PiS: dialektyka kłamstw i głupoty
2015-12-20 03:00:42

Sytuacja polityczna w Polsce ewoluowała. Paraliż Trybunału Konstytucyjnego to początek i wstęp do walki o charakter polskiego kapitalizmu.

Prawo i Sprawiedliwość walczy dziś przede wszystkim o hegemonię kulturową i polityczną usiłując przekonać klasę robotniczą, że działa właśnie w jej interesie. Temu miały służyć dzisiejsze zapewnienia Beaty Szydło, że spór z opozycją i konflikt dotyczący Trybunału Konstytucyjnego to pokłosie sprzeciwu zagranicznego kapitału wobec 'postępowych' reform socjalnych zaplanowanych przez PiS. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej – Trybunał Konstytucyjny w żaden sposób nie blokowałby ani projektu 500 zł na dziecko (pod jakąkolwiek postacią), ani projektu opodatkowania transakcji finansowych, czy hipermarketów.

Działalność PiSu naznaczona jest dialektyką kłamstw i głupoty. Sprzeczności, w które wierzy dziś PiS i Jarosław Kaczyński to sprzeczności urojone i zrodzone z oderwanej od realiów współczesnego kapitalizmu mentalności - pochodzącej wprost z najlepszych prawicowych tradycji konspiracyjno-spiskowych.

PiSowskim kłamstwem jest fałszywa przyjaźń z ludem, PiSowską głupotą są faktyczne cele i politycznie przedpotopowe, a także pozbawione elementarnego realizmu przekonania polityków tej partii. W tej urojonej „wojnie polsko-ruskiej” najlepszy sort Polaków walczy z najgorszym. AK i Żołnierze Wyklęci toczą wieczną wojnę z komunistami, zdrajcami o świcie, rusofilami i „donosicielami” europejskimi.

Poglądy Kaczyńskiego nie posiadają żadnego umocowania w rzeczywistych podziałach politycznych obecnego systemu kapitalistycznego, zamiast tego odwołują się do podziałów z czasów stanu wojennego, są przedłużeniem poglądów najbardziej idiotycznego, prawicowego skrzydła „Solidarności”, które do dziś żyje w przekonaniu, że kontrrewolucja przeciwko „komunizmowi” bez ofiar, trupów, lustracji do trzeciego pokolenia i pełnych więzień nigdy nie będzie ani skuteczna, ani ukończona. Ludzie z tego środowiska byli głupi zawsze - rozwiązania siłowego, na ulicach, domagali się nawet w czasach, kiedy przeciwnik kontrolował całą armię i siły porządkowe... Stąd też właśnie biorą się postulaty wielkiego powrotu do podziałów sprzed trzydziestu lat i marzenia o ostatecznym pozbyciu się „komunistów i złodziei”, którzy to rzekomo nadal (!) stoją na drodze do narodowo-kapitalistycznego dobrobytu. Umysłami PiSu rządzi dziś prawdziwie Schmittowskie szukanie wroga, które nie jest już jednak jakimś ideologicznym instrumentem, a uniezależniło się i uzyskało całkowicie samodzielną podmiotowość w jak najbardziej materialnym świecie, który zaczyna teraz definiować.

Zagrożenie zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości to jednak nie tylko zagrożenie potencjalnym skrętem na prawo w kwestiach obyczajowych, polityki zagranicznej, czy kultury. To także realne zagrożenie zacementowania konserwatywnego i chadeckiego/protofaszystowskiego panowania nad polskimi pracownikami, którzy zwabieni drobnymi z socjalu mogą na stałe już przejść na stronę narodowo-konserwatywnego frontu polskiej burżuazji. To zwyczajny rewers nadbudowy polityki socjalliberałów, którzy pragną – w podobny sposób – przekupywać klasę robotniczą przeciągając ją na stronę obozu kapitalistycznego ale robiąc to w imię wartości liberalnych.

Na drodze tego ponurego dla klasy robotniczej scenariusza stoi jednak jedna poważna przeszkoda, która najprawdopodobniej całkowicie pokrzyżuje też całe, wielkie plany PiSu. Polska, narodowa burżuazja do której namiętnie odwołują się dziś wszyscy politycy PiS (i na której poparcie przeciwko PO, liberałom i całej UE liczą) nie tylko praktycznie nie istnieje, ale i w tej cześci, w której rzeczywiście w Polsce występuje jest całkowicie przystosowana i przyspawana do europejskiego kapitału.

Polski biedakapitalizm to kapitalizm montowni, półproduktów i taniego eksportu – kapitalizm potrzebujący bogatych, imperialistycznych nabywców zainteresowanych kupnem. Konfrontowanie >obecnej< polskiej burżuazji z >obecnym< międzynarodowym kapitałem skończy się więc siłą rzeczy fiaskiem, ponieważ współczesna polska gospodarka i produkcja kapitalistyczna to w istocie jeden z komponentów interesów międzynarodowego kapitału.

Wiara PiSu w polskiego posiadacza i jego wrogość wobec zagranicznych korporacji nie bierze tego pod uwagę. Marzenie o nowym drobnomieszczańskim kapitalizmie nacjonalistów i mikrowłaścicieli to natomiast absurdalna utopia. Partia ta nie posiada też w tym momencie żadnego realistycznego planu na wykreowanie nowej, polskiej klasy właścicielskiej, która byłaby w stanie odmienić oblicze klas posiadających i przekonać je do działań na rzecz ‘narodowych’ interesów w obronie obecnego rządu i przeciwko interesom gospodarek UE, w tym Niemiec. Konfrontacja z międzynarodowym kapitałem i jego interesami może być też całkowicie nieuchronna - głównie dlatego, że siły polityczne UE nie zaakceptują PiSowskiej polityki na poziomie zarówno socjalnym, kulturowym, jak i przede wszystkim: w wymiarze polityki zagranicznej i imigracyjnej. Istotna pod tym względem będzie szczególnie kluczowa dla regionu współpraca pomiędzy Niemcami i Rosją. Odcięcie od funduszy unijnych i wsparcia UE może być jedną z głównych kart przetargowych po stronie polskich neoliberałów zaprzyjaźnionych z neoliberałami brukselskimi. Ci ostatni przeciwko PiSowi znajdą też sojusznika w całej europejskiej (pseudo)lewicy – dla której PiS oraz Kaczyński to synonimy polskiego, prawicowego katozaścianka o nieprzewidywalnym charakterze.

Z perspektywy interesu polskich klas pracujących obecny konflikt polityczny to pułapka. To z jednej strony zagrożenie PiSowskim szaleństwem smoleńskim: z ksenofobią, rozpętaniem samobójczego konfliktu na Wschodzie, bombą atomową i religijną cenzurą (oraz socjalną ‘przyprawą’ w tle) i z drugiej strony jest to stałe zagrożenie powrotem do władzy żądnych zemsty sił neoliberalnego kapitalizmu spod znaku broniących „demokracji” klonów Balcerowicza.

Rzeczywista klasowa treść PiSu dopiero się wyłania. Na poziomie bazy kulturowej może się jednak okazać, że hasła nacjonalistyczne i wiara w narodową burżuazję wyrażana przez same klasy pracujące okaże się ich zgubą. Teraz dopiero swoją prawdziwą moc ideologiczną ukaże szerzony od całych dekad antykomunizm – bez działań socjalistów masy ludowe prędzej uwierzą i zgodzą się na śmierć niż zaryzykują politykę socjalistyczną w kontrze do konserwatywno-narodowej. Bez antysystemowych sił socjalistycznych, które łączyłyby w sobie program socjalny z postępem i antymilitaryzmem polski proletariat jest skazany na którąś z form zastępczej polityki socjalnej i antyneoliberalnej. Obecnie to obietnice gospodarcze PiSu są jedyną tego rodzaju powszechnie dostępną polityką socjalną.

Pozorny socjal skutecznie przesłania masom faktyczny cel walki politycznej pomiędzy PiSem i przegraną opozycją. Celem tej walki pozostają przede wszystkim stołki w państwowych spółkach i urzędach. Obsługa kapitalizmu i etaty w historycznie rekordowo licznej biurokracji kapitalistycznego państwa - monopolisty to główny cel wszystkich partii – komitetów zarządzających wspólną własnością kapitalistyczną.

Realną treścią walki o Trybunał Konstytucyjny jest PiSowskie pragnienie sądu ostatecznego nad postkomuną i ‘sprawcami zamachu’, a także pełne przejęcie władzy na każdym szczeblu i w każdej postaci. Tylko wtedy nowa ekipa partyjna uzyska pełnię własności środków biurokratycznych i stanie się monopolistą we władaniu państwowym aparatem w imieniu panujących klas kapitalistycznych.

Walka o własność kapitalistycznych aparatów biurokratycznych trwa. Nie jest to jednak walka, której możemy przyglądać się spokojnie. W zależności od jej rezultatu atmosfera w Polsce ewoluować może w kierunku atmosfery atomowo-pogromowej – a stać może się tak wyłącznie dzięki absolutnej kompromitacji kapitalizmu panującego w Polsce po 1989 roku. Ta droga - od rozczarowania do samozagłady - jest dziś krótsza niż kiedykolwiek…



Tekst pierwotnie ukazał się na portalu Socjalizm Teraz

poprzedninastępny komentarze