2013-05-16 18:04:05
W Polsce mamy demokrację - z tym zdaniem zgadzają się w Polsce zadziwiająco liczne rzesze ludzi. Przede wszystkim są to jednak ci związani w pewien sposób z Platformą Obywatelską i neoliberalnym ogłupiającym porządkiem społecznym, zafundowanym Polakom po transformacji ustrojowej 1989 roku.
Język władzy zgrabnie i bezszelestnie zastąpił język ekonomiczny.
Nie mówimy więc o kapitalizmie, nie mówimy o władzy w ujęciu ekonomicznym. Rzeczywistość społeczną wszyscy traktują tak, jakby pieniądz nie odgrywał w niej większej roli, a mechanizm pseudo-wyborów załatwiał całą sprawę wolności. Ten dogmat kupili nawet krytycy neoliberalizmu i prawicy, uznając w związku z nim, że w naszej demokracji do poprawki są ‘po prostu’ pewne mechanizmy... a więc - kilka reform i po krzyku!
I demokracja rzeczywiście jest.
Szkopuł jednak w tym, że demokracja w kapitalizmie to demokracja idiotów...
Zadziwiła mnie informacja o tym, że miesięcznik FILM, kierowany przez Tomasza Raczka, upadł i przestanie wychodzić. W licznych komentarzach dotyczących tej smutnej wiadomości komentatorzy dość naturalistycznie podchodzą do całej sprawy. Uznając, że “najprawdopodobniej regularną prasę i tak czeka śmierć”[1] lub, że jest to “raczej naturalne i nieuniknione”[2].
Przypadek miesięcznika FILM nie jest przypadkiem odosobnionym. Przed zaledwie trzema tygodniami jedno z moich ulubionych i długo prenumerowanych przeze mnie całe lata pism – Forum – również ‘zmieniło koncepcję’. Stając się przy tym tabloidowym, wypełnionym niemal wyłącznie ilustracjami pismem, nakierowanym już nie na zaprezentowanie wysokiego poziomu analiz z zagranicznej prasy, ale na ‘najciekawsze historie świata’, czyli w praktyce te, które najbardziej czytelnika ‘zszokują’, najczęściej sięgając przy tym poziomu bruku.
Jak się więc okazuje w 40 milionowym kraju może nie być żadnego pisma prezentującego zagraniczne artykuły. Może nie być pisma z dobrymi recenzjami filmowymi i artykułami na temat kina. Może nie być żadnego czasopisma filozoficznego dostępnego w kioskach (a w tak rzekomo zacofanej Polsce Ludowej przecież takie pisma były!).
Czy zgodnie z popularnym ostatnio hasłem reklamowym “My Polacy, po prostu tak mamy?”.
Czy kraj ten jest skazany na wtłaczane siłą serialowe tasiemce, na dominację tabloidów, na królowanie internetowej szmiry promującej ‘ubaw po pachy’ na poziomie dowcipów spod meliny?
Tak! Jest skazany, jeśli uznajemy obecny system za system demokratyczny. Jeżeli rzeczywistość w której rządzą reklamy a nie filmy bierzemy za oczywistość i normalność. Jeżeli zgadzamy się na szmiry w publicznej telewizji w godzinach największej oglądalności. Jeżeli zgadzamy się by o wszystkim decydował rynek...
Bo co to jest 'ten rynek'? Grupa mędrców ustalająca w ramach rzeczowej debaty co dla nas dobre a co złe? Czy może raczej banda banksterów i kapitalistów, która tworzy (STWARZA) świat takim, aby opchnąć jak najwięcej konsumpcyjnego szmelcu, szmir i przy tym narkotyzować społeczeństwo przy pomocy najprostszych technik, począwszy od narkotyzowania seksem, po narkotyzowanie alkoholem, ‘rozrywką’ (co to w ogóle za określenie ‘rozrywka’?), czy ewentualnie religią (ale to już raczej styl retro).
Demokracja idiotów to jedyna możliwa demokracja, w której światem nadal będą rządzili ludzie odpowiedzialni za kryzysy, katastrofy ekologiczne, wojny, rujnowanie życia całych pokoleń. W tym też najprawdopodobniej momencie (najpóźniej) przestał się już ze mną zgadzać każdy wyznający demokrację reprezentant elit klas średnich, dla którego porządek rynku jest święty i który nie wyobraża sobie porządku innego niż ten ustalany przez święte siły finansjery, pragnąc przy tym w tym porządku zaistnieć.
Hier ist der Hund begraben!
Największą winę za obecną sytuację zidiocenia ponoszą właśnie elity polityczne i elity inteligencji. Te pierwsze z wywieszonym jęzorem rzuciły się po transformacji na publiczne pieniądze dla partii i na szerokie możliwości sponsoringu, te drugie z wywieszonym jęzorem marzą wyłącznie o załapaniu się na światowe (ZACHODNIE) salony, pragnąc przy tym najchętniej tłuc kasę na prywatnych uczelniach...
Wśród elit panuje wielka zmowa milczenia.
Siedzimy cicho i udajemy.... Może to faktycznie po prostu kres prasy drukowanej? A może to naturalne, że na studiach studenci nie są już w stanie przeczytać 5 stron tekstu? A może to norma, że uczymy na streszczeniach fragmentów zamiast na całych książkach? A może tak po prostu ma być, że młodzież szprycowana jest epatującymi seksem teledyskami, może to właśnie jest ta wolność? A może to fajna sprawa, że nie ma w tym kraju przyszłości i ludzie muszą wyjechać za pracą... w końcu poznają ciekawe krajobrazy?
I tak dalej...
W efekcie mamy z jednej strony topniejący poziom czytelnictwa, spadek jakości kształcenia, fikcyjne dyplomy, kompletną miazgę w publicznym przekazie kulturowym (począwszy od ‘kina’, skończywszy na ‘muzyce’ – i tu chyba jedynym, naszym, polskim osiągnięciem jest to, że nasze disco polo jest o 2% lepsze od zachodniej korporacyjnej sieczki)... a z drugiej strony mamy inteligentów, którzy sami na siebie podpisali wyrok śmierci, pisząc się na romans z diabłem, romans z kapitalizmem rynkowym.
I oświecę was drodzy reprezentanci ginącej inteligencji. Nie jesteście kompletnie potrzebni w systemie dyskontów, fabryk kultury i sterowania społeczeństwem przy pomocy znaków przypominających znaki drogowe.
Filozofowie? Zbędny wydatek. Artyści? A na co komu te darmozjady skoro nie ma nikogo kto zna się na sztuce? Filmowcy? Zostawi się paru w fabrykach tandety, reszta na rzeź. Poeci? Że co? Pisarze? Chyba, że do nekrologów/rubryk ogłoszeń...
Już teraz mamy w Polsce użytecznych idiotów, którzy twierdzą, że szkoły się przedawniły i są zbędne. Użytecznych idiotów w pełnej krasie znaczenia tych słów.
Jest niestety ZUPEŁNIE NA ODWRÓT. Tak jak stworzeni zostali zjadacze modyfikowanej żywności z dyskontowych półek i serialowych tasiemców, tak samo stworzeni przez system muszą być dojrzali, odpowiedzialni, wykształceni, wrażliwi ludzie...
Nie będzie grona miłośników kina, jeśli nie ma już w Polsce dyskusyjnych klubów filmowych dostępnych dla każdego w cenie bochenka chleba. Nie będzie publiczności dla sztuki filmowej jeśli nie wykształci się tej publiczności już w szkole. Nie będzie żadnej filozofii jeśli nie będzie edukacji filozoficznej, a rolę młota na czarownice odgrywała będzie religia. Nie będzie żadnego piękna, żadnej obyczajności jeśli wszyscy chowani będą na na będących para-porno teledyskach...
Żeby było inaczej potrzebna jest jednak szersza zmiana i szersza perspektywa. Sam apel, samo kazanie nie wystarczy. Potrzebna jest konkretna polityka.
Potrzebny jest sprzeciw i projekt zupełnie inny od tego realizowanego obecnie. Trzeba zawrócić kijem Wisłę, którą jest rynkowy, neoliberalny kapitalizm. Kapitalizm, który sam trzeszczy już w podstawach... odwagi brakuje jednak teraz przede wszystkim tym, którzy muszą jako pierwsi stanąć do walki o inny świat i o inną demokrację.
Świat bez zidiocenia jest możliwy.
Wpierw jednak pewne grono osób musi porzucić swe nadzieje na bycie Królem Idiotów.
[1] http://wnas.pl/artykuly/1830-miesiecznik-film-zamkniety-czy-koniec-legendarnego-pisma-to-znak-czasow
[2] http://marcinzwierzchowski.natemat.pl/61559,publicystyka-filmowa-nie-ma-w-polsce-racji-bytu-komentarz-do-zamkniecia-filmu