2014-04-22 02:52:46
Fałszywe wolności i fałszywe pojmowanie swobód zdominowało myślenie klasy pracującej u schyłku XX i początku XXI wieku. Nabierające się na american dream masy społeczne walnie przyczyniły się do upadku realnego socjalizmu i kapitulacji przed obliczem amerykańskiego, imperialistycznego kapitalizmu, torującego sobie drogę płatnymi agentami i pożytecznymi idiotami.
Wystąpienia, protesty uliczne i akcje masowe stały się bronią dostępną nie tylko siłom lewicy i siłom socjalistycznym, rewolucyjnym, lecz na stałe weszły do menu możliwości sił imperialistycznych, które nauczyły się sponsorować, improwizować i reżyserować wszelkiego typu społeczne wystąpienia, bez trudu reżyserując pożyteczne dla siebie przedsięwzięcia, przy olbrzymich zasobach finansowych i zapleczu organizatorskim niedostępnym komukolwiek innemu. Arabska Wiosna, która doprowadziła do katastrofy w Libii, wojny domowej w Syrii i wyborczej farsy oraz obecnie – wojskowej dyktatury w Egipcie - to doskonałe przykłady tego typu zagospodarowywania działań masowych przez siły amerykańskiego kapitalizmu. Wystąpienia społeczne i działania masowe zostały w tych wypadkach wyreżyserowane, zaplanowane i zainscenizowane tak, aby pogłębić dominację Stanów Zjednoczonych nad regionem i poszerzyć bazę ekonomiczną pod bezpośrednią, imperialistyczną akumulację.
Podobna rzecz ma obecnie miejsce na Ukrainie, gdzie skład nowego rządu ‘przewidziany’ został w podsłuchanych rozmowach amerykańskich polityków jeszcze na wiele dni przed jego ogłoszeniem. Wyrachowana, imperialistyczna strategia USA napotkała jednak na barierę w postaci rosyjskiego układu kapitalistycznego, scalonego z dużą częścią ukraińskiego społeczeństwa, które nie zostało porwane przez marzenia o zachodnim bogactwie – marzenia po których w Polsce nie ma śladu już od dawna.
Problemem podstawowym z jakim mamy tu do czynienia nie jest wcale kwestia emancypacji Ukrainy, rewolucji narodowej, wizji klasowych zrywów, czy odwiecznej walki dobra ze złem – jak konflikt między USA i Rosją przedstawiają żądne krwi polskie media. Problemem, którego odbicia i następstwa w zwolnionym tempie przychodzi nam obserwować jest kwestia hegemoniczności zachodniego kapitalizmu i tego, czy hegemonia ta jest czymś co należałoby wspierać, czymś co prowadziłoby do pozytywnych konsekwencji.
Zachodni imperializm pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, z Unią Europejską w jej obecnym kształcie na doczepkę, jest dziś z pewnością najbardziej bezwzględnym, krwawym i szkodliwym w wymiarze światowym organizmem, jest też strażą przednią światowego systemu kapitalistycznego, w jego współczesnej, globalizującej się formie. Wymienić wystarczy chociażby ostatnie wojny sprokurowane przez Stany Zjednoczone, nie zapominając także o klęskach żywnościowych i innych, które wywołane zostały kapitalistyczną spekulacją głównie zachodnich podmiotów finansowych, grasujących po giełdach bez konsekwencji i bez nadzoru. Destrukcyjność i dążenie do samozagłady stały się nieodłącznym charakterem współczesnych kapitalistycznych strategii przetrwania. Przetrwania – które zależy obecnie od siłowego zdobycia surowców, siły roboczej i fizycznego zagrabienia ziemi.
Złe strony zachodniego kapitalizmu są jednak dla znacznej części klasy pracującej rekompensowane poprzez wysokie zarobki i wysoki – w porównaniu do reszty świata pracy najemnej – status. Kształtujący się w granicach zamożnych państw europejskich patriotyzm przekształca się w formę socjalnarodowego fetyszyzmu, z jednocześnie postępującą znieczulicą odnośnie sytuacji państw peryferyjnych i wykluczonych z grona wybrańców tego – kapitalistycznego – świata.
Jednocześnie dzieje się także jeszcze coś gorszego - nawet w łonie biednych i wykluczonych państw europejskich powstają kompradorskie elity polityczne, które w imię własnych przywilejów, wygód i samego dostępu do Zachodniego Świata rezygnują z jakiejkolwiek walki, uznając wręcz, że ich patriotycznym/narodowym/lewicowym/ekologicznym/dowolnym obowiązkiem jest walka po stronie zachodniego imperializmu - bliskiego, bogatego i pociągającego w największym stopniu.
Przeciwko hegemonii USA i Zachodu, której to hegemonii Polacy zostali poświęceni właśnie przez własne elity polityczne, stoją dziś siły skromne i w wymiarze państwowym słabe, z kiełkującą potęga polityczną w postaci Chin i słabą od schyłku XX wieku Rosją na czele. Do czynienia mamy więc z kapitalistycznymi podmiotami o różnym stopniu militaryzmu, z kapitalizmami o różnej charakterystyce i z różnymi perspektywami, które oferują różne polityczne scenariusze na najbliższe lata i dekady. Różnorodność kapitalizmów w ich formach narodowych nie zmienia jednak ogólnych tendencji rozwojowych kapitalizmu. Zaznaczyć należy jednak, że wraz z kapitulacją politycznych sił proletariatu wszystkie ekonomiczne i wynikające z treści mechanizmów systemowych prognozy ulegają zawieszeniu w próżni nieobecności ruchu proletariackiego.
Dramat współczesnego ruchu robotniczego polega na tym, że jego socjalistyczna twarz nie jest w stanie ani ujawnić się, ani też naprawdę zaistnieć bez zaplecza państwowo-siłowego, które byłoby w stanie wesprzeć go i udzielić mu podstawy dla zorganizowanego działania. Sam proletariat przestał nawet zabiegać o władzę w państwie, zasilając szeregi ruchów reformatorskich i kokietując wręcz kapitalizm swą uległością. Działania klasowe w wypadku ruchu robotniczego nie są bowiem wcale automatycznie działaniami socjalistycznymi - o czym przekonała się Polska i wiele innych krajów, gdzie fałszywa świadomość sterowana obcą klasowo ideologią uczyniła swoje. W związku z powyższym jasnym staje się, że podstawą i fundamentem dla zaistnienia autonomicznie socjalistycznej świadomości ruchu robotniczego jest wpierw przełamanie kapitalistycznej hegemonii na poziomie ideologicznym, a później państwowym i w konsekwencji - przejęcie władzy w państwie, które przekłada się na zagarnięcie pracowniczej-politycznej kontroli nad konkretnym obszarem, wraz z odpowiednimi środkami, które umożliwią dalszą polityczną ekspansję i utrzymanie władzy.
Faktyczną treścią walki klas w jej rozstrzygających momentach jest więc walka o państwo, walka dyktatur klasowych nad strukturami państwa.
Jest to jednocześnie zjawisko i rodzaj walki klasowej, której nie uświadczymy we współczesnej Europie – nie licząc być może z góry skazanych na klęskę ruchów działających obecnie na wschodzie Ukrainy, których dramat polega na całkowitym praktycznie osamotnieniu (nie wspominając o problemach wewnętrznych).
Bierność i apatia ruchu robotniczego wynika z faktu, że wszystkie zasoby kapitałowe zagarnięte zostały przez siły kapitalistyczne, a proletariat stał się przedmiotem burżuazyjnej pacyfikacji ideologicznej. To jednoczesny efekt funkcjonowania wyłącznie prywatnej własności środków produkcji oraz politycznie antysocjalistycznych lub narodowo-socjalnych tendencji w łonie klas pracujących Europy.
Im bardziej niepokorni, świadomi klasowo i potencjalnie groźni dla kapitalizmu są dani proletariusze – tym więcej w ramach haraczu oferuje im kapitalizm. Tego typu pacyfikacja za pieniądze ma miejsce przede wszystkim w Europie, gdzie zachodnie klasy pracujące zrezygnowały z walki o międzynarodową sprawę na rzecz troski o własne podwórko, która realizuje się poprzez środki odkładane na ten cel przez światowy kapitalizm, kupujący sobie w ten sposób spokój na zapleczu. To tłumaczy dlaczego ta sama praca w Polsce i w Niemczech opłacana jest zupełnie inaczej i dlaczego kwestia ta w sposób bezpośredni właściwie nigdy nie została poruszona na europejskim forum politycznym. To wyjaśnia też dlaczego tak wielu Ukraińców chciałoby przynależeć do Unii Europejskiej – ich myślenie opiera się na założeniu, że najwyższy europejski standard jest w krajach UE czymś powszechnym, nie biorą oni natomiast pod uwagę tego, że ich rola i ich słabość polityczna i organizacyjna zostanie poddana później konkretnej, skrupulatnej wycenie i na koniec dostaną tylko tyle by przetrwać i realizować interesy sił systemowo wyższych – sił kapitału.
Polskie elity polityczne są rzecz jasna ślepe na te oczywiste fakty, ponieważ należą do świata sfer wyższych, przypominającego dawne monarsze dwory, które niezależnie od miejsca położenia na mapie zawsze żyły podobnym życiem, w podobnym luksusie i z podobnymi zmartwieniami... tworząc różne Święte Przymierza, które dziś ewoluowały w polityczne przymierza funkcjonariuszy określonych kapitałów.
W przeciwieństwie do solidarności dworów wśród klas pracujących panuje dziś ostracyzm i śmiertelne zróżnicowanie. Ostateczną i jedyną bronią klas pracujących w tej sytuacji jest wspólnota jej wykluczonych elementów, które budować swoją tożsamość muszą w opozycji do wrogich elementów narodowych i kontynentalnych - na kształt działań separatystycznych, politycznie partyzanckich. Przy obecnym poziomie świadomości klasowej i przy obecnym stopniu politycznej organizacji będzie to zadanie rozłożone na lata. Optymizm sił lewicy szukających alternatywy dla kapitalistycznego porządku wynikać dziś może albo z wiary w przypadek albo z wiedzy dotyczącej faktu nieuchronnej katastrofy kapitalistycznego porządku.
Ofiary - nawet jeśli stanowią większość - potrafią wybrać ponurą bierność. I nie jest to efekt działania żadnych czarów, lecz skutecznie wydanych pieniędzy.
Wystąpienia, protesty uliczne i akcje masowe stały się bronią dostępną nie tylko siłom lewicy i siłom socjalistycznym, rewolucyjnym, lecz na stałe weszły do menu możliwości sił imperialistycznych, które nauczyły się sponsorować, improwizować i reżyserować wszelkiego typu społeczne wystąpienia, bez trudu reżyserując pożyteczne dla siebie przedsięwzięcia, przy olbrzymich zasobach finansowych i zapleczu organizatorskim niedostępnym komukolwiek innemu. Arabska Wiosna, która doprowadziła do katastrofy w Libii, wojny domowej w Syrii i wyborczej farsy oraz obecnie – wojskowej dyktatury w Egipcie - to doskonałe przykłady tego typu zagospodarowywania działań masowych przez siły amerykańskiego kapitalizmu. Wystąpienia społeczne i działania masowe zostały w tych wypadkach wyreżyserowane, zaplanowane i zainscenizowane tak, aby pogłębić dominację Stanów Zjednoczonych nad regionem i poszerzyć bazę ekonomiczną pod bezpośrednią, imperialistyczną akumulację.
Podobna rzecz ma obecnie miejsce na Ukrainie, gdzie skład nowego rządu ‘przewidziany’ został w podsłuchanych rozmowach amerykańskich polityków jeszcze na wiele dni przed jego ogłoszeniem. Wyrachowana, imperialistyczna strategia USA napotkała jednak na barierę w postaci rosyjskiego układu kapitalistycznego, scalonego z dużą częścią ukraińskiego społeczeństwa, które nie zostało porwane przez marzenia o zachodnim bogactwie – marzenia po których w Polsce nie ma śladu już od dawna.
Problemem podstawowym z jakim mamy tu do czynienia nie jest wcale kwestia emancypacji Ukrainy, rewolucji narodowej, wizji klasowych zrywów, czy odwiecznej walki dobra ze złem – jak konflikt między USA i Rosją przedstawiają żądne krwi polskie media. Problemem, którego odbicia i następstwa w zwolnionym tempie przychodzi nam obserwować jest kwestia hegemoniczności zachodniego kapitalizmu i tego, czy hegemonia ta jest czymś co należałoby wspierać, czymś co prowadziłoby do pozytywnych konsekwencji.
Zachodni imperializm pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, z Unią Europejską w jej obecnym kształcie na doczepkę, jest dziś z pewnością najbardziej bezwzględnym, krwawym i szkodliwym w wymiarze światowym organizmem, jest też strażą przednią światowego systemu kapitalistycznego, w jego współczesnej, globalizującej się formie. Wymienić wystarczy chociażby ostatnie wojny sprokurowane przez Stany Zjednoczone, nie zapominając także o klęskach żywnościowych i innych, które wywołane zostały kapitalistyczną spekulacją głównie zachodnich podmiotów finansowych, grasujących po giełdach bez konsekwencji i bez nadzoru. Destrukcyjność i dążenie do samozagłady stały się nieodłącznym charakterem współczesnych kapitalistycznych strategii przetrwania. Przetrwania – które zależy obecnie od siłowego zdobycia surowców, siły roboczej i fizycznego zagrabienia ziemi.
Złe strony zachodniego kapitalizmu są jednak dla znacznej części klasy pracującej rekompensowane poprzez wysokie zarobki i wysoki – w porównaniu do reszty świata pracy najemnej – status. Kształtujący się w granicach zamożnych państw europejskich patriotyzm przekształca się w formę socjalnarodowego fetyszyzmu, z jednocześnie postępującą znieczulicą odnośnie sytuacji państw peryferyjnych i wykluczonych z grona wybrańców tego – kapitalistycznego – świata.
Jednocześnie dzieje się także jeszcze coś gorszego - nawet w łonie biednych i wykluczonych państw europejskich powstają kompradorskie elity polityczne, które w imię własnych przywilejów, wygód i samego dostępu do Zachodniego Świata rezygnują z jakiejkolwiek walki, uznając wręcz, że ich patriotycznym/narodowym/lewicowym/ekologicznym/dowolnym obowiązkiem jest walka po stronie zachodniego imperializmu - bliskiego, bogatego i pociągającego w największym stopniu.
Przeciwko hegemonii USA i Zachodu, której to hegemonii Polacy zostali poświęceni właśnie przez własne elity polityczne, stoją dziś siły skromne i w wymiarze państwowym słabe, z kiełkującą potęga polityczną w postaci Chin i słabą od schyłku XX wieku Rosją na czele. Do czynienia mamy więc z kapitalistycznymi podmiotami o różnym stopniu militaryzmu, z kapitalizmami o różnej charakterystyce i z różnymi perspektywami, które oferują różne polityczne scenariusze na najbliższe lata i dekady. Różnorodność kapitalizmów w ich formach narodowych nie zmienia jednak ogólnych tendencji rozwojowych kapitalizmu. Zaznaczyć należy jednak, że wraz z kapitulacją politycznych sił proletariatu wszystkie ekonomiczne i wynikające z treści mechanizmów systemowych prognozy ulegają zawieszeniu w próżni nieobecności ruchu proletariackiego.
Dramat współczesnego ruchu robotniczego polega na tym, że jego socjalistyczna twarz nie jest w stanie ani ujawnić się, ani też naprawdę zaistnieć bez zaplecza państwowo-siłowego, które byłoby w stanie wesprzeć go i udzielić mu podstawy dla zorganizowanego działania. Sam proletariat przestał nawet zabiegać o władzę w państwie, zasilając szeregi ruchów reformatorskich i kokietując wręcz kapitalizm swą uległością. Działania klasowe w wypadku ruchu robotniczego nie są bowiem wcale automatycznie działaniami socjalistycznymi - o czym przekonała się Polska i wiele innych krajów, gdzie fałszywa świadomość sterowana obcą klasowo ideologią uczyniła swoje. W związku z powyższym jasnym staje się, że podstawą i fundamentem dla zaistnienia autonomicznie socjalistycznej świadomości ruchu robotniczego jest wpierw przełamanie kapitalistycznej hegemonii na poziomie ideologicznym, a później państwowym i w konsekwencji - przejęcie władzy w państwie, które przekłada się na zagarnięcie pracowniczej-politycznej kontroli nad konkretnym obszarem, wraz z odpowiednimi środkami, które umożliwią dalszą polityczną ekspansję i utrzymanie władzy.
Faktyczną treścią walki klas w jej rozstrzygających momentach jest więc walka o państwo, walka dyktatur klasowych nad strukturami państwa.
Jest to jednocześnie zjawisko i rodzaj walki klasowej, której nie uświadczymy we współczesnej Europie – nie licząc być może z góry skazanych na klęskę ruchów działających obecnie na wschodzie Ukrainy, których dramat polega na całkowitym praktycznie osamotnieniu (nie wspominając o problemach wewnętrznych).
Bierność i apatia ruchu robotniczego wynika z faktu, że wszystkie zasoby kapitałowe zagarnięte zostały przez siły kapitalistyczne, a proletariat stał się przedmiotem burżuazyjnej pacyfikacji ideologicznej. To jednoczesny efekt funkcjonowania wyłącznie prywatnej własności środków produkcji oraz politycznie antysocjalistycznych lub narodowo-socjalnych tendencji w łonie klas pracujących Europy.
Im bardziej niepokorni, świadomi klasowo i potencjalnie groźni dla kapitalizmu są dani proletariusze – tym więcej w ramach haraczu oferuje im kapitalizm. Tego typu pacyfikacja za pieniądze ma miejsce przede wszystkim w Europie, gdzie zachodnie klasy pracujące zrezygnowały z walki o międzynarodową sprawę na rzecz troski o własne podwórko, która realizuje się poprzez środki odkładane na ten cel przez światowy kapitalizm, kupujący sobie w ten sposób spokój na zapleczu. To tłumaczy dlaczego ta sama praca w Polsce i w Niemczech opłacana jest zupełnie inaczej i dlaczego kwestia ta w sposób bezpośredni właściwie nigdy nie została poruszona na europejskim forum politycznym. To wyjaśnia też dlaczego tak wielu Ukraińców chciałoby przynależeć do Unii Europejskiej – ich myślenie opiera się na założeniu, że najwyższy europejski standard jest w krajach UE czymś powszechnym, nie biorą oni natomiast pod uwagę tego, że ich rola i ich słabość polityczna i organizacyjna zostanie poddana później konkretnej, skrupulatnej wycenie i na koniec dostaną tylko tyle by przetrwać i realizować interesy sił systemowo wyższych – sił kapitału.
Polskie elity polityczne są rzecz jasna ślepe na te oczywiste fakty, ponieważ należą do świata sfer wyższych, przypominającego dawne monarsze dwory, które niezależnie od miejsca położenia na mapie zawsze żyły podobnym życiem, w podobnym luksusie i z podobnymi zmartwieniami... tworząc różne Święte Przymierza, które dziś ewoluowały w polityczne przymierza funkcjonariuszy określonych kapitałów.
W przeciwieństwie do solidarności dworów wśród klas pracujących panuje dziś ostracyzm i śmiertelne zróżnicowanie. Ostateczną i jedyną bronią klas pracujących w tej sytuacji jest wspólnota jej wykluczonych elementów, które budować swoją tożsamość muszą w opozycji do wrogich elementów narodowych i kontynentalnych - na kształt działań separatystycznych, politycznie partyzanckich. Przy obecnym poziomie świadomości klasowej i przy obecnym stopniu politycznej organizacji będzie to zadanie rozłożone na lata. Optymizm sił lewicy szukających alternatywy dla kapitalistycznego porządku wynikać dziś może albo z wiary w przypadek albo z wiedzy dotyczącej faktu nieuchronnej katastrofy kapitalistycznego porządku.
Ofiary - nawet jeśli stanowią większość - potrafią wybrać ponurą bierność. I nie jest to efekt działania żadnych czarów, lecz skutecznie wydanych pieniędzy.