2014-03-21 22:48:24
Kryzys ukraiński obudził i ukazał prawdziwą moc demonów prawicowej polityki zagranicznej i historycznej w Polsce. Prawicowe gazety prześcigają się w pieszczotach i komplementach dla polityki spod znaku PiS-u i IPN-u, rzekomo liberalna partia rządząca wpycha Polskę w absurdalny wyścig zbrojeń zapowiadając przeznaczenie 100 miliardów złotych na zbrojenia[1]. W ogniu antyrosyjskiej histerii i mobilizacji Polski jako państwa frontowego NATO i przyczółka Stanów Zjednoczonych w walce o wpływy USA na wschodzie zmysły postradała nawet duża część ludzi określających się jako lewica.
Dekady prawicowej dominacji politycznej i historycznej poskutkowały, teraz przyszedł czas na żniwa.
Marzące wyłącznie o zachodnim bogactwie i opanowane przez warstwy uprzywilejowane polskie elity polityczne bezrefleksyjnie – już od dawna – służą wyłącznie interesom NATO i Stanów Zjednoczonych. Demokracja i wolność utożsamiane są przez polskie warstwy rządzące z realizowaniem polityki zagranicznej Waszyngtonu. Walka ze złem pochodzącym ze Wschodu jako główna zasada polskiej strategii polityki zagranicznej to jednoczesna kontynuacja polityki antysocjalistycznej i antykomunistycznej, której wierna pozostaje dziś cała prawica, ale także i lewica (w osobach “nawróconych” rusofobów pokroju Kwaśniewskiego, partii Zielonych itp.). Efekty tych działań możemy teraz obserwować jak na dłoni. Są to: militaryzacja, nacjonalistyczna radykalizacja i antyrosyjski szał w polskich mediach, narzucany polskiemu społeczeństwu.
Zwolennicy “walki o wolność na Ukrainie” po stronie NATO, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Baracka Obamy, Johna Kerry’ego i reszty amerykańskich polityków odpowiedzialnych za miliony ofiar imperializmu na całym świecie przymykają oko na “grzeszki” swych przywódców i liderów w imię walki ze złem rzekomo jeszcze większym, którym ich zdaniem jest Władimir Putin i współczesna kapitalistyczna Rosja, której w cudowny sposób na konto przepisano wszystkie grzechy socjalizmu, komunizmu, bolszewizmu, Lenina, Stalina, kapitalizmu, Balcerowicza, Reagana, Thatcher, szowinizmu kulturowego i wszystkiego, co było pod ręką. Rosja nie występuje dziś bowiem jako Rosja – kapitalistyczne państwo o normalnej charakterystyce kapitalizmu, z liczbą ofiar i zakresem przemocy będącymi w wymiarze światowym ułamkiem ofiar polityki Waszyngtonu. Rosja stała się Złem i Diabłem zgodnie z konwencją baśniową, zgodnie z opisaną przez Edwarda Saida strategią orientalizmu politycznego i portretowania Wschodu jako pełnego dzikości zaplecza szaleńców nastających na życie wszystkich Europejczyków.
Polskie elity polityczne – w odróżnieniu od społeczeństwa, które na Ukrainie wojować nie ma większego zamiaru i które we wszystkich sondażach w znacznej swej części dystansuje się od polityki polskiej prawicy – to elity kompradorskie i spacyfikowane zewnętrznym interesem politycznym, dla których poświęcenie interesów Polski na ołtarzu interesów amerykańskich jest czymś normalnym i codziennym. Przypomnieć wystarczy tylko więzienia CIA, czy polskie ekspedycje wojskowe kompromitujące polskie wojsko i nie przynoszące obiektywnie żadnych korzyści.
Tego typu ideologiczna i polityczna jedność, jaką możemy obserwować teraz wśród reprezentantów warstw rządzących została wypracowana przez całe lata. Już od roku 1989 zamiast drogi autonomii politycznej i samodzielności, samorządności z nastawieniem na realizację narodowych interesów, obrano drogę imperialistycznego podporządkowania. Pierwsze owoce to polska transformacja ustrojowa, najszybsza w dziejach Polski gospodarcza demolka, której inspiratorami byli reprezentanci amerykańskich, neoliberalnych i neokonserwatywnych poglądów, którzy uzyskali w Polsce pełne wsparcie i których uświęcono politycznie, ideologicznie i ekonomicznie w wymiarze praktycznym na wszystkie następne lata istnienia III RP – aż po dzień dzisiejszy włącznie.
Teraz, gdy Ukrainie proponowana jest przez UE i MFW wysoko oprocentowana pożyczka i to na skandalicznych, antysocjalnych i antypracowniczych warunkach Polska staje po stronie tychże instytucji, które odpowiadają dziś za polskie bezrobocie, polską emigrację, biedę i dramat prywatyzacji sfery publicznej. Warunki, które przedstawiono Ukrainie nawet niektóre obozy neoliberałów nazywają dziś “trudnymi do przyjęcia”[2], większość polskich elit i cześć polskiej, skorumpowanej interesem Pentagonu lewicy bez mrugnięcia okiem przemilczy jednak te fakty, w walce przeciwko Rosji poświęcając “wolność na Ukrainie” interesom i działaniom europejskich, neoliberałów. A prawda jest taka, że obarczona neoliberalnym pakietem wymuszonych reform pożyczka UE i budzący śmiech obiecany miliard dolarów od Amerykanów (który jak stwierdził dziś prof. Kołodko gospodarka USA wypracowuje w pół godziny) to prosta droga do ruiny ukraińskiej gospodarki i stałego podporządkowania jej europejskim elitom neoliberalnego kapitalizmu.
Prawicowa walka o Ukrainę to dziś walka m.in przy akompaniamencie banderowskich hymnów, parasymboliki SS noszonej przez nacjonalistycznych bojówkarzy, neoliberalnej strategii MFW i amerykańskiego imperializmu w najgorszym wydaniu.
Interes narodowy Polski leży natomiast zupełnie gdzie indziej, nie mając nic wspólnego z militaryzmem polskiej prawicy i jej polityczną ślepotą na polską rację stanu. Polska rozważna polityka zagraniczna powinna być polityką pokojowego współistnienia i pokojowych stosunków ze wszystkimi naszymi bezpośrednimi sąsiadami. Geograficzne położenie Polski umożliwia jej historyczne wejście w polityczną strukturę: Paryż-Berlin-Moskwa. Waszyngton, jako główny światowy imperialista, jest nam tu zwyczajnie nie po drodze i w wyniku rachunku strat i zysków nie da się dziś zauważyć większych korzyści płynących z podporządkowania się Polski amerykańskiej, zamorskiej strategii imperializmu, dla którego Polska to zaledwie jedna z wielu baz.
Poza kwestią geopolitycznej strategii pozostaje też kwestia konkretna, kwestia konfliktu ukraińskiego i jego następstw dla Polski. Czy Polacy pragną być dziś frontowym państwem nieswojej polityki zagranicznej i kolonialnej? Czy Polacy mają ochotę definiować swój los ekonomiczny, gospodarczy, realnie-bytowy poprzez pryzmat zaangażowania Polski w wydarzenia na Wschodzie, które większości z nas nie dotyczą i których przyczyny i charakter są o wiele bardziej złożone, niż to głoszą oficjalne media (wystarczy uważna lektura prasy zagranicznej). I wreszcie, czy ultranacjonalistyczna władza na Ukrainie, odwołująca się z sympatią do faszystowskich i nacjonalistycznych zbrodniarzy to dla Polski sąsiad marzeń?
Czego polskie media nie chcą przyznać i o czym nie chcą słyszeć wszyscy politycy o prawicowym światopoglądzie to fakt, że nasze interesy na Ukrainie nie należą i nie należały nigdy do tak istotnych jak nasza wymiana gospodarcza z Rosją. Co więcej – bezmyślny atak na generalną pozycję I politykę Moskwy doprowadzić może do poważnych gospodarczych konsekwencji dla Polski, która już obecnie znajduje się w opłakanej sytuacji ekonomicznej, czego odzwierciedleniem mogą być m.in wciąż rosnące słupki bezrobocia.
Abstrahując od kwestii czysto gospodarczych zaznaczyć należy stanowczo także, że polskie interesy nie są w żadnym wypadku interesami waszyngtońskiego i europejskiego neoliberalizmu, nie są też bezpośrednio interesami rosyjskimi. Właśnie w związku z tym pozycja Polski powinna być neutralna, antymilitarna i pełna przede wszystkim zrozumienia dla trudnej sytuacji na Ukrainie, gdzie ścierają się dziś dwa kapitalistyczne mocarstwa, a także zdroworozsądkowego dystansu do politycznego konfliktu, który Polsce osobiście nie może przynieść żadnych korzyści poza uczynieniem z niej stałej bazy wojskowej dla amerykańskich i natowskich oddziałów, posiadających olbrzymią tradycję w demolowaniu całych państw.
Prawica w Polsce, zaślepiona swymi antykomunistycznymi, przekładającymi się współcześnie na rusofobię poglądami, jest gotowa uczynić z naszego kraju główny ośrodek walki z Rosją w imię amerykańskich wpływów i niewidzialnych korzyści z tego płynących. Odwaga Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego nie wynika z rozsądku, czy przeprowadzonego rachunku korzyści i strat, lecz z ideologicznego zaślepienia i podporządkowania skrajnie imperialistycznej polityce amerykańskiej. W odróżnieniu od Tuska i Sikorskiego Polacy nie mają jednak dokąd uciekać, kiedy Polsce zabraknie gazu, przy granicy wybuchnie wojna domowa, czy w wyniku konfliktu drastycznie pogorszy się nasza sytuacja ekonomiczna.
Przeciwko prawicowej, imperialistycznej polityce naszych władz, których nie stać na samodzielność i autonomiczną politykę zagraniczną wysunąć należy postulat Polski socjalistycznej, zdekolonizowanej i zdemilitaryzowanej. Jedyną drogą ku samodzielności dla Polski jest dziś polityczne zwycięstwo sił, które nie będą skorumpowane interesem zza oceanu i poważnie wezmą się za poprawę warunków życia w naszym kraju, którego obywateli wciąż ubywa. Szczególnie siły lewicowe – zwłaszcza te, które nie marzą wyłącznie o establishmentowej posadzie w europarlamencie i nie chcą ścigać się z prawicą w sługusostwie wobec sił zewnętrznych - powinny trzymać się z daleka od wspierania imperialistycznych zapędów kapitalistycznych potęg i skoncentrować swe wysiłki na polityce wewnętrznej i rozsądnej, pokojowej strategii w polityce zagranicznej.
Fałszywy patriotyzm polskiej prawicy nakazuje ronić teatralne łzy w hołdzie dla narodowych klęsk, takich jak Powstanie Warszawskie. Teraz ten sam “patriotyzm” chce by Polacy w podzięce za śmieciówki maszerowali na Moskwę w interesie Wielkiego Brata, który za dziesięć lat rozważy możliwość rozważenia zniesienia wiz dla Polaków. Fałszywa świadomość polskiej prawicy każe jej z kolei wierzyć, że Polacy myślą i czują to samo, co Sikorski, którego życiową rolą pozostaje obecnie popieranie (pod względem prawnym niezwykle podejrzanego) przewrotu na Ukrainie i przejęcia władzy przez siły odwołujące się do faszystowskich tradycji.[3]
Walka o polską podmiotowość w polityce zagranicznej i narodowej przekracza dziś nawet ramy politycznej walki pomiędzy lewicą, prawicą, siłami socjalistycznymi i kapitalistycznymi, ponieważ dalsze podporządkowanie się obecnym przywódcom politycznym oznacza dla Polski rzeczywiste zagrożenie ekonomiczne i bytowe. Kontynuacja strategii Pentagonu wdrażanej u nas rękami jego stronników musi zostać uniemożliwiona przez autonomiczne siły przede wszystkim samej lewicy, która ostatecznie zdjąć musi z siebie neoliberalną obrożę.
Bitwę o polską rację stanu należy stoczyć niezależnie od tego, jak skończy się sam konflikt na Ukrainie, którego rozstrzygnięcie powinno być zgodne z prawem i z wolą samych Ukraińców z wszystkich regionów, lecz który potencjalnie doprowadzić może do trwałego podziału Ukrainy zgodnie z podziałem etnicznym i podziałem na strefy wpływu amerykańskiego i rosyjskiego.
O Polskę samodzielną, pracowniczo-europejską i prawdziwie niepodległą politycznie muszą też walczyć lewicowe związki zawodowe i sami pracownicy, dla których wrogiem numer jeden pozostaje zarówno kapitalizm jak i jego imperialistyczne wydanie, które każdy konflikt i każdą wojnę, która stała się dziś wielkim neoliberalnym przemysłem, prowadzi ostatecznie wykorzystując wysiłek, pieniądze i krew ludzi pracy.
[1] http://tvn24bis.pl/informacje,187/100-mld-zl-na-zbrojenia-premier-tusk-to-dopiero-poczatek,404647.html
[2] http://www.forbes.pl/warunki-pomocy-mfw-beda-dla-ukrainy-trudne-do-przyjecia,artykuly,172294,1,1.html
[3] Rozwadze czytelników zostawiam także ocenę posunięcia, na które zdecydował się nowy ukraiński rząd w chwilę po dojściu do władzy: czyli wprowadzenie ustawy anulującej status m.in. języka rosyjskiego jako języka regionalnego. W kolejce czeka też już ustawa wprowadzająca karę 10 lat więzienia za posiadanie podwójnego obywatelstwa.
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu Socjalizm Teraz
Dekady prawicowej dominacji politycznej i historycznej poskutkowały, teraz przyszedł czas na żniwa.
Marzące wyłącznie o zachodnim bogactwie i opanowane przez warstwy uprzywilejowane polskie elity polityczne bezrefleksyjnie – już od dawna – służą wyłącznie interesom NATO i Stanów Zjednoczonych. Demokracja i wolność utożsamiane są przez polskie warstwy rządzące z realizowaniem polityki zagranicznej Waszyngtonu. Walka ze złem pochodzącym ze Wschodu jako główna zasada polskiej strategii polityki zagranicznej to jednoczesna kontynuacja polityki antysocjalistycznej i antykomunistycznej, której wierna pozostaje dziś cała prawica, ale także i lewica (w osobach “nawróconych” rusofobów pokroju Kwaśniewskiego, partii Zielonych itp.). Efekty tych działań możemy teraz obserwować jak na dłoni. Są to: militaryzacja, nacjonalistyczna radykalizacja i antyrosyjski szał w polskich mediach, narzucany polskiemu społeczeństwu.
Zwolennicy “walki o wolność na Ukrainie” po stronie NATO, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Baracka Obamy, Johna Kerry’ego i reszty amerykańskich polityków odpowiedzialnych za miliony ofiar imperializmu na całym świecie przymykają oko na “grzeszki” swych przywódców i liderów w imię walki ze złem rzekomo jeszcze większym, którym ich zdaniem jest Władimir Putin i współczesna kapitalistyczna Rosja, której w cudowny sposób na konto przepisano wszystkie grzechy socjalizmu, komunizmu, bolszewizmu, Lenina, Stalina, kapitalizmu, Balcerowicza, Reagana, Thatcher, szowinizmu kulturowego i wszystkiego, co było pod ręką. Rosja nie występuje dziś bowiem jako Rosja – kapitalistyczne państwo o normalnej charakterystyce kapitalizmu, z liczbą ofiar i zakresem przemocy będącymi w wymiarze światowym ułamkiem ofiar polityki Waszyngtonu. Rosja stała się Złem i Diabłem zgodnie z konwencją baśniową, zgodnie z opisaną przez Edwarda Saida strategią orientalizmu politycznego i portretowania Wschodu jako pełnego dzikości zaplecza szaleńców nastających na życie wszystkich Europejczyków.
Polskie elity polityczne – w odróżnieniu od społeczeństwa, które na Ukrainie wojować nie ma większego zamiaru i które we wszystkich sondażach w znacznej swej części dystansuje się od polityki polskiej prawicy – to elity kompradorskie i spacyfikowane zewnętrznym interesem politycznym, dla których poświęcenie interesów Polski na ołtarzu interesów amerykańskich jest czymś normalnym i codziennym. Przypomnieć wystarczy tylko więzienia CIA, czy polskie ekspedycje wojskowe kompromitujące polskie wojsko i nie przynoszące obiektywnie żadnych korzyści.
Tego typu ideologiczna i polityczna jedność, jaką możemy obserwować teraz wśród reprezentantów warstw rządzących została wypracowana przez całe lata. Już od roku 1989 zamiast drogi autonomii politycznej i samodzielności, samorządności z nastawieniem na realizację narodowych interesów, obrano drogę imperialistycznego podporządkowania. Pierwsze owoce to polska transformacja ustrojowa, najszybsza w dziejach Polski gospodarcza demolka, której inspiratorami byli reprezentanci amerykańskich, neoliberalnych i neokonserwatywnych poglądów, którzy uzyskali w Polsce pełne wsparcie i których uświęcono politycznie, ideologicznie i ekonomicznie w wymiarze praktycznym na wszystkie następne lata istnienia III RP – aż po dzień dzisiejszy włącznie.
Teraz, gdy Ukrainie proponowana jest przez UE i MFW wysoko oprocentowana pożyczka i to na skandalicznych, antysocjalnych i antypracowniczych warunkach Polska staje po stronie tychże instytucji, które odpowiadają dziś za polskie bezrobocie, polską emigrację, biedę i dramat prywatyzacji sfery publicznej. Warunki, które przedstawiono Ukrainie nawet niektóre obozy neoliberałów nazywają dziś “trudnymi do przyjęcia”[2], większość polskich elit i cześć polskiej, skorumpowanej interesem Pentagonu lewicy bez mrugnięcia okiem przemilczy jednak te fakty, w walce przeciwko Rosji poświęcając “wolność na Ukrainie” interesom i działaniom europejskich, neoliberałów. A prawda jest taka, że obarczona neoliberalnym pakietem wymuszonych reform pożyczka UE i budzący śmiech obiecany miliard dolarów od Amerykanów (który jak stwierdził dziś prof. Kołodko gospodarka USA wypracowuje w pół godziny) to prosta droga do ruiny ukraińskiej gospodarki i stałego podporządkowania jej europejskim elitom neoliberalnego kapitalizmu.
Prawicowa walka o Ukrainę to dziś walka m.in przy akompaniamencie banderowskich hymnów, parasymboliki SS noszonej przez nacjonalistycznych bojówkarzy, neoliberalnej strategii MFW i amerykańskiego imperializmu w najgorszym wydaniu.
Interes narodowy Polski leży natomiast zupełnie gdzie indziej, nie mając nic wspólnego z militaryzmem polskiej prawicy i jej polityczną ślepotą na polską rację stanu. Polska rozważna polityka zagraniczna powinna być polityką pokojowego współistnienia i pokojowych stosunków ze wszystkimi naszymi bezpośrednimi sąsiadami. Geograficzne położenie Polski umożliwia jej historyczne wejście w polityczną strukturę: Paryż-Berlin-Moskwa. Waszyngton, jako główny światowy imperialista, jest nam tu zwyczajnie nie po drodze i w wyniku rachunku strat i zysków nie da się dziś zauważyć większych korzyści płynących z podporządkowania się Polski amerykańskiej, zamorskiej strategii imperializmu, dla którego Polska to zaledwie jedna z wielu baz.
Poza kwestią geopolitycznej strategii pozostaje też kwestia konkretna, kwestia konfliktu ukraińskiego i jego następstw dla Polski. Czy Polacy pragną być dziś frontowym państwem nieswojej polityki zagranicznej i kolonialnej? Czy Polacy mają ochotę definiować swój los ekonomiczny, gospodarczy, realnie-bytowy poprzez pryzmat zaangażowania Polski w wydarzenia na Wschodzie, które większości z nas nie dotyczą i których przyczyny i charakter są o wiele bardziej złożone, niż to głoszą oficjalne media (wystarczy uważna lektura prasy zagranicznej). I wreszcie, czy ultranacjonalistyczna władza na Ukrainie, odwołująca się z sympatią do faszystowskich i nacjonalistycznych zbrodniarzy to dla Polski sąsiad marzeń?
Czego polskie media nie chcą przyznać i o czym nie chcą słyszeć wszyscy politycy o prawicowym światopoglądzie to fakt, że nasze interesy na Ukrainie nie należą i nie należały nigdy do tak istotnych jak nasza wymiana gospodarcza z Rosją. Co więcej – bezmyślny atak na generalną pozycję I politykę Moskwy doprowadzić może do poważnych gospodarczych konsekwencji dla Polski, która już obecnie znajduje się w opłakanej sytuacji ekonomicznej, czego odzwierciedleniem mogą być m.in wciąż rosnące słupki bezrobocia.
Abstrahując od kwestii czysto gospodarczych zaznaczyć należy stanowczo także, że polskie interesy nie są w żadnym wypadku interesami waszyngtońskiego i europejskiego neoliberalizmu, nie są też bezpośrednio interesami rosyjskimi. Właśnie w związku z tym pozycja Polski powinna być neutralna, antymilitarna i pełna przede wszystkim zrozumienia dla trudnej sytuacji na Ukrainie, gdzie ścierają się dziś dwa kapitalistyczne mocarstwa, a także zdroworozsądkowego dystansu do politycznego konfliktu, który Polsce osobiście nie może przynieść żadnych korzyści poza uczynieniem z niej stałej bazy wojskowej dla amerykańskich i natowskich oddziałów, posiadających olbrzymią tradycję w demolowaniu całych państw.
Prawica w Polsce, zaślepiona swymi antykomunistycznymi, przekładającymi się współcześnie na rusofobię poglądami, jest gotowa uczynić z naszego kraju główny ośrodek walki z Rosją w imię amerykańskich wpływów i niewidzialnych korzyści z tego płynących. Odwaga Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego nie wynika z rozsądku, czy przeprowadzonego rachunku korzyści i strat, lecz z ideologicznego zaślepienia i podporządkowania skrajnie imperialistycznej polityce amerykańskiej. W odróżnieniu od Tuska i Sikorskiego Polacy nie mają jednak dokąd uciekać, kiedy Polsce zabraknie gazu, przy granicy wybuchnie wojna domowa, czy w wyniku konfliktu drastycznie pogorszy się nasza sytuacja ekonomiczna.
Przeciwko prawicowej, imperialistycznej polityce naszych władz, których nie stać na samodzielność i autonomiczną politykę zagraniczną wysunąć należy postulat Polski socjalistycznej, zdekolonizowanej i zdemilitaryzowanej. Jedyną drogą ku samodzielności dla Polski jest dziś polityczne zwycięstwo sił, które nie będą skorumpowane interesem zza oceanu i poważnie wezmą się za poprawę warunków życia w naszym kraju, którego obywateli wciąż ubywa. Szczególnie siły lewicowe – zwłaszcza te, które nie marzą wyłącznie o establishmentowej posadzie w europarlamencie i nie chcą ścigać się z prawicą w sługusostwie wobec sił zewnętrznych - powinny trzymać się z daleka od wspierania imperialistycznych zapędów kapitalistycznych potęg i skoncentrować swe wysiłki na polityce wewnętrznej i rozsądnej, pokojowej strategii w polityce zagranicznej.
Fałszywy patriotyzm polskiej prawicy nakazuje ronić teatralne łzy w hołdzie dla narodowych klęsk, takich jak Powstanie Warszawskie. Teraz ten sam “patriotyzm” chce by Polacy w podzięce za śmieciówki maszerowali na Moskwę w interesie Wielkiego Brata, który za dziesięć lat rozważy możliwość rozważenia zniesienia wiz dla Polaków. Fałszywa świadomość polskiej prawicy każe jej z kolei wierzyć, że Polacy myślą i czują to samo, co Sikorski, którego życiową rolą pozostaje obecnie popieranie (pod względem prawnym niezwykle podejrzanego) przewrotu na Ukrainie i przejęcia władzy przez siły odwołujące się do faszystowskich tradycji.[3]
Walka o polską podmiotowość w polityce zagranicznej i narodowej przekracza dziś nawet ramy politycznej walki pomiędzy lewicą, prawicą, siłami socjalistycznymi i kapitalistycznymi, ponieważ dalsze podporządkowanie się obecnym przywódcom politycznym oznacza dla Polski rzeczywiste zagrożenie ekonomiczne i bytowe. Kontynuacja strategii Pentagonu wdrażanej u nas rękami jego stronników musi zostać uniemożliwiona przez autonomiczne siły przede wszystkim samej lewicy, która ostatecznie zdjąć musi z siebie neoliberalną obrożę.
Bitwę o polską rację stanu należy stoczyć niezależnie od tego, jak skończy się sam konflikt na Ukrainie, którego rozstrzygnięcie powinno być zgodne z prawem i z wolą samych Ukraińców z wszystkich regionów, lecz który potencjalnie doprowadzić może do trwałego podziału Ukrainy zgodnie z podziałem etnicznym i podziałem na strefy wpływu amerykańskiego i rosyjskiego.
O Polskę samodzielną, pracowniczo-europejską i prawdziwie niepodległą politycznie muszą też walczyć lewicowe związki zawodowe i sami pracownicy, dla których wrogiem numer jeden pozostaje zarówno kapitalizm jak i jego imperialistyczne wydanie, które każdy konflikt i każdą wojnę, która stała się dziś wielkim neoliberalnym przemysłem, prowadzi ostatecznie wykorzystując wysiłek, pieniądze i krew ludzi pracy.
[1] http://tvn24bis.pl/informacje,187/100-mld-zl-na-zbrojenia-premier-tusk-to-dopiero-poczatek,404647.html
[2] http://www.forbes.pl/warunki-pomocy-mfw-beda-dla-ukrainy-trudne-do-przyjecia,artykuly,172294,1,1.html
[3] Rozwadze czytelników zostawiam także ocenę posunięcia, na które zdecydował się nowy ukraiński rząd w chwilę po dojściu do władzy: czyli wprowadzenie ustawy anulującej status m.in. języka rosyjskiego jako języka regionalnego. W kolejce czeka też już ustawa wprowadzająca karę 10 lat więzienia za posiadanie podwójnego obywatelstwa.
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu Socjalizm Teraz