2013-11-27 01:22:50
W dyskusji na temat korzystania z pieniędzy unijnych rząd ciągle chwali się ile to środków zdobyliśmy i wydaliśmy... ale na co? Na autostrady przelotowe dla zagranicznych tirów? Projekty pomocowe dla kapitału? Stymulowanie prywatnej inicjatywy, która pięć minut później zwieje na Cypr/do Argentyny[1]?
Polski rząd bezwstydnie traktuje środki z Unii jak jałmużnę, jak kasę dla łowców niewolników. Chwalić się ze zdobytych pieniędzy to jedno, spożytkować je - to drugie.
A czy państwo polskie zwiększa swą własność, czy tworzy stałe miejsca pracy, ingeruje w politykę płacową, planuje wzrost gospodarczy inaczej niż grając na taniej sile roboczej?
Czy neoliberalne rządy są świadome tego, że w przypadku zmarnowania środków unijnych (co nas niechybnie czeka) i zablokowania możliwości zadłużania się państwa polskiego Polska utraci realne możliwości rozwoju gospodarczego poza neoliberalnym paradygmatem taniej robocizny?
Żaden nowy skok do przodu nie będzie możliwy.
Czy pieniądze z Unii, gdy dopłat zabraknie, wsiąkną w ziemię i znikną jak rząd Platformy, który zwieje do Londynu?
Patrząc na historię polskiego wydawania funduszy unijnych... a bierzmy pod uwagę, że rola beneficjenta jest już w decydującej mierze za nami... nie widać inwestycji w stałe formy zatrudnienia, nie widać trwałego rozwoju gospodarczego i podnoszącego się poziomu życia, nie widać rozwoju polityki zatrudnienia i wzrostu znaczenia państwa polskiego na gospodarczej arenie.
Unia Europejska to w tym momencie twór kapitalistyczny i neoliberalny. Jeżeli państwa-beneficjenci same nie upomną się o odpowiedni sposób wydawania funduszy i lokowania środków czeka nas kapitalistyczna indoktrynacja i kapitalistyczna rentowność (dobra dla kapitału).
Będziemy wtedy świadkami wtórnej i n-tej z kolei w przypadku Polski prywatyzacji, w ramach której prywatyzacji ulegną nie tylko dobra wypracowane przez Polskę Ludową, ale i dobra teraźniejszych, a nawet przyszłych pokoleń. Finalnie sprywatyzowany zostanie nawet nasz byt we wspólnocie europejskiej.
Bariera ideologiczna kapitalizmu którą w tym miejscu widać gołym okiem to bariera czysto klasowa i czysto ideologiczna. Dla władz polskich nie do przeskoczenia, nie do przeskoczenia także dla kapitalistycznych elit politycznych po stronie opozycji.
Polityka i jej klasowy charakter jest tu widoczna gołym okiem, choć polskie służalcze media i ośrodki przekazu zrobią wszystko by z ideologii prywaty uczynić jedyną naukową, obiektywną racjonalność. A wszelkie inne podejścia zakwalifikowane zostaną do kategorii polityki jako czegoś złego i łamiącego kapitalistyczne prawa przyrody.
Zagrożona jest nie tylko idea wspólnoty europejskiej, braterstwa narodów Europy. Zagrożony jest realny byt państwa polskiego i zagrożona jest egzystencja przyszłych pokoleń. Jeśli czarny scenariusz się spełni Polska na stałe stanie się kryzysem, zgodnie ze słowami Antonio Gramsciego - stare umrze, a nowe nie będzie mogło się narodzić.
[1] Polski system podatkowy ze skandalicznie niską stawką CIT jest bowiem tak dziurawy, że nawet w ramach kwitnącej prywatnej własności do budżetu nie skapnie za wiele. Prywatna własność usilnie jednak kwitnąć w Polsce nie zamierza.
Polski rząd bezwstydnie traktuje środki z Unii jak jałmużnę, jak kasę dla łowców niewolników. Chwalić się ze zdobytych pieniędzy to jedno, spożytkować je - to drugie.
A czy państwo polskie zwiększa swą własność, czy tworzy stałe miejsca pracy, ingeruje w politykę płacową, planuje wzrost gospodarczy inaczej niż grając na taniej sile roboczej?
Czy neoliberalne rządy są świadome tego, że w przypadku zmarnowania środków unijnych (co nas niechybnie czeka) i zablokowania możliwości zadłużania się państwa polskiego Polska utraci realne możliwości rozwoju gospodarczego poza neoliberalnym paradygmatem taniej robocizny?
Żaden nowy skok do przodu nie będzie możliwy.
Czy pieniądze z Unii, gdy dopłat zabraknie, wsiąkną w ziemię i znikną jak rząd Platformy, który zwieje do Londynu?
Patrząc na historię polskiego wydawania funduszy unijnych... a bierzmy pod uwagę, że rola beneficjenta jest już w decydującej mierze za nami... nie widać inwestycji w stałe formy zatrudnienia, nie widać trwałego rozwoju gospodarczego i podnoszącego się poziomu życia, nie widać rozwoju polityki zatrudnienia i wzrostu znaczenia państwa polskiego na gospodarczej arenie.
Unia Europejska to w tym momencie twór kapitalistyczny i neoliberalny. Jeżeli państwa-beneficjenci same nie upomną się o odpowiedni sposób wydawania funduszy i lokowania środków czeka nas kapitalistyczna indoktrynacja i kapitalistyczna rentowność (dobra dla kapitału).
Będziemy wtedy świadkami wtórnej i n-tej z kolei w przypadku Polski prywatyzacji, w ramach której prywatyzacji ulegną nie tylko dobra wypracowane przez Polskę Ludową, ale i dobra teraźniejszych, a nawet przyszłych pokoleń. Finalnie sprywatyzowany zostanie nawet nasz byt we wspólnocie europejskiej.
Bariera ideologiczna kapitalizmu którą w tym miejscu widać gołym okiem to bariera czysto klasowa i czysto ideologiczna. Dla władz polskich nie do przeskoczenia, nie do przeskoczenia także dla kapitalistycznych elit politycznych po stronie opozycji.
Polityka i jej klasowy charakter jest tu widoczna gołym okiem, choć polskie służalcze media i ośrodki przekazu zrobią wszystko by z ideologii prywaty uczynić jedyną naukową, obiektywną racjonalność. A wszelkie inne podejścia zakwalifikowane zostaną do kategorii polityki jako czegoś złego i łamiącego kapitalistyczne prawa przyrody.
Zagrożona jest nie tylko idea wspólnoty europejskiej, braterstwa narodów Europy. Zagrożony jest realny byt państwa polskiego i zagrożona jest egzystencja przyszłych pokoleń. Jeśli czarny scenariusz się spełni Polska na stałe stanie się kryzysem, zgodnie ze słowami Antonio Gramsciego - stare umrze, a nowe nie będzie mogło się narodzić.
[1] Polski system podatkowy ze skandalicznie niską stawką CIT jest bowiem tak dziurawy, że nawet w ramach kwitnącej prywatnej własności do budżetu nie skapnie za wiele. Prywatna własność usilnie jednak kwitnąć w Polsce nie zamierza.