Refleksje ostatnich dni roku
2011-12-29 04:15:48
Ostatnie dni roku to moment odpowiedni do wszelkiego rodzaju podsumowań, refleksji oraz wysuwania, bezczelnych kiedy indziej przypuszczeń...

Rok 2011 był bez wątpienia rokiem politycznego ożywienia. Nie był to rok kończący jakąś fazę, nie był to rok przestoju, który historykom wymykałby się z epoki - aż w końcu z rezygnacją z konieczności pozostawiliby go oni poza wszelką naukową narracją. Nie był to także rok narkotycznej, konsumpcyjnej szczęśliwości (wielu przywykło do niej), która minęłaby niezauważona - jak każdy okres niezmąconego ludzkiego zadowolenia. Był to rok burzliwy, okres pożarów i klęsk oraz szczególnego katastrofizmu, który został zasiany w umysłach. Nie wszyscy przeżywali i boleli nad zbliżającymi się katastrofami, podczas gdy nieposiadający nieufnie i lękliwie patrzyli i patrzą w przyszłość - ci, którzy obracają kapitałem jak gdyby zgodnie z planem rozglądają się tylko, w które miejsce i kiedy zainwestować...

Kryzys gospodarczy, Arabska Wiosna Ludów, Inwazja Libijska, niestabilność w strefie Euro, paraliż Grecji, wystąpienia Oburzonych, zaognianie się sytuacji międzynarodowej, zapowiedzi cięć i zaciskania pasa - te wszystkie zjawiska, fakty opisuje się w przestrzeni publicznej w kategoriach zjawisk paranormalnych, przyrodniczych, cudów i testów, które rzekomo zsyłać miałby ludzkości bóg chcąc uprzyjemnić jej szarą codzienność. Oczywiście świat nie składa się - jak twierdzi telewizja i lwia część ekspertów/komentatorów - z grupy samotnych gospodarstw domowych rzucanych boską ręką (niewidzialną ręką wolnego rynku?) na fale wzburzonego losu. Aby zapobiec tej partykularyzacji w interpretowaniu rzeczywistości należy patrzeć na nią, nie tylko z większego dystansu, ale przede wszystkim przez wzgląd na stale definiujące rzeczywistość procesy (można też ograniczyć dawkowanie Gazety Wyborczej)...

Niemożliwym jest opisywanie wydarzeń ostatnich dwunastu miesięcy z pominięciem wielkiego kryzysu gospodarczego. To kryzys dominował i determinował wiele z pozoru niezwiązanych z nim wydarzeń. Najwięksi aktorzy sceny politycznej - Stany Zjednoczone i związany z nimi kapitał, Unia Europejska, czy Chiny działały tak by poszerzać, lub też ratować swoje wpływy. Ten ratunek był niezbędny w chwilach, podczas których prywatny kapitał z naturalną dla siebie obojętnością co do skutków własnych działań przepływał z jednego rynku na drugi w poszukiwaniu większych zysków, lub chociaż mniejszych strat w tych chwilach szalejących walut, chybotliwych akcji giełdowych i niepewności administracyjnej. Podobnie wojny, interwencje militarne oraz polityka międzynarodowa kształtowana była by ratować konta i pozycję państw oraz związanych z nimi nierozerwalnie sektorów prywatnej gospodarki.

To czego jesteśmy świadkiem to nieustający, nabierający intensywności proces globalizacji. Ta globalizacja to nie tylko 'neoliberalna globalizacja', ale także walka i konflikt różnorodnych jej modeli, które konkurując ze sobą wyłaniają jednocześnie spójny i coraz bardziej zintegrowany model państwa-świata. Wraz za ekspansją kapitalizmu i urynkowieniem kolejnych gospodarek poszczególnych krajów podąża także konflikt państw i ich interesów. Globalizacja to jednocześnie proces transformacji państwowości, a co za tym idzie i zarządzania. Transformacja wymuszona jest także przez kryzys. Umiędzynarodowienie i transformacja państw w organizmy wielopaństwowe jest i będzie wymuszane przez konieczność konkurencyjności w ramach kapitalizmu. Dyskusje nad ewentualnym przekształceniem Unii Europejskiej w federację to efekt nieświadomej świadomości dziejowej, i kryjącej się za nią pragmatycznej konieczności takiego działania. Mylą się ci, dla których zglobalizowana rzeczywistość tożsama jest z rządami spekulantów i prywaciarzy - wręcz przeciwnie, wraz z globalizacją wzrasta rola państwa, podmioty gospodarczo-administracyjne integrują się a cała przestrzeń zarządzania idzie nie w kierunku hiper 'wolnego rynku' lecz hiperpaństwa, kontrolującego w coraz większym stopniu swą gospodarkę i zachodzące w nim procesy ekonomiczne. Paradoksalnie więc, neoliberalna globalizacja prowadzi do wręcz komunistycznej centralizacji - choć oczywiście forma transformacji, moment przejścia własnościowego i szczegóły tego procesu stanowią odrębny temat i nie będą teraz poruszane. Wyjątkowo widoczne podczas ostatnich miesięcy były także wydarzenia, które miały miejsce na terytorium północnej Afryki - i one były częścią procesu globalizacji. Maghreb to poligon, terytorium-szachownica, na której niepodzielnie rządzi prezydent USA i strategia gospodarcza tego państwa od wielu lat oparta o dostęp do taniej ropy naftowej - dostęp, który inaczej niż poprzez kontrolę roponośnych regionów świata nie mógłby zostać osiągnięty - dziesiątki tysięcy zamordowanych Libijczyków poniosło skutki tej strategii. Wojny surowcowe, którymi straszy się w dziełach typu Mad Max to rzeczywistość i dola milionów współczesnych ludzi... to także przyszłe konflikty między USA a Chinami - krajami, które "paląc" coraz więcej napędzają swe (wybitnie przemysłowe) gospodarki w wyścigu, który ekologicznie zatrzymać może co najwyżej promieniowanie kosmiczne, które wedrze się przez dziury w powłoce ozonowej Ziemi.

Najbliższy czas nadal będzie okresem kryzysu w gospodarce Zachodu i szczególnie - Unii Europejskiej. Przygotowane pakiety, wszystkie "sześciopaki" i "zaciskania pasa" to idealny motor napędowy do rozwoju i pogłębiania się kryzysu - aż po recesję. To ubożenie Europy - a jak dotąd pracownicy nie są w stanie stawiać działaniom neoliberalnych rządów skutecznego oporu - będzie miało swe odbicie w nasilających się nastrojach konserwatywnych, prawicowo-faszyzujących i rasistowskich (skrajnym przykładem tych ostatnich może być tegoroczna działalność Breivika w Norwegii). Dla lewicowca nie jest niepokojącym sam fakt kryzysu, albowiem ich występowanie jest rzeczą pewną w gospodarce kapitalistycznej, lecz niepokojącym jest fakt, że brak obecnie większych sił lewicy socjalistycznej, która skutecznie przedstawiłaby projekt alternatywy. Dalej, to ubożenie zamożnej Europy będzie skutkiem emigracji kapitału do krajów rozwijających się, w których to najpewniej wywoła on rozwój, a także wzrost roszczeń tamtejszej, powiększającej się klasy robotniczej. Spodziewajmy się kolejnych wojen na kształt Inwazji Libijskiej - te bezlitosne, rzeźnickie działania są niezbędne by łatać budżety i przyciągać akcjonariuszy - niech nas nie zdziwi także nowy, po Zimnej Wojnie, wyścig zbrojeń na wielką skalę między USA i Chinami. Oba te mocarstwa już teraz trzymają się w specyficznym, ekonomicznym szachu, a wydatki na zbrojenia, wojny peryferyjne, w których oba mocarstwa sterowałyby 'pierwszoplanowymi' siłami również wzmocniłyby ich wiarygodność finansową.

Interpretując wydarzenia bieżące z makroskali, patrząc wstecz na rok 2011 tak, jak nieraz wspomina się zakurzoną w podręcznikach historii Wielką Rewolucję Francuską uzyskujemy specyficzną świadomość - wiedzę... aż można poczuć się lżej, lub zgoła gorzej... Z perspektywy lewicowca często ogarnia człowieka szczera złość. Widząc pomyłki, błędy, zbrodnie i materialną, realną bezwzględność z jaką w wyrachowany sposób z człowiekiem postępuje rzeczywistość i ordynarna ekonomia w człowieku zbyt wrażliwym narasta pragnienie by wystrzelić z pistoletu - lub utopić się w stawie (co na to łabędzie?). Dopiero solidność, pracowitość, edukacja i mapa, dzięki której każdy wie na ile go stać w wielkim zbiorowym wysiłku przekształcania świata pozwala zająć ze spokojem swoje miejsce, przekuć gniew i wolę zmiany w praktyczną aktywność by ze spokojem przeplatać udział w manifestacjach z przerzucaniem kart w książkach i narzekaniem na powtórki w programie telewizyjnym na święta...

Na koniec pozostaje mi zgodnie ze zrytualizowanym zwyczajem wydobyć z siebie noworoczne życzenia, co też korzystając z możliwości ich zakomunikowania na łamach lewica.pl niniejszym czynię...

Życzę wszystkim ... sympatykom, lewicowcom nowej, pewnej i energicznej socjalistycznej organizacji, partii pozbawionej filantropizmów i imperializmów, która zapał i szczerą energię przekułaby w skuteczne działanie.

Do nowego roku.

poprzedninastępny komentarze