2013-06-29 01:04:49
Czyli uwagi do wykładu, który wygłosił Z. Bauman.
1) Zarówno industrializacja jak i rozwój konsumpcjonizmu w wymiarze globalnym postępują. Mówić można co najwyżej o relokalizacji przemysłu, o lokalnym spowolnieniu konsumpcji (eurocentryzm widoczny z daleka).
2) Klęska socjaldemokracji wcale nie jest efektem tego, że "Zatriumfował imaginaire mieszczański.", lecz tego, że kraje europejskie zostały zdominowane ideologią kapitalistów (warto, jeśli już mówi się o Gramscim iść za nim do końca). Co więcej, jako marksista Gramsci wcale nie był idealistą (jak usiłuje sprzedać go Bauman), lecz materialistą historycznym, który źródeł zarówno filozofii, ideologii upatrywał... w procesach ekonomicznych, w mechanizmach kapitalizmu. Jeśli więc mówimy o triumfie kapitalizmu konsumpcyjnego w Europie to musimy mówić o imperializmie, wyzysku w wymiarze globalnym i o przejadaniu skradzionych, cudzych płac przez kraje zachodnie. Teraz, w momencie wyzwalania się olbrzymiej części Trzeciego Świata i w chwili ucieczki przemysłu i kapitału do niego, nie sposób podtrzymać jest w krajach Zachodu stary poziom konsumpcji, która swoje źródło miała przede wszystkim w mechanizmach wywozu kapitału.
3) Jest możliwy ciągły wzrost produkcji, tak samo jak ciągły wzrost konsumpcji. W warunkach poszanowania środowiska naturalnego i w warunkach w miarę sprawiedliwego podziału dóbr taka sytuacja zachodziłaby w systemie socjalistycznym. Ludzkość do końca swego istnienia potrzebować będzie coraz większej i coraz bardziej zaawansowanej produkcji, bo życie ludzkie to przekształcanie środowiska naturalnego. Idealistyczne, antyprodukcyjne koncepcje o powrocie do nieprodukcji są mrzonką, która uspokoić ma ubożejących Europejczyków, że pomimo spadającej produkcji, spadających płac i spadającej konsumpcji można być szczęśliwym. Otóż szczęśliwym owszem można być (zawsze), ale najbogatszym (jak to wyglądało do tej pory) już nie.
4) Z takiej perspektywy należy patrzeć też na olbrzymie bezrobocie wśród młodych ludzi w Europie. Jest ono wynikiem załamania się modelu kapitalistycznej gospodarki usług pozbawionej przemysłu. Kapitał oszukał Europę, obiecując jej wieczny 'welfere state' oparty na 'gospodarce wiedzy', podczas gdy szczególnie w dobie ginięcia praw autorskich kluczowym aspektem gospodarczym pozostaje produkcja przemysłowa. Stąd chociażby olbrzymi wzrost znaczenia i bogactwa Chin... w nowoczesnym kapitalizmie nie będzie istniało żadne pojedyncze, stałe centrum bogactwa i centrum kapitału (jak to miało miejsce w imperializmie), będą za to istnieć liczne, lokalne centra w ramach globalnie wyrównującego się poziomu życia (dla jednych rosnącego, dla innych wręcz przeciwnie).
5) Alternatywa wobec kapitalizmu w postaci socjalizmu i komunizmu istnieje od dawna, są jej świadomi także socjaldemokratyczni przywódcy Unii Europejskiej. Problemem jest jednak to, że nie interesuje ich wizja bardziej sprawiedliwego, opartego na równości społeczeństwa, lecz wizja społeczeństwa jak najbardziej zamożnego. A nie ma takiej alternatywy dla kapitalizmu, która oznaczałaby dziś dla któregokolwiek z krajów natychmiastowe wzbogacenie się. Budowanie jakiejkolwiek alternatywy wobec kapitalizmu wiązałoby się z potwornymi trudnościami na drodze do częściowej autarkii, na drodze walki z całym nieomalże światowym, kapitalistycznym społeczeństwem... to budowanie alternatywy i tak jednak się w pewnym momencie zacznie, bo nie będzie już innego wyjścia, szczególnie dla krajów najbardziej krzywdzonych przez kryzys. Najsłabsze ogniwo wyłoni się jako zaprzeczenie kapitalistycznego sposobu produkcji i będzie musiało stoczyć podobną wojnę do Zimnej Wojny. Dlatego nikt do budowy alternatywnego dla kapitalizmu społeczeństwa się nie kwapi (szczególnie pośród bogaczy), będzie ono dziełem desperatów, nie polityków najzamożniejszych w tym momencie państw świata, takich jak Niemcy, które za bardzo korzystają z globalnego wyzysku by wychodzić poza zasięg jego mechanizmów... ale np. w zupełnie innej sytuacji jest już chociażby Polska.
6) Prof. Bauman powtarza frazesy odnośnie proletariatu. Dla przypomnienia: "Proletariatem nazywamy tę klasę społeczeństwa, która środki do życia czerpie jedynie i wyłącznie ze sprzedaży swojej siły roboczej, nie zaś z zysku od jakiegokolwiek kapitału; klasę której dola i niedola, życie i śmierć oraz całe istnienie zależne jest od popytu na pracę, a więc od okresowych zmian pomyślnego i niepomyślnego stanu interesów, od wahań nieokiełznanej konkurencji." - tak proletariat definiował nie kto inny, jak Fryderyk Engels.
Prekariat to właśnie proletariat. Prekariat to nie klasa, to pojęcie stworzone przez ideologiczny paradoks historyczny. Proletariusze to dziś na świecie 99% populacji, są nimi praktycznie wszyscy. Proletariuszem jest każdy, kto żyje ze sprzedaży swojej siły roboczej, jest nim każdy pracownik najemny. Proletariat to nie proletariat przemysłowy i Marks nigdy go tak nie definiował.
To konkurencja między kapitalizmem a realnym socjalizmem poprawiła warunki bytowe pracowników najemnych w kapitalizmie. Teraz, gdy wszystko wraca do XIX-wiecznej normy, kiedy proletariusza zatrudniało się na tydzień i zwalniało, zszokowani Europejczycy ukuli pojęcie prekariatu... ze strachu przed powrotem do socjalistycznej, marksistowskiej narracji proletariackiej. Żadnego teoretycznego uprawomocnienia dla istnienia "klasy prekariatu" nie ma. Proletariat zawsze był niepewny ('prekarny'), zawsze był zagrożony, różnił się tylko stopień tego zagrożenia (określany przez stopień nasilenia się walki klas), ale nie tworzy to jeszcze żadnej nowej klasy społecznej.
Całkiem poważnie stwierdzić można, że Europa na powrót proletaryzuje się, wracając do sytuacji, która istniała nim nie zaistniała konkurencja ze strony realnego socjalizmu dla zachodniego kapitalizmu.
7) Brak solidarności pośród współczesnych europejskich proletariuszy da się łatwo wytłumaczyć. Po pierwsze, wyrośli oni w tradycji bogatego kapitalizmu, w którym kluczowa jest konkurencja między pracownikami najemnymi, którzy w walce między sobą rywalizują o jak najwyższą płacę od kapitalisty. Po drugie, w ramach dzielenia się zyskami z kolonii i mechanizmów imperialistycznych nie istniała potrzeba solidarności robotniczej, gdyż to kapitalizm opłacał zyskami z Trzeciego Świata swoją lokalną klasę robotniczą, korzystając z niej jak z lokaja i pomocnika. Po trzecie kluczowy jest sposób organizacji pracy. I jeśli mówimy o możliwie optymalnych warunkach sprzyjających powstawaniu świadomości klasowej (ale nie samej klasy, bo ta "w sobie" jest zawsze!) to są nimi warunki koncentracji robotników w ramach produkcji przemysłowej, fabrycznej. Nowoczesne media, postęp technologiczny i to zdaje się jednak zmieniać.
Czynnik sposobu organizacji pracy jest jednak względnie słaby i nie jest kluczowy dla ewentualnej transformacji, kluczowym, dezorganizującym czynnikiem, pozbawiającym proletariat zachodni solidarności klasowej jest czynnik ideologiczny. Po pierwsze proletariat ten jest przyzwyczajony do tego, że to dotychczasowy, imperialistyczny kapitalizm zapewniał mu najbardziej uprzywilejowaną w wymiarze światowym pozycję (i dlatego proletariat zachodni nie śpieszy się mimo kryzysu do socjalizmu, ufając burżuazji, że ta żartowała w gruncie rzeczy z tą całą ucieczką do Chin). Po drugie kluczowy jest kult indywidualizmu, który narodził się w ramach powstawania światowej arystokracji konsumpcji (zrodzonej z opisanego już przeze mnie mechanizmu eksploatowania Trzeciego Świata)... to są bariery stojące na drodze do wspólnoty robotniczej w Europie... naiwność, że bogactwo kolonialne jest nieśmiertelne, po drugie strach i stare przyzwyczajenia... bariery te jednak szybko znikną jeśli tylko pojawi się szansa organizacyjna, jeżeli proletariatowi zachodniemu opadną klapki z oczu a neoliberalne recepty na wyjście z kryzysu nie będą skutecznie działać...
8) Socjaliści współcześni mają przewagę nad socjalistami XIX-wiecznymi, tą przewagą jest coś, czego posłuszeństwo wobec kapitału zachodniego każe nam się wypierać - istnienie prób tworzenia socjalizmu. Żyjemy w czasach, w których powołać możemy się na istniejące już próby tworzenia antykapitalistycznego społeczeństwa. Dlatego też kapitalizm inwestuje tak wiele w walkę z socjalizmem, a i sami współcześni "socjaliści" wydają się uspokajać kapitał, że tak naprawdę nie chodzi im o nic poważnego, a co najwyżej o kilka drobnych reform.
Klęską i śmiercią socjaldemokracji okazała się właśnie ta chwila, w której projekt socjalistyczny zastąpiony został projektem kapitalistów i ufnością w to, że ci tak grzecznie kapitulujących lewaków nigdy nie zdradzą... otóż zdradzą, już zdradzili - kapitał nie ma bowiem ojczyzny, tego wymaga akumulacja kapitału, tego wymaga sam proces kapitalizmu, ... który finalnie okazuje się być (jak przewidywał sam Marks) najbardziej rewolucyjnym i prosocjalistycznym mechanizmem w dziejach. By kropla przelała czarę wystarczy dodać tylko trochę czynnika organizacyjnego... warunki tworzą się same.
1) Zarówno industrializacja jak i rozwój konsumpcjonizmu w wymiarze globalnym postępują. Mówić można co najwyżej o relokalizacji przemysłu, o lokalnym spowolnieniu konsumpcji (eurocentryzm widoczny z daleka).
2) Klęska socjaldemokracji wcale nie jest efektem tego, że "Zatriumfował imaginaire mieszczański.", lecz tego, że kraje europejskie zostały zdominowane ideologią kapitalistów (warto, jeśli już mówi się o Gramscim iść za nim do końca). Co więcej, jako marksista Gramsci wcale nie był idealistą (jak usiłuje sprzedać go Bauman), lecz materialistą historycznym, który źródeł zarówno filozofii, ideologii upatrywał... w procesach ekonomicznych, w mechanizmach kapitalizmu. Jeśli więc mówimy o triumfie kapitalizmu konsumpcyjnego w Europie to musimy mówić o imperializmie, wyzysku w wymiarze globalnym i o przejadaniu skradzionych, cudzych płac przez kraje zachodnie. Teraz, w momencie wyzwalania się olbrzymiej części Trzeciego Świata i w chwili ucieczki przemysłu i kapitału do niego, nie sposób podtrzymać jest w krajach Zachodu stary poziom konsumpcji, która swoje źródło miała przede wszystkim w mechanizmach wywozu kapitału.
3) Jest możliwy ciągły wzrost produkcji, tak samo jak ciągły wzrost konsumpcji. W warunkach poszanowania środowiska naturalnego i w warunkach w miarę sprawiedliwego podziału dóbr taka sytuacja zachodziłaby w systemie socjalistycznym. Ludzkość do końca swego istnienia potrzebować będzie coraz większej i coraz bardziej zaawansowanej produkcji, bo życie ludzkie to przekształcanie środowiska naturalnego. Idealistyczne, antyprodukcyjne koncepcje o powrocie do nieprodukcji są mrzonką, która uspokoić ma ubożejących Europejczyków, że pomimo spadającej produkcji, spadających płac i spadającej konsumpcji można być szczęśliwym. Otóż szczęśliwym owszem można być (zawsze), ale najbogatszym (jak to wyglądało do tej pory) już nie.
4) Z takiej perspektywy należy patrzeć też na olbrzymie bezrobocie wśród młodych ludzi w Europie. Jest ono wynikiem załamania się modelu kapitalistycznej gospodarki usług pozbawionej przemysłu. Kapitał oszukał Europę, obiecując jej wieczny 'welfere state' oparty na 'gospodarce wiedzy', podczas gdy szczególnie w dobie ginięcia praw autorskich kluczowym aspektem gospodarczym pozostaje produkcja przemysłowa. Stąd chociażby olbrzymi wzrost znaczenia i bogactwa Chin... w nowoczesnym kapitalizmie nie będzie istniało żadne pojedyncze, stałe centrum bogactwa i centrum kapitału (jak to miało miejsce w imperializmie), będą za to istnieć liczne, lokalne centra w ramach globalnie wyrównującego się poziomu życia (dla jednych rosnącego, dla innych wręcz przeciwnie).
5) Alternatywa wobec kapitalizmu w postaci socjalizmu i komunizmu istnieje od dawna, są jej świadomi także socjaldemokratyczni przywódcy Unii Europejskiej. Problemem jest jednak to, że nie interesuje ich wizja bardziej sprawiedliwego, opartego na równości społeczeństwa, lecz wizja społeczeństwa jak najbardziej zamożnego. A nie ma takiej alternatywy dla kapitalizmu, która oznaczałaby dziś dla któregokolwiek z krajów natychmiastowe wzbogacenie się. Budowanie jakiejkolwiek alternatywy wobec kapitalizmu wiązałoby się z potwornymi trudnościami na drodze do częściowej autarkii, na drodze walki z całym nieomalże światowym, kapitalistycznym społeczeństwem... to budowanie alternatywy i tak jednak się w pewnym momencie zacznie, bo nie będzie już innego wyjścia, szczególnie dla krajów najbardziej krzywdzonych przez kryzys. Najsłabsze ogniwo wyłoni się jako zaprzeczenie kapitalistycznego sposobu produkcji i będzie musiało stoczyć podobną wojnę do Zimnej Wojny. Dlatego nikt do budowy alternatywnego dla kapitalizmu społeczeństwa się nie kwapi (szczególnie pośród bogaczy), będzie ono dziełem desperatów, nie polityków najzamożniejszych w tym momencie państw świata, takich jak Niemcy, które za bardzo korzystają z globalnego wyzysku by wychodzić poza zasięg jego mechanizmów... ale np. w zupełnie innej sytuacji jest już chociażby Polska.
6) Prof. Bauman powtarza frazesy odnośnie proletariatu. Dla przypomnienia: "Proletariatem nazywamy tę klasę społeczeństwa, która środki do życia czerpie jedynie i wyłącznie ze sprzedaży swojej siły roboczej, nie zaś z zysku od jakiegokolwiek kapitału; klasę której dola i niedola, życie i śmierć oraz całe istnienie zależne jest od popytu na pracę, a więc od okresowych zmian pomyślnego i niepomyślnego stanu interesów, od wahań nieokiełznanej konkurencji." - tak proletariat definiował nie kto inny, jak Fryderyk Engels.
Prekariat to właśnie proletariat. Prekariat to nie klasa, to pojęcie stworzone przez ideologiczny paradoks historyczny. Proletariusze to dziś na świecie 99% populacji, są nimi praktycznie wszyscy. Proletariuszem jest każdy, kto żyje ze sprzedaży swojej siły roboczej, jest nim każdy pracownik najemny. Proletariat to nie proletariat przemysłowy i Marks nigdy go tak nie definiował.
To konkurencja między kapitalizmem a realnym socjalizmem poprawiła warunki bytowe pracowników najemnych w kapitalizmie. Teraz, gdy wszystko wraca do XIX-wiecznej normy, kiedy proletariusza zatrudniało się na tydzień i zwalniało, zszokowani Europejczycy ukuli pojęcie prekariatu... ze strachu przed powrotem do socjalistycznej, marksistowskiej narracji proletariackiej. Żadnego teoretycznego uprawomocnienia dla istnienia "klasy prekariatu" nie ma. Proletariat zawsze był niepewny ('prekarny'), zawsze był zagrożony, różnił się tylko stopień tego zagrożenia (określany przez stopień nasilenia się walki klas), ale nie tworzy to jeszcze żadnej nowej klasy społecznej.
Całkiem poważnie stwierdzić można, że Europa na powrót proletaryzuje się, wracając do sytuacji, która istniała nim nie zaistniała konkurencja ze strony realnego socjalizmu dla zachodniego kapitalizmu.
7) Brak solidarności pośród współczesnych europejskich proletariuszy da się łatwo wytłumaczyć. Po pierwsze, wyrośli oni w tradycji bogatego kapitalizmu, w którym kluczowa jest konkurencja między pracownikami najemnymi, którzy w walce między sobą rywalizują o jak najwyższą płacę od kapitalisty. Po drugie, w ramach dzielenia się zyskami z kolonii i mechanizmów imperialistycznych nie istniała potrzeba solidarności robotniczej, gdyż to kapitalizm opłacał zyskami z Trzeciego Świata swoją lokalną klasę robotniczą, korzystając z niej jak z lokaja i pomocnika. Po trzecie kluczowy jest sposób organizacji pracy. I jeśli mówimy o możliwie optymalnych warunkach sprzyjających powstawaniu świadomości klasowej (ale nie samej klasy, bo ta "w sobie" jest zawsze!) to są nimi warunki koncentracji robotników w ramach produkcji przemysłowej, fabrycznej. Nowoczesne media, postęp technologiczny i to zdaje się jednak zmieniać.
Czynnik sposobu organizacji pracy jest jednak względnie słaby i nie jest kluczowy dla ewentualnej transformacji, kluczowym, dezorganizującym czynnikiem, pozbawiającym proletariat zachodni solidarności klasowej jest czynnik ideologiczny. Po pierwsze proletariat ten jest przyzwyczajony do tego, że to dotychczasowy, imperialistyczny kapitalizm zapewniał mu najbardziej uprzywilejowaną w wymiarze światowym pozycję (i dlatego proletariat zachodni nie śpieszy się mimo kryzysu do socjalizmu, ufając burżuazji, że ta żartowała w gruncie rzeczy z tą całą ucieczką do Chin). Po drugie kluczowy jest kult indywidualizmu, który narodził się w ramach powstawania światowej arystokracji konsumpcji (zrodzonej z opisanego już przeze mnie mechanizmu eksploatowania Trzeciego Świata)... to są bariery stojące na drodze do wspólnoty robotniczej w Europie... naiwność, że bogactwo kolonialne jest nieśmiertelne, po drugie strach i stare przyzwyczajenia... bariery te jednak szybko znikną jeśli tylko pojawi się szansa organizacyjna, jeżeli proletariatowi zachodniemu opadną klapki z oczu a neoliberalne recepty na wyjście z kryzysu nie będą skutecznie działać...
8) Socjaliści współcześni mają przewagę nad socjalistami XIX-wiecznymi, tą przewagą jest coś, czego posłuszeństwo wobec kapitału zachodniego każe nam się wypierać - istnienie prób tworzenia socjalizmu. Żyjemy w czasach, w których powołać możemy się na istniejące już próby tworzenia antykapitalistycznego społeczeństwa. Dlatego też kapitalizm inwestuje tak wiele w walkę z socjalizmem, a i sami współcześni "socjaliści" wydają się uspokajać kapitał, że tak naprawdę nie chodzi im o nic poważnego, a co najwyżej o kilka drobnych reform.
Klęską i śmiercią socjaldemokracji okazała się właśnie ta chwila, w której projekt socjalistyczny zastąpiony został projektem kapitalistów i ufnością w to, że ci tak grzecznie kapitulujących lewaków nigdy nie zdradzą... otóż zdradzą, już zdradzili - kapitał nie ma bowiem ojczyzny, tego wymaga akumulacja kapitału, tego wymaga sam proces kapitalizmu, ... który finalnie okazuje się być (jak przewidywał sam Marks) najbardziej rewolucyjnym i prosocjalistycznym mechanizmem w dziejach. By kropla przelała czarę wystarczy dodać tylko trochę czynnika organizacyjnego... warunki tworzą się same.