważając go za zdrajcę podczas V Zjazdu Rad domagali się zerwania pokoju brzeskiego i rozpoczęcia wojny z Niemcami, a także stawiali w polityce wewnętrznej warunki rozwiązania Komitetów Biedoty i oddziałówaprowizacyjnych, anulowania zarządzenia o obowiązkowych dostawach dla państwa nadwyżek zbożowych i zaprzestania kampanii przeciw bogatym chłopom -kułakom.
Bolszewicy, którzy na zjeździe stanowili zdecydowaną większość ( na 1164 delegatów
773 należało do ich partii, podczas gdy lewicowych eserowców było 353) odrzucili te żądania. Wobec takiego obrotu spraw eserowcy zdobyli się na akt przemocy , próbując sięgnąć po najwyższą władzę i wymordować bolszewików.
6 lipca 1918 r. lewicowy eserowiec, czekista Blumkin zabił przedstawiciela dyplomatycznego Niemiec w Rosji hrabiego Mirbacha . Następnie Dzierżyński który przyjechał by aresztować Blumkina w siedzibie buntowników sam został niespodziewanie uwięziony. Buntownicy ostrzelali Kreml.
Następnego dnia bunt został stłumiony przy znacznym udziale strzelców łotewskich pod dowództwem Joachima Vacetisa. Mimo to i mimo uchwalenia przez V Zjazd Rad 9 lipca pociągnięcia do odpowiedzialności przywódców buntu i usunięcia ich z Rad, co poprzedziła czasowa honorowa dymisja Dzierżyńskiego, nie zrażeni tym lewicowi eserowcy wywołali na przełomie lipca i sierpnia bunty w 23 miastach centralnej Rosji -największe w Jarosławiu, Rybińsku i Muromie . 11 lipca 1918 r. głównodowodzący wojskami radzieckimi na Froncie Wschodnim Michaił Murawiew ogłosił sojusz ze zbuntowanym korpusem czechosłowackim i wojnę z Niemcami, chcąc zlikwidować rządy bolszewickie. Bunt się nie udał, a Murawiew zginął podczas aresztowania".
[Całość artykułu dostępna pod adresem: http://antykapitalista19171959.salon24.pl/71992,index.html ].
Jednak nawet egzekucja cara i jego rodziny, o którą tak często i chętnie oskarża się Lenina, okazuje się być wynikiem terroru oddolnego. 13 grudnia 1917 r. robotnicy fabryki W.Ufalejskiego na Uralu napisali rezolucję w której żądali rozliczenia władcy za jego terror, a także za wciągnięcie kraju w wojnę z Japonią i Niemcami: "Domagamy się od Rady Komisarzy Ludowych wydania sądowi rewolucyjnemu Mikołaja Romanowa (...)".
[ Dokumienty ( sientiabr 1918-janwar 1921 gg ), na: http://his95.narod.ru/doc2.htm ].
Na początku lipca 1918 r. jeden z głównych organizatorów późniejszej egzekucji Filip Gołoszczokin udał się do Lenina, licząc na uzyskanie zgody na rozstrzelanie byłego imperatora, mając, jak się wydaje, poparcie Swierdłowa. Mimo argumentów Swierdłowa, którego Gołoszczokin prosił o wsparcie, kiedy sam nie mógł uzykać zgody wodza rewolucji, Lenin odmówił, żądając przywiezienia carskiej rodziny do Moskwy i urządzenia jawnego procesu cara i jego żony.
Nic lepiej nie udowodni paradoksalnej roli Lenina w ochronie rodziny carskiej niż dokumenty jego politycznych wrogów . We wrześniu 1918 r. ludzie kontrrewolucyjnego admirała Kołczaka zebrali dowody, aby przeprowadzić proces carobójców, uzyskując jednoznaczną odpowiedź w jednej kwestii: Lenin nie był inicjatorem mordu na rodzinie Romanowów.
Oto jeden z uzyskanych wówczas dowodów – telegram przywódcy bolszewików do komendanta Frontu Północno-Syberyjskiego-Uralskiego Berzina, którego autentyczność potwierdzały zeznania telegrafistów z poczty w Jekaterynburgu. :
"Wziąć pod ochronę rodzinę carską i nie dopuścić do jakichkolwiek represji wobec niej, odpowiadając w tym przypadku własnym życiem"
[ A.Witkowicz, op.cit. , s.209-210; Morozowa N.P., Kto pomog carskoj siemie spastis?
: http://www.forum.msk.ru/vernost_leninu/11730.html ].
Egzekucja dokonała się nocą z 16 na 17 lipca 1918 r. Mikołaj II jak wiadomo został rozstrzelany razem z całą rodziną i służbą. Zabito nawet małego pieska. Organizator kaźni P.Jermakow wskazywał, że władze lokalne odmówiły transportu Romanowów do władz centralnych, gdzie mieli być sądzeni w obecności Swierdłowa. Obawiano się odbicia cara przez kontrrewolucjonistów.
O egzekucji pod naciskiem miejscowych robotników rozstrzygnęła decyzja Uralskiej Obwodowej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich , w skład której wchodzili m.in. Jermakow, Gołoszczokin, Biełobrodow i Jurowski, przewodniczący Komisji Śledczej przy Trybunale Rewolucyjnym, z zawodu zegarmistrz i fotografik, pochodzący z ubogiej rodziny.
Dość dodać, że według jednego z dokumentalnych filmów na temat rozstrzelania rodziny carskiej, większość członków Obwodowej Rady miała poprzysiąc, że zabiją cara już w dobie krwawej rewolucji 1905-1907. Zostawmy póki brak dowodów na boku powracającą co pewien czas hipotezę, że Romanowów wywieziono za granicę, zaś oddała zań życie trzymana specjalnie na dworze rodzina sobowtórów Fiłosowych, o czym wspomina min. także Morozowa.
Mimo że rezolucja Rady Obwodowej mówiła o straceniu Mikołaja II, rozstrzelano jedenaście osób.
Zadecydowało o tym to, że terror oddolny stawał się coraz bardziej żywiołowy i trudny do opanowania. Oddajmy jeszcze na chwilę głos Jakowowi Petersowi, którego wypowiedź nie jest jedynym świadectwem nasilenia się ludowej bezwzględności w obliczu zamachu na Lenina 30 września 1918 r., który o mało nie kosztował go życia.
"W dniu zabójstwa Uryckiego Lenin zadzwonił do CzeKa i zaproponował Dzierżyńskiemu, by natychmiast wyjechał do Leningradu* w celu wyświetlenia okoliczności zabójstwa.
Wieczorem nastąpił zamach na Lenina. Ten bezczelny, zdradziecki cios w plecy rewolucji proletariackiej, zadany przez socjalrewolucjonistów, wstrząsnął całym krajem. Bez jakichkolwiek dyrektyw z centrum zaczęły napływać z okręgów wiadomości o bezwzględnej rozprawie z kontrrewolucjonistami, poczynając od eserowców, a kończąc na generałach białogwardyjskich. Do WCzK przychodziły bardzo często depesze z doniesieniem, że w takim a takim miasteczku walne zebranie, omówiwszy sprawę zamachu na Lenina, postanowiło rozstrzelać tylu a tylu kontrrewolucjonistów. WCzK musiała hamować to wzburzenie mas pracujących i kierować walkę przeciw rozzuchwalonym agentom obcego kapitału we właściwe łożysko."
*Do śmierci Lenina miasto to nosiło nazwę Piotrogród -D.J
( Jakow Peters- Jakobin proletariacki , w: Towarzysz Józef, op.cit, s.235 ).
W "Izwiestiach" pojawił się artykuł w którym radziecki robotnik żądał terroru przeciw grupom odpowiedzialnym za zamach- terroru "nie tylko w słowach, jak to było dotąd, ale i w działaniu"
[ A.Witkowicz – op.cit., s.168 ].
Największą ilość egzekucji tego okresu przeprowadzono bezpośrednio po zamachu na wodza rewolucji i bez konsultacji z nim. Sam Lenin odzyskawszy świadomość wezwał do zakończenia rozstrzeliwań. [ J.Rees – In defence of October, Londyn 1997, s.61; A.Witkowicz -op.cit.,s.159 ].
Skąd zatem przekonanie utwierdzane przez media i część historyków, że to Lenin sterował kampaniami terroru? Istnieją dwie możliwości. Andrzej Witkowicz obliczył, że rzekome polecenia Lenina odnośnie nasilania terroru, nie skutkują często żadnymi tragicznymi skutkami. Dochodzą one do absurdu, gdy Lenin "każe" "rozstrzelać nas wszystkich", w tym cały ludowy komisariat sprawiedliwości lub "zaprowadzić na rozstrzelanie czekistowską swołocz"?
Witkowicz przywołuje wiele innych uwag Lenina odnośnie terroru, traktowanych przezeń raczej ironicznie. Czy nie był to przypadkiem psychologiczny sposób rozładowania napięcia nerwowego w warunkach, gdy okrucieństwo, które stawało się udziałem bolszewików bolało go nie mniej niż okrucieństwo białych?
Oddam teraz głos świadkom historycznie bliższym Leninowi, dającym nieco inny obraz przywódcy bolszewików niż oficjalna radziecka propaganda i powszechne przekonanie o nim.
Jednym z współzałożycieli Narodnej Woli był Polak, zesłaniec syberyjski po powstaniu styczniowym Bronisław Lelewel ( z tej samej rodziny co słynny historyk i działacz polityczny Joachim Lelewel ). Przeżył on wiele lat w Rosji, współtworząc tamtejszy ruch komunistyczny i dopiero po II Wojnie Światowej doświadczywszy przedtem represji stalinowskich powrócił do kraju. Podczas pobytu w Rosji, także po rewolucji październikowej, należał do kręgu ludzi bliskich Leninowi. Według poznanej przeze mnie ustnej relacji wnuka Bronisława Lelewela,Witolda Bakanowskiego, dziadek miał mu opowiadać, że Lenin szalał z rozpaczy, gdy rozpoczęły się egzekucje przeciwników politycznych i ludzi, których jedyną winą było "obce" pochodzenie klasowe.
A oto inne, jakże zadziwiające świadectwo, którego autorem jest Patriarcha Rosji Tichon, który tuż po śmierci Lenina głosił następującą opinię:
"Ideowo my z Włodzimierzem Iljiczem Leninem, rzecz jasna, nie zgadzaliśmy się,
ale mam o nim zdanie jako o bardzo dobrym człowieku o w istocie duszy chrześcijańskiej"
( Aleksiej Abramow – Prawda i wymysły o kremlovskoj nekropolie i Mawzolieje, Moskva,
Eksmo, Algoritm 2005 [seria: Novejszaja istoria Rosii ], s.290, tłum. Dawid Jakubowski ).
W 1929 r. przybył do ZSRR nastawiony krytycznie do rewolucji i pragnący zbadać istotę fenomenu Lenina włoski pisarz i korespondent Curzio Malaparte. W swojej dalekiej od afirmacji bolszewizmu książce, kreśli on taki powstały na podstawie relacji ludzi znających Lenina wizerunek wodza rewolucji:
"..nieszczęścia i grzechy narodu rosyjskiego, osiem wieków jego niewoli, całą jego przeszłość, całą jego przyszłość dźwiga Lenin na swych barkach. Oto Lenin – lupus Dei qui tollit pecata mundi. Sierść tego wilka bielsza jest od runa jagniątka. Czy winien jest koniec końców, rozlewu krwi wrogów ludu ? Nic na świecie nie zdołałoby zapobiec tej krwawej rzezi".
[ Curzio Malaparte – Legenda Lenina, przekład z języka włoskigo Wacława Komarnicka, Stanisław Łukomski, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 1995, s.208.Wydanie na podstawie książki Towarzystwa Wydawniczego Rój z 1938 r., wydanie francuskie : Paryż 1932].
"Ci, którzy wyobrażają sobie czerwonego dyktatora jako postać z oleodruku, jako dzikiego człowieka o strasznych mongolskich oczach, o gwałtownych ruchach, sercu z czarnego kamienia i despotycznej woli, nie zdołają nigdy zobaczyć go takim, jakim był w rzeczywistości – jak siedząc przy biurku zawalonym papierami, blady, drżący, zgarbiony, z zamglonym spojrzeniem i zachrypłym głosem, usiłuje za pomocą telefonów, dekretów i przemówień zaprowadzić ład w przerażającym chaosie, w którym Rosja pogrąża się coraz bardziej". ( tamże, s.209 ).
"Legenda Lenina", oparta na wspomnieniach ludzi znających głównego bohatera, do których dotarł zaledwie kilka lat po śmierci wodza rewolucji autor będący przedstawicielem zgoła innego niż bolszewicy obozu politycznego, burzy tworzony przez ów obóz od lat wizerunek Lenina jako krwawego i despotycznego czerwonego cara, dyszącego żądzą pomsty na burżuazji.
Malaparte nazywa Lenina na kartach swej książki niejednokrotnie marzycielem i poczciwcem, który blednie, gdy słyszy nawet o przejawach czerwonego terroru i ze wszystkich sił próbuje złagodzić, można by rzec "w detalu" straszliwe klęski, spadające codziennie na lud rosyjski ( Curzio Malaparte, op.cit., s.226 ).
Bardzo podobne poglądy miał znający osobiście Lenina, ówcześnie czekający na wyrok śmierci ( co stało się w 1927 r.) amerykański anarchista włoskiego pochodzenia Bartolomeo Vanzetti, który zaznaczając, że reżim w Rosji Radzieckiej "uwięził i zamordował wielu moich towarzyszy", pisał na wieść o śmierci Lenina:
"Lenin umarł. Jestem przekonany, że umyślnie nie przyczynił się on do ruiny rewolucji rosyjskiej".( Marion D. Frankfurter and Gardner Jackson, Eds – The Letters of Sacco and Vanzetti, Penguin Classics, s.116-117.
Lenin, jak wyjaśniał dalej uwięziony niełusznie Vanzetti, "wycierpiał wiele i bohatersko trudził się [usiłował ] , aby działać na rzecz dobra i prawdy [dobrze i uczciwie] , i ja czuję, ze moje oczy stają się wilgotne od łez, kiedy czytam o jego umieraniu i pogrzebie.".
[ Paul Le Blanc - Marx, Engels and the Revolutionary Experience .Studies of Communism and Radicalism in the Age of Globalization, wyd. Routledge Taylor & Francis Group, New York , London 2006, s. 79 ].
Bertrand Russel, który w 1920 r. krytykował rewolucyjną Rosję, zarzucając jej "prześladowanie odmiennych poglądów", a w 1921 r. gościł u Lenina na Kremlu, chcąc poznać realia i wciąż przyjmując postawę zdystansowanego obserwatora, po latach wyrażał taki osąd:
"Nasz wiek przejdzie do historii jako wiek Lenina i Einsteina, którym udało się zakończyć ogromną pracę syntezy, jednemu – w dziedzinie myśli, drugiemu w działaniu (...".
Czy wobec takich świadectw jak Metropolity Tichona, Lelewela, relacji zebranych przez Malapartego czy opinii Vanzettiego lub późniejszego osądu Russela, dziwią opinie tych osobistości, które nie znały osobiście Lenina, jak Franz Kafka czy Mahatma Ghandi?
Franz Kafka w 1920 zareagował następująco na serię krytycznych artykułów wobec bolszewików autorstwa Russela:
"To co zarzuca im autor, stanowi w moich oczach powód do najwyższych pochwał. (...) Rosja w tym momencie jest protagonistą rewolucji społecznej i jako taka ma wartość dla świata, ale Lenin byłby gotów poświęcić raczej Rosję niż Rewolucję, jeśli pojawiłby się taki wybór".
[ Michael Löwy – Kafka i socjalizm, w : „Nowy Robotnik” nr 8 (12 ), wrzesień 2004 ; A.Witkowicz – op.cit. , s.109].
Mahatma Ghandi tak pisał o Leninie :
"Poświęcenie dla ideału takich tytanów ducha jak Lenin, musi przynieść owoce. Szlachetność jego zatracenia się dla sprawy będzie przykładem przez kolejne wieki, a jego ideał sięgnie doskonałości".
Jednak całkowitym zaskoczeniem jest opinia ... Winstona Churchilla z 1929 r. Wybitny polityk był przecież znany z nienawiści do bolszewizmu i zaledwie kilka lat wcześniej wyklął własną siostrzenicę Clare Sheridan za wyjazd do Moskwy, gdzie rzeźbiła popiersia Lenina i Dzierżyńskiego oraz zakochała się w Kamieniewie, a po powrocie napisała własne charakterystyki przywódców bolszewickich w książkach "Rosyjskie portrety" (1921 Londyn ) i "Nieupiększona prawda" ( 1928 Nowy Jork), odbiegające od panujących na zachodzie przekonań.
A jednak to właśnie fanatyczny wróg komunizmu Churchill jest autorem poniższej opinii o wodzu rewolucji:
"Jego rozum stanowił zadziwiający instrument. Jasność jego umysłu dawała możliwość objąć od razu cały świat, całą jego historię, całe nieszczęście, głupotę, niebezpieczeństwo i w pierwszym rzędzie niesprawiedliwość. (...) Jego intelekt był rozległy i w niektórych okresach wspaniały. Posiadał możliwość osiągania tego stopnia uniwersalnego poznania, jaką rzadko osiąga człowiek".
[ A.Witkowicz – op.cit., s.109 ].