2014-02-03 19:02:11
W ubiegłym tygodniu moje serce zdobył zespół redakcyjny Dziennika Trybuna, który odmówił dalszej pracy dla wydawcy gazety. Wyzyskiwacz od wielu miesięcy zalegał z wypłatą wynagrodzeń, zarówno pracownikom redakcji jak i zewnętrznym współpracownikom. Zastrajkowali wszyscy, jednogłośnie, łącznie z redaktorką naczelną. To był piękny przykład solidarności, godny najwspanialszych tradycji walk pracowniczych, strajków i wszelkich form oporu wobec wyzysku, którym po dziś dzień tak wiele zawdzięczamy. Ekipa z Trybuny solidarnie pokazała „faka” złodziejowi, który zowie się „pracodawcą”, wysyłając tym samym sygnał do wszystkich polskich pracowników- tak właśnie należy postępować z kapitalistą, który nas bezczelnie oszukuje i okrada.
Niestety po upływie kilku dni solidarność została zniszczona przez dywersyjne działanie kilku osób z redakcyjnego zespołu, które złamały strajk, przystając bez konsultacji z resztą grupy na warunki zaproponowane przez zdesperowanego wydawcę. Są to: Grzegorz Waliński, Magdalena Ostrowska, Halina Retkowska i Andrzej Dryszel. Warto zapamiętać ich nazwiska, szczególnie, że są wśród nich osoby, które uważają się za działaczy lewicowych, czy o zgrozo, za „rewolucjonistów”! Waliński prawdopodobnie złamał strajk zachęcony obietnicą objęcia posady redaktora naczelnego i szefa działu zagranicznego. Ostrowskiej, która sama siebie uważa za nieustraszoną bojowniczkę o prawa pracownicze wystarczył stołek szefowej działu krajowego. Co najśmieszniejsze- teraz próbuje ukazać się w roli bohaterki, bajdurząc o tym jak „uratowała tytuł”. Retkowska i Dryszel po prostu pozostali na swoich stanowiskach. Zastanawia mnie co skłoniło czwórkę łamistrajków do podjęcia takiej decyzji? Marzenia o karierze? Obietnica wielkich zarobków? Tajemnicą poliszynela są pustki w redakcyjnej kasie. Wydawca po prostu nie zamierza ładować prywatnych pieniędzy w gazetę, która służy mu jako słup reklamowy, promujący tzw. „szkoły wyższe”- takie pożal się boże uczelnie, których jest właścicielem. Łamanie solidarności pracowniczej i stawanie po stronie kapitalisty na takim etapie agonii finansowej tytułu, to rzadko spotykane zjawisko dawania dupy na kredyt. Upadek Dziennika Trybuna jest tylko kwestią czasu. Być może stanie się to za tydzień, być może za miesiąc. Czwórka zdrajców łacna na posadki i obietnice wypłaty pieniążków musi jednak pamiętać, że ich postawa zostanie zapamiętana na długie lata.
Walka o godne warunki płacy i pracy nie może przebierać formy indywidualnych negocjacji z kapitalistą. Taka procedura jest mocno promowania przez środowiska wyzyskiwaczy. Kapitaliści panicznie boją się jedności pracowniczej, dlatego dążą do maksymalnej atomizacji grupy zatrudnionych. Zawsze należy pamiętać, że największą siłą pracowników jest ich jedność, przemawianie wspólnym głosem w imię wspólnych interesów. Osiągnięcie korzyści przez jednego pracownika nie może się odbywać kosztem innych. Osamotniony pracownik jest jak palec, który łatwo złamać. Grupa pracowników to pięść, która może przywalić w mordę kapitalisty. Waliński, Ostrowska, Retkowska i Dryszel łamiąc strajk w Trybunie nie tylko zapisali się na czarnych kartach historii walk pracowniczych w Polsce. Nie tylko zostawili na lodzie swoich przyjaciół, którym jeszcze kilkadziesiąt godzin wcześniej obiecywali wytrwałość w solidarnej walce. Zdradzili też siebie, swoje interesy, zatańczyli w rytm melodii przygrywanej przez (marnego zresztą) kapitalistę.
Poniedziałkowe wydanie „Trybuny” osiągnęło szczyt hipokryzji. Tytuł zatrudniający dziennikarzy na umowach śmieciowych, prowadzony przez łamistrajków, wita czytelników tytułem „Śmieciówki do śmieci” a także tekstem o bojkocie sieci sklepów Lidl, represjonującej pracowników.